Ale mi najbardziej chodzi o ten oddział VII.. Tam przebywa moja Mama z chorobą CHAD.. Trafiła tam w strasznym stanie psychicznym. Zawsze trafia tam co roku na jesień/ zima z obiawami nadpobudliwość, wymyśla wszystko na przód, chciała zakładać firmy, nawet chciała sprzedać jakieś prezenty z ślubu w lombardzie aby mieć na jedzenie i papierosy a lodówka pełna aż nie ma gdzie wkładać.. Będąc tam przez tydzień wgl nie ma z nią kontaktu bo dają jej jakieś zastrzyki po których ona wygląda jak jakiś ćpun, zero kontaktu ze światem, cały czas śpi. i też była sytuacja, że była zapięta w pasy ale nie wiem dlaczego bo nie chcieli mi powiedzieć.. Podobno cały czas tam jej kradną rzeczy typu majtki, portfel, jakieś bluzki, słodycze, ogólnie jedzenie. Personel ma na to wszystko wylane. Moja mama skarżyła się na ból gardła i na duszności i ból w klatce.. A oni nic z tym nie robią. OGÓLNIE ONI TAM TYLKO SIEDZĄ I PIJĄ KAWĘ DOPIERO JAK COŚ SIĘ STANIE (jak jakaś pacjetka zacznie szaleć ) TO ZACZYNAJĄ DZIAŁAĆ.. A z roku na rok tam jest coraz gorzej moim zdanie kobiety które tam się dostały w takim stanie jak z urojoną ciążą i pociętą tawarzą i całym ciałem tam nie powinny przebywać tylko na innym oddziale.. Mojej mamie to leczenie tam pomaga może na miesiąc/ dwa jest może taka wyciszona i ogarnięta, ale na wiosne jest to samo wiem że to jest takie stadium choroby i że juz niby się nie da z niej wyleczyć ale można jakoś ją zmiejszyć aby te stany psychiczne były mniejsze?