Hej wszystkim Podejrzewam u siebie nerwice. Jestem zapisana do psychiatry. W przeciągu 3 lat miałam dosyć stresujące życie. Ja ciągle zabiebiegana, perfekcyjna. Praca, dom, dzieci. I w życiu zaczęło się psuć. Multum stresu...ciągły stres...Każdy dzień taki sam- monotonia. I nagle bum! Organizm przestał odmawiać posłuszeństwa. Dziwne kolatania serca, dziwne poczucie że faluje, że słabne. Potem strach o swoje zdrowie. Ba! Nawet życie. Strach, że umrę, że zacznę się dusić w miejscu publicznym. Paniczny strach przed pójściem do pracy i przed tym, żeby zostać sama w domu z dziećmi, bo coś mi się stanie i nikt mi nie pomoże i zostaną same....ciagle bole głowy, uczucie duszenia, guli w gardle. Miałam badane serce, morfologia i wszystko ok. Stres. Ale jak tu sobie pomóc?? Każdy dzień to dla mnie walka. Nic mi się nie chce, ciągle jestem smutna. Czuje ciągle strach i boję się że tak będzie już zawsze... chce wyzdrowieć. Nawet jak bede musiała brać leki. Nie mogę już wytrzymać takiego samopoczucia bo mnie to wykańcza.
Jestem BlackAngel i chyba zachorowałam na nerwice...