Skocz do zawartości
Nerwica.com

małpeczka

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia małpeczka

  1. właśnie... tak nawet jest napisane na ulotce-ale lekarzy to nie obchodzi. Oni chronią własny tyłek. To co przeszłam przez ten weekend mogę spokojnie nazwać drogą krzyżową. Nie mogłam leżeć,siedzieć,chodzić ani stać. Chciało i się spać a po zamknięciu oczu czułam,że się zapadam. Chciało mi się jeść,a jak zaczynałam to tak mnie mdliło,że nie mogłam (chociaż dalej byłam głodna). No i te "prądy" "łupnięcia" w głowie (już nawet wiem do czego przyrównać te uczucie: to tak jakbyś założyła słuchawki lekarskie i za każdym ruchem głowy,lub gałek ocznych ktoś pukałby w ten "mikrofon" czy jak to się nazywa). Efekt :ogłuszenie i ból. Ataki złości,płaczu,żalu. Dziś jest środa. Równo tydzień. Jest trochę lepiej,bo mam "tylko" zwroty głowy,a te "prądy" są delikatne (nie bolą). Ostrzegam wszystkich,którzy zastanawiają się nad przyjęciem paroksetyny . Lekarz powie Wam,że jest bezpieczna i nie uzależnia. Ale pamiętajcie,że uzależnienie,a kłopoty z odstawieniem (efekty odstawienne) to dwie różne rzeczy. To,że nie uzależnia znaczy,że po odstawieniu nie będzie Cię "ciągneło" do substancji i nie będziesz obsesyjnie myśleć o jej jak najszybszym przyjęciu. Ale efekt odstawienny to fizyczne i psychiczne cierpienie i dlatego tak dużo osób nie jest w stanie "zejść" z tego leku. Nienawidzi go,ale nie umie przestać brać (i wcale nie dlatego,że są uzależnienie,ale dlatego,że odstawianie jest wprost nie do wytrzymania). A do tego pacjenci tacy zostawieni są samym sobie (bo większość lekarzy nie wierzy klepiąc formułkę,że seroxat,arketis itp nie uzależniają). Jak wytłumaczyła mi moja Pani doktor,(gdy zapytałam dlaczego tak jest) powiedziała,że "opierają się na swojej praktyce" (jeśli mieli np. samych pacjentów,którzy odstawianie przeszli gładko). Ale ja się pytam: co to za lekarze,którzy nie czerpią doświadczenia z książek i badań (przecież na ich podstawie są produkowane ulotki od leków,w których jak wół stoi,że objawy odstawienne są),ja osobiście dotarłam do pracy naukowej,w której napisano,że już od 40 lat wiadomo,że paroksetyna powoduje okropne objawy odstawienne. No ale niektórzy lekarze są 40 lat do tyłu,bo oni opierają się wyłącznie na swojej praktyce. Dlatego jak słyszę o kolejnych samobójstwach to nawet się nie dziwię- patrząc jaki mamy "kwiat" wśród lekarzy. Ja swoje odstawienie przetrwałam (musiałam-bo myślę o dziecku,a nie o sobie),ale do tego gówna jakim jest seroxat nawet nie podejdę i ostrzegam wszystkich przed leczeniem nim (mnie nikt nie ostrzegł niestety). Zaznaczam,że nie wszyscy tak przechodzą odstawianie (żeby nie straszyć tych co już biorą),no ale w końcu nie wiadomo,kto przejdzie gładko,a kogo czeka horror. Więc gdybym miała teraz decydować czy brać leki,to skupiłabym się tylko i wyłącznie na psychoterapii!!!! (to oczywiście tylko moja opinia). Pozdrawiam Was :-)
  2. Na mój gust jest to kaszel krtaniowy (skoro płuca i oskrzela są czyste). Być może masz przewlekłe zapalenie krtani,za czym przemawia ilość leków jakie wypróbowałaś (antybiotyki itp-zamiast pomagać dodatkowo wysuszają krtań,miód również więcej w tym wypadku szkodzi niż pomaga). Powinnaś postawić na NAWILŻANIE. A więc: parówki (wsypujesz do miseczki łyżkę soli kuchennej,możesz też dodać łyżkę sody oczyszczonej i zalewasz to gorącą wodą,po czym siadasz z ręcznikiem na głowie i sobie wdychasz i w ten sposób nawilżasz krtań-pamiętaj tylko by nie był to wrzątek bo możesz poparzyć krtań). Następnie: kup sobie tabletki ISLA MOSS (to są leki z glonów,które odbudowują śluzówkę), do tego spray nawilżający (np glosal) no i przede wszystkim oszczędzaj krtań (czyli nie gadaj dużo,nie czytaj na głos,nie śpiewaj i nie mów szeptem-bo to bardzo obciąża krtań). Nie pij miodu,coli,kawy i herbaty (bardzo podrażniają krtań). Jeśli to nie pomoże,to zostaje pędzlowanie krtani (znajdź dobrego laryngologa-bo większość z nich to debile). Życzę zdrowia :-)
  3. Hej! To znowu ja! Śmiesznie los zatacza koło. Czytam swoje stare posty i dziwię się,że znowu jestem w takiej sytuacji,ale zacznę od początku... Trafiłam do nowej lekarki. Nie dość,że państwowo (czyli za darmo) to jeszcze od razu na wiadomość,że seroxat nie daje ponoć objawów odstawiennych- zaprzeczyła i przyznała mi racje!!!! Powiedziała,że seroxat trzeba odstawiać stopniowo-żeby właśnie uniknąć efektów odstawiennych. W tej samej placówce znalazłam psychoterapeutę i zaczęłam sobie grzecznie chodzić na terapię (raz na tydzień,bądź raz na dwa tygodnie). Do tego z Panią psychiatrą uzgodniłyśmy,że zmiana terapeuty,lekarza jest dużym wydarzeniem- i że na razie z odstawieniem poczekamy (tym bardziej,że nic mnie nie goniło). I tak sobie przez ten cały długi czas (w którym się nie odzywałam tutaj) chodziłam na terapię i było wszystko ok! No i nagle...w zeszłym tygodniu okazało się,że jestem w ciąży!!!!!! Decyzja lekarza: ODSTAWIAMY!!! No i w tym akurat wypadku wiem,że to jedyna słuszna decyzja. Aczkolwiek dopadły mnie wszystkie ww objawy. Leku nie biorę od środy (dzi jest niedziela). Kolejną wizytę mam jutro. W między czasie: łupnięcia w głowie i w uszach,przsuwanie się obrazu przed oczyma,przy każdym ruchu głowy rażenie jak paralizatorem. Wcześniej się zapominałam i ruszałam głową,a teraz jak ten pies pawłowa się nauczyłam-że karą za obrócenie szyi jest raz paralizatorem i siedzę sztywno,a jak chcę spojrzeć w bok to lekko przymykam oczy i dopiero powoli obracam głowę. Do tego ogromna FRUSTRACJA i ataki złości,wkurwienia,złości,żal do świata i losu. Aż się boję,żeby nie poronić... Na dodatek mam alergię na pyłki i oczywiście leków alergicznych tez nie mogę przyjmować,więc do tego kicham,prycham i oczy i nos mnie swędzą. Wiem,że cierpię dla do dobra dziecka i po prostu MUSZĘ to przecierpieć. Ale jestem tak okrutnie rozżalona i czuję się taka biedna i samotna (bo nikt kto nie chorował na nerwicę i depresje mnie nigdy nie zrozumie). Pozdrawiam wszystkich ODSTAWIAJĄCYCH!!!
  4. Scrat! Tak dobrze wiem co czujesz!!! Życzę Ci powodzenia,na pewno Ci się uda!!! Ja biorę połówkę,więc to chyba minimalna dawka,a jednak przy odstawianiu mam te okropne objawy. Mam chyba jakiś super czuły organizm co do leków Dasz radę,trzymam kciuki. Ja mam w poniedziałek b.ważne spotkanie i też cierpnę,ale się nie poddam :) [ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:03 pm ] Hej! To znowu ja. Poczytałam trochę na forum na temat seroxatu (dział leki) i doznałam szoku!!! Ile osób ma te objawy co ja! Ale najbardziej przykro mi się zrobiło,gdy przeczytałam jak inni psychiatrzy na to reagują (wierzą pacjentowi). Ktoś dał komuś radę: powiedz o objawach swojemu psychiatrze. Ja tak zrobiłam i co? Mam już 300 procentową pewność,że ta kobieta jest nieodpowiednia. Żal mi tylko kasy na niej wydanej (ale ze mnie materialistka wylazła-ale to prawda). Więcej sobie sama pomogłam chyba... (no i oczywiście wcześniejsza pani doktor,którą wspominam rewelacyjnie).
  5. U mnie też są postępy,liczę,że to dzięki terapii,a nie tylko seroxatowi. Stary schemat myślenia ciągle powraca,ale umiem już go (prędzej czy później) wyłapywać i zdaję sobie sprawę,że to ja sama nakręcam nerwicę. Zobaczymy co powie nowy lekarz. Ja ogólnie jestem posłuszna lekarzowi (to mój pierwszy bunt ). Jak czytam,że niektórzy sami sobie dawkują leki,albo chcą "pozbyć się nerwicy" to Przecież to jest istotą leczenia,by pojąć,że te objawy to część mnie i zaakceptować je,a nie uciekać. Z tym jest trudno,bo jako perfekcjonistka,zawsze chciałam wypadać idealnie. No ale właśnie stawianie sobie takich wymagań doprowadziło mnie do nerwicy. Teraz mam taką zasadę jak się czegoś mocno boję,to mówię sobie : "zrobię to,najwyżej zemdleję,ucieknę i nie wiem co,ale zrobię to". No i się boję,ale robię,a potem zawsze staram się bardzo chwalić i wynagrodzić (z czym u mnie też ciężko). Tak więc to ciągła walka,ale mam męża,który mnie wspiera,więc jakoś to leci...
  6. Raz na 3 tygodnie-tak ustaliła doktorka. Ja chodziłam prywatnie. Teraz idę państwowo,mówisz,że raz na tydzień też można? Ja ogólnie jestem i byłam chętna do terapii,więc nie mam nic przeciwko.
  7. Chodziłam regularnie do lekarza i 50 minut rozmawiałam z nim, przez cały czas brania leków. Nie wiem czy to była terapia? Słyszałam,że są jakieś terapie grupowe-ja takiego czegoś nie miałam. Ogólnie "słuchałam" się lekarza :) Oczywiście,aż do tej pory
  8. Skoro moja nerwica enie tylko nie ustąpiła,ale ewoluuje sobie jeszcze,po takim czasie brania leków to po co ja się trułam??? Szczerze powiedziawszy zmieniło się przez ten czas wiele w moim życiu,szczególnie w sposobie myślenia (nad czym pracowałam) I po prostu nie mam zamiaru nawet słuchać,że po odstawieniu leków nerwica wróci!!! Ja ma inne plany i ogólnie nie mam już na nią czasu! Nie będę się nakręcać,gdybać,bo to mnie właśnie zniszczyło. Gdybym tak teraz myślała to moje całe leczenie nie miałoby sensu!!! Lek odstawiałam wtedy nagle,dlatego też teraz chciałam dostać propozycje odstawiania od lekarza powoli,by uniknąć tych objawów odstawiennych. No i wtedy dowiedziałam się,że nie mam prawa mieć tych objawów (to co Ty twierdzisz) Nie mam prawa,ale MAM i na 100 procent jestem pewna,że nie powstały w mojej głowie. Mój mąż powiedział mi dziś mądre słowa,że według niego seroksat nie był maszyną,która dokonała we mnie tych zmian,ale środkiem,dzięki któremu to JA mogłam ich dokonać. Wierzę w to,a jak będzie żle to wtedy pomyślę. Tylko jeżeli jest żle to o tym mówię (nie gdybam) i o tym powiedziałam Pani doktor(o faktach),i załóżmy,że nawet jeśli te objawy byłyby tylko w naszych głowach,to przecież my się przez nie fizycznie męczymy !!! A kto jeśli nie psychiatra powinien się czymś takim zajmować???Przecież sama piszesz,że chłopaka sparaliżowało-no to przepraszam czy to nie był FIZYCZNY objaw. Mi naprawdę obojętne czy te rzeczy robi seroxat czy moja psychika (oby nie),ale ja chcę znać powód i wiedzieć jak sobie z tym radzić i ile to potrwa? Nie mam zamiaru tracić przez to czasu i pracy (chcę wiedzieć na ile choćby wziąć urlop). A takich informacji nie uzyskałam,tylko,że sobie wmawiam. No to jeśli ja jestem sobie w stanie wmówić takie mdłości i zawroty głowy to rzeczywiście moja psychika jest potężna,niech mi jakiś psychiatra wskaże ścieżkę jak nią kierować?I to mówię bez sarkazmu,ale serio i z podziwem dla siebie i swego umysłu. O to mi tylko chodziło. Pozdrawiam Was ciepło [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:23 am ] maiev dzięki za wsparcie scrat nawet nie myśl,że po odstawieniu będzie gorzej,bo mi wkręcisz i będzie Będę zdawać relacje z pola bitwy na bieżąco. Jaśkowa przepraszam,że tak krzyczę,ale sama rozumiesz jak to jest: to tak jakbyś widziała ufo i wiedziała,że ono tam było na 100 procent,a wszyscy spokojnie mówili "to niemożliwe". Człowiek czuje się jak wariat,bo przecież wie,że widział,ale nie przekona nikogo!!! Na szczęście są świadkowie,którzy też to ufo widzieli
  9. Jaśkowa! Mówisz dokładnie to samo co ta lekarka. Dlaczego tylko wszyscy skarżymy się na te same objawy? Jeżeli to byłyby objawy nerwicowe (powodowane przez psychikę) to mi np. powinny trzęść się ręce,drżeć,bo właśnie takie objawy miałam przy przepisywaniu leków. Nigdy nie miałam problemów z żołądkiem,jest to przyznam moja mocna strona. Mogę i mogłam jeść wszystko,żadnych bóli,rozwolnień,mdłości nic. I nagle przy odstawieniu leku mdłości. Na początku myślała moja rodzina,że gaz się ulatniał i się przytrułam,bo jak wrócili to mnie zastali w takim stanie,bladą i zawrotami głowy. Dlaczego wszyscy mamy inne objawy nerwicy,ktoś np. kłócie serca,czego ja nie miałam,a ja drżenie,a nagle po odstawieniu seroxatu mamy to samo mdłości,zawroty głowy? Tak jak pisałam mnie nie dziwiły te napady złości (bo to znałam sprzed sroxatu). Nagle całe życie ze zdrowym żołądkiem coś takiego? Trochę dziwne przyznasz... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:11 am ] Przepraszam,Jaśkowa właśnie doczytałam Twój nowy post. Bierzesz,brałaś dużo leków,myślę,że Twój organizm jest po prostu już przyzwyczajony. To tak jak ktoś dużo pije to po jednym piwie nie ma kaca,a jak ktoś mało to na drugi dzień umiera. Sorki za te porównanie,ale naprawdę Twój organizm już trochę do czynienia z lekami miał...
  10. Scrat! Lęków nie "zarejestrowałam",ale też miałam napady złości,a raczej takiej silnej irytacji,że aż ręce opadają i tylko się chce szklanką walnąć o podłogę. Ale myślałam,że to moja cecha własna.Przed leczeniem właśnie się tak szybko "gotowałam" i robiłam afery,których potem po opadnięciu emocji,bardzo się wstydziłam Czasem nawet nie wiedziałam o co mi samej chodziło??? Podczas leczenia seroxatem bardzo się uspokoiłam,nie daję się wyprowadzić z równowagi,panuję nad złością. Ciekawe tylko ile w tym mojej zasługi,a ile leku.Nauczyłam się bowiem "odganiać" lęk oddechami (np. w autobusie) i teraz jeżdżę bez problemów. Jutro zaczynam ćwiczyć,bo to podobno dobry sposób na rozładowanie napięcia,a skoro mam radzić sobie bez leku,to czas jakieś sposoby inne znależć . Idę w przyszłym tygodniu do innego lekarza i nawet jeśli on nie będzie chciał odstawiać to i tak muszę się powoli do tego psychicznie nastawiać,bo chciałabym być już bez leków. Na pewno będę pisać. Pojawia się strach,że po odstawieniu wszystko wróci(lęki),ale sama sobie tłumaczę,że wszystko zależy ode mnie. Umiem oddychać,nie wstydzę się już przyznać,że się denerwuję,że jest mi żle. Muszę tylko nauczyć się odpoczywać bez poczucia,że coś muszę zrobić,bo to mnie też nakręca.Tego jednego nie potrafiłam zmienić. Wierzę,że będzie dobrze. Chcę tylko,żeby jakiś lekarz powiedział mi : odstawianie będzie ciężkie,trzeba liczyć się z tym i z tym,minie to wtedy i wtedy.A nie wmawiał mi,że nic się nie będzie działo,bo to dopiero pogarsza całą sytuację.Zaczęłam już myśleć,że jestem chora psychicznie skoro wymyślam sobie,aż TAKIE objawy. Pamiętam,że przy przyjmowaniu seroksatu też miałam mdłości około tygodnia.Ale bez tych zawrotów głowy,kiedy to odwracasz głowę,a przed oczami masz jeszcze obraz z miejsca na które patrzyłeś. Miałam jeszcze (przy odstawieniu) takie jakby jednoczesne łupnięcia w oczy i uszy.To chyba jakieś skoki ciśnienia,nie wiem,bo nigdy nie miałam z ciśnieniem problemów. Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedż
  11. Rafik! Dziękuję Ci bardzo. Tak się tym przejełam,że całą noc przesiedziałam na necie. Wszędzie tam piszą o tych objawach. No to spoko,trzeba to jakoś przeżyć,ale przecież można pacjentowi o tym powiedzieć,a nie robić z niego głupka. Powinna mi powiedzieć jak to odstawić,a powiedziała "proszę próbować odstawić".Ucinała temat. Zero jakiegoś planu,jak to robić itp. Pójdę do innego lekarza.Żałuję tylko tego czasu u niej... Ja naprawdę wiem,że takie nudności i zawroty głowy można przeżyć i mam to zamiar zrobić. Zdenerwowało mnie jednak podważanie moich słów. Tak jakbym wszystko to wymyślała!!!! Traktowała mnie protekcjonalnie i jak hipochondryka (a nawet gdybym nim była,to przecież od tego jest psychiatrą,by jakoś do tego odpowiednio podejść). Powiedziała,że "życie to cierpienie i mam się z tym pogodzić". Wyobrażacie to sobie? Dobrze,że jestem już w miarę stabilnym stanie i mam więcej pewności siebie,bo nie wiem jak bym się czuła gdybym trafiła do niej na samym początku leczenia. No,ale miało być o lekach.Jeżeli ktoś odstawiał już seroxat,to z chęcią poczytam jak to przebiegało. Pozdrawiam i dziękuję :)
  12. Witam! Przepraszam,że tak z biegu,ale jestem w kropce Chodziłam do psychiatry (wcześniej wysłał mnie tam psychoterapeuta),który stwierdził u mnie nerwicę lękową i przepisał seroxat. Biorę lek już 3 lata,w między czasie przeprowadziłam się do innego miasta i musiałam zmienić psychiatrę. On poznał mnie już z tej zdrowej strony,więc po krótkim czasie stwierdził,że jestem zdrowa i czas odstawić lek. Byłam też za tym gdyż planuję z mężem ciążę,a wiadomo,że wtedy muszę być bez leków. Miałam tylko pewne obawy co do odstawiania leku.Kiedyś przez 3 dni ze względu na badania nie mogłam brać serotaxu i czułam się koszmarnie: zawroty głowy i nudności. Jestem osobą,która nawet podczas objawów nerwicy (zanim zgłosiłam się do lekarza) nigdy nie miała takich problemów (skarżyłam się na trzęsienie rąk i całego ciała). Te objawy mnie więc zaskoczyły. Podzieliłam się tą obawą z moim lekarzem. No i tu zaczyna się mój problem. Usłyszałam,że jestem zdrowa i mam sobie nie wmawiać,że zachowuję się jak typowy neurotyk,że ja te objawy ...wymyślam. Po usłyszeniu tych słów trochę się oburzyłam,nie wiem jak można wymyśleć sobie mdłości? Jednak lekarz nie chciał mnie słuchać. Dowiedziałam się,że lek ten działa długofalowo i niemożliwe bym miała już po jednym dniu takie objawy. Po chwili zaś,że ten lek to jak placebo,a neurotycy sobie wmawiają,że to on pomaga. Nie wiem co miała na celu doktor,ale mam pewne podejrzenia,że nie ma racji!!! Nie chodzi o to,że nie chcę odstawić leku,ale zdenerwował mnie fakt,że WMAWIA mi,że nie czuję tego co czuję. Po wizycie zaczęłam czuć się jak jakaś hipochondryczka,albo co najmniej lekomanka!!! Może Wy macie jakąś wiedzę,jak to jest z tym lekiem. Czy ja sobie te objawy wmawiam? Nie wierzę w to gdyż czasem jak zapomnę tabletki i o tym nie wiem,właśnie te zawroty głowy "przypominają" mi,że ominęłam tabletkę. Co ma robić? Mąż sugeruje konsultację z innym psychiatrą,mi jest ciężko (znowu ktoś nowy). Napiszcie proszę Wasze opinie. Dziękuję i pozdrawiam.
×