Witam, sytuacja się zmieniła. Zgodziłem się na utrzymanie kontaktu i wróciliśmy do siebie.
Aleee.... coś się dzieje niedobrego. Jeszcze w zeszłym tygodniu widziałem w niej promienną, radosną kobietę, która nie mogła się doczekać by znów się zobaczyć.
W tym tygodniu widzę, że jest w gorszym nastroju. Zaczęło się od tego, że chciała mi coś powiedzieć, coś pozytywnego, zrobić krok w naszym związku, jednakże nie powiedziała co, gdyż obawia się mojej reakcji.
Kolejnego dnia stwierdziła, że za bardzo się zaangażowałem w związek i najlepiej by było gdybym kogoś poznał.
Za następne dwa dni spotkalismy sie (była na wycieczce) i dała mi pamiątke.
Oczywiscie ze sie ucieszylem z prezentu lecz bylem smutny ze słów typu "znajdź sobie inną". Wrócił temat. Nadal mi nie powiedziała jaki chce zrobić kolejny krok, jedyne co mi powiedziała, ze to coś jest emocjonalnego i musi to być na spontanie. Jednakże prosiłem ją aby obiecała mi że pewnego dnia mi to powie. Zdziwilo mnie, bo odmówiła obietnicy.
Zapytałem więc wprost czy chce zakończyć związek czy powiedzialem coś nie odpowedniego, to odpowiedziała że nie.
Edit: jeszcze powiedziala mi że ma wobec mnie wyrzuty sumienia ze nie pisze, nie dzwoni do mnie. Zapytałem więc czemu po prostu tego nie zrobi. Odpowiedziała, że nie ma czasu. Jednakże widzę jej altywność na internecie i komunikatorach.. czy to już jest lekceważenie mojej osoby?
Ja już nie wiem co to może znaczyć... przepraszam że piszę o tym tutaj, ale nie radzę sobie z emocjami (złość miesza się ze zmartwieniem)