Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kuwerty

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kuwerty

  1. Kuwerty

    Cześć

    Jestem z powrotem :) Trochę przeceniacie wpływ mojego ojca. W rzeczywistości nigdy się z nim nie spotkałem (chyba że o czymś nie wiem) w każdym razie tego nie pamiętam. Jednak moja rodzina dobrze pamięta i od niedawna mam czasem takie obawy że mogli zlecić lekarzom jakiś zabieg na mnie. Niby to dobra rodzina, wcale nie patologiczna ale nigdy nie wiadomo co pod wpływem stresu mogło im odwalić. No i oczywiście swoje robi odpowiednia motywacja ("robimy to dla dobra jego i ludzkości!!!11") Ale to takie moje schizy, jeden z objawów histeryczności. Jeśli chodzi o leki to jestem autentycznie rozdarty. Z jednej strony znane od dzieciństwa skutki bujania w obłokach a z drugiej skutki uboczne leków o których trudno mieć dobrą opinię (skutek uboczny śmierć m.in). Ludzie uskarżają się na pogorszenie ich stanu przez leki przyjmowane w dłuższym okresie czasu a ja się zastanawiam - czy może być gorzej? O terapii też nie mam dobrego zdania. Za dużo naczytałem się psychokitu.pl Brak mi nadziei że wśród takiego zatrzęsienia psychologów i psychiatrów można znaleźć profesjonalistę w dodatku na studencko śmieciową kieszeń. Sama idea grzebania komuś w psychice mnie niepokoi. Na stole operacyjnym to co innego bo tam ratuje się życie i nie ma dużego wyboru. O tym zespole rozkojarzenia z literami A i D którego nie pamiętam akurat niedawno czytałem i objawy się zgadzają na pierwszy rzut oka. Podobnie jak wcześniej dystymia. Chyba jednak muszę zasięgnąć profesjonalnej diagnozy i potem coś zdecydować. Dziś mogę na 99% stwierdzić że jeśli mam depresję to endogenną bo żadnych traumatycznych przeżyć nie miałem w życiu oprócz dręczenia w szkole ale to był skutek mojego wycofania.
  2. Kuwerty

    Cześć

    Niczego się nie boję. Czasem wręcz przeciwnie, gdy przez dłuższy czas uda mi się skupić na czynności jestem tym tak podniecony że znowu się rozkojarzam.
  3. Kuwerty

    Cześć

    Witaj, Ambivalentna. Nie szukałem profesjonalnej pomocy ale zdaje sobie sprawę że będzie potrzebna aby dostać receptę na leki silniejsze niż to gówienko placebo reklamowane w mediach głównego ścieku no i ktoś doświadczony monitorował postępy. Już trzy osoby w tym poniekąd ty poddajecie w wątpliwość farmakologiczne wspomaganie koncentracji, zastanawia mnie dlaczego np. nie macie nic przeciwko takiemu leczeniu depresji? Też można by powiedzieć że to kwestia pozytywnego myślenia. Ja się na tym nie znam, jak łatwo się domyśleć jest to dla mnie zbyt skomplikowany temat ale na chłopski rozum skoro lek jest na 'poprawę koncentracji' to powinien ją wspomagać bez względu na to czy jej zaburzenia są wywołane brakiem odpowiednich połączeń neuronowych czy natrętnymi myślami. Poprawa to poprawa. Chyba że ktoś wyprowadzi mnie z błędu.
  4. Kuwerty

    Cześć

    Dlaczego uważasz że leki nie poprawią koncentracji, nie zniosą zamglenia umysłowego?
  5. Kuwerty

    Cześć

    Mam 24 lata, studiuję zaocznie a od niedawna również pracuję. Mam nadzieję że nie okażą się one całkowicie bezwartościowe w praktyce mimo że niedawno znalazłem pracę która bardzo mi odpowiada. Nie ma nic wspólnego z poprzednią o której napisałem we wcześniejszym temacie innej osoby. Ale jak się pomyśli o emeryturze w kraju który wydaje się kiedyś upaść i stać opuszczonym przez żywą duszę zadupiem to smutek napływa do serca. Jak trzeba będzie wyjechać to się okażą bezwartościowe (kierunek okołoprawniczy). Tak więc na gruncie zawodowym póki co jest nieźle jednak stosunki międzyludzkie po prostu nie istnieją. Co prawda miałem trzy lata temu dziewczynę co dla mężczyzny jest bardzo ważne ale trwało to kilka miesięcy, nie pociągała mnie w ogóle mimo świetnego ciała (zero inicjatywy, zimna kłoda) no i była w moim życiu tylko ona. Byłem z nią raczej z braku alternatywy, chociaż lubiłem ją jako koleżankę, świetnie nam się żartowało <3 tchnęła w moje życie trochę radości, jak przyjeżdżała z daleka to mogłem wcielić się w przewodnika po obcym mieście Ale poznaliśmy się na skutek niebywałego zbiegu okoliczności i nic nie wskazuje żebym w stanie w jakim jestem obecnie związał się z następną kobietą standardowo czy znów w kuriozalny sposób. Nakreśliłem sytuację aktualną to teraz się cofnijmy do dzieciństwa bo jak wiadomo co złego to ono winne Odkąd pamiętam i dysponowałem punktem odniesienia żeby to ocenić jakim była szkoła to zawsze miałem problemy ze skupieniem. W pierwszej klasie dopiero po kilku tygodniach dostałem zielony znaczek podczas gdy inni dostawali je często [zielony - dobrze, żółty - ujdzie, czerwony - spłoń!] i tak to się ciągnie aż do tej pory. W liceum musiałem nawet zmienić szkołę z tego powodu na mniej wymagającą. Na szczęście nie ma po tym śladu w dokumentach, oficjalnie cały czas chodziłem do liceum. Kiedy siadałem do materiałów z lekcji lub książek po chwili duchem byłem w zaświatach. Jednocześnie zdaje się mieć wrodzoną prokrastynację. Pewne mechanizmy związane z organizacją działań w szkole w pierwszej klasie podstawówki i na studiach są tak podobne że śmiać się chce. Unikam czegoś mimo że wcale nie uniknę konsekwencji a wręcz pogłębię je. I nie martwi mnie to że robię tak dzisiaj lecz od zawsze. Od dziecka towarzyszy mi również tchórzostwo. Taki najbardziej jaskrawy przykład to leżenie na podłodze drąc się jak w ataku maniakalnym gdy wujek - w dobrych intencjach - próbował włożyć mi do ust... nie, miałem na myśli szczoteczkę do zębów Dlatego że od zawsze bałem się mycia zębów. W wieku kilku lat matka myła mi włosy opłukując ja wodą z kubeczka bo prysznic był zbyt traumatyczny :/ Podobno jako małe bobo płakałem gdy w telewizji pokazywano sceny przemocy x.x Jak łatwo się domyślić z powodu tchórzostwa i ogólnie miękkiego charakteru byłem obiektem gnębienia wśród rówieśników. W szkole nie miałem dosłownie żadnych sprzymierzeńców nie licząc innego wyrzutka który trzymał ze mną z braku alternatywy. Wydaje mi się że taka izolacja była też pogłębiona przez obecność nauczycieli. Wszyscy chłopcy próbowali być zadziorni a dla mnie to było nie do pomyślenia żeby olać nakaz pani wychowawczyni. Na podwórku które było dużym osiedlowym parkiem było nieco lepiej. Mogłem się wyluzować nie mając dorosłego zwierzchnika nad sobą i zostałem członkiem grupy. Wydawało mi się że tam będzie inaczej ale kilka sytuacji uświadomiło mi obiektywnie że jestem dla tych dzieci wyłącznie błaznem. Garstka z nich naprawdę mnie lubiła bo się za mną wstawiali ale z rozpaczy olałem również ich. I to jest też mój kolejny wielki problem - histeryczność. Kiedy była taka możliwość to mi odbijało z błahego powodu. Widzę świat w ciemnych barwach lub neutralnych jak mam lepszy humor. Koncentracja i prokrastynacja, tchórzliwość, histeryczność, pewnie obserwator z zewnątrz dopatrzyłby się innych rzeczy ale te są najważniejsze. Co dziwne to fakt że wyniki wszystkich testów sprawności umysłowej jakie wypełniałem mieszczą się w normie. Natomiast lękowi przed podjęciem ryzykownych sytuacji towarzyszy wielka chęć skrzywdzenia niektórych osób jakie pojawiają się w moim życiu. Są to ludzie którzy albo celowo uprzykrzały mi życie albo np. zajęły miejsce w kolejce ;D Trochę jakby ten lęk był mi narzucony? Czasem mam wrażenie że rodzina mnie celowo tak uszkodziła żebym nie mógł powtórzyć błędów ojca agresywnego patusa. Histeryczność z dzieciństwa do dorosłości przekształciła się w wykastrowanie emocjonalne. Popełniłem szczególnie w towarzystwie rodziny tyle głupot że postanowiłem iż lepiej będzie się zamknąć na wieki. Wracając do początku akapitu - z tych cech najbardziej zależy mi na pokonaniu pierwszej czyli braku skupienia. Nie mam marzeń o wejściu na Mount Everest, uważam wręcz że z pominięciem stosunków między męskich to mój poziom lęku jest nawet korzystny. Ale może inaczej czułbym się mając ten poziom niższy? Mniejsza z tym. Opanowany potrafię być i wiem już że zrywy spontaniczności nie służą mojej opinii ale najgorsza jest koncentracja! Co z tego że nie wyląduje na wózku inwalidzkim lub nie wyląduje na YT jako naczelny zjeb IIIRP jak miewam kłopoty z wykonaniem prostych czynności i mam pustkę w głowie gdy chcę poznać kobietę? Chciałbym się rozeznać w temacie leków o tym profilu. Miłego wieczoru :)
  6. Kuwerty

    Czesc

    Zaopatrz się w sprzęt detektywistyczny, jak coś do Ciebie wysyła to archiwizuj żeby móc pozwać do sądu tą kurwę. Ja też miałem nad sobą taką dziwkę - kurdupel z krzywym ryjem, jeszcze robiła dziwne tiki jakby porażenie mózgowe Ja jestem w korzystnej sytuacji życiowo i może dlatego zbyt nonszalancko do tego podszedłem ale po tym jak w obecności całego zespołu zganiła mnie jak śmiecia postanowiłem że więcej moja noga tam nie postanie! Ta sytuacja wydarzyła się rano i co lepsze - dwie godziny później sama mnie odesłała do domu i to w trakcie spisywania kolejnego pudła Jaką wtedy poczułem ulgę to ja nawet nie.. Jej lista skrzywień: - wydaje polecenia a gdy są realizowane jest zła że robię to co mi kazała (wpisz wszystko do jednej kolumny -> ale dlaczego wpisujesz wszystko do jednej kolumny?) - ma wahania nastrojów, potrafi najpierw wydrzeć się na człowieka z byle powodu a za chwilę być wręcz opiekuńcza gdy się czegoś nie wie O_o przerażało mnie to trochę - ma obsesje polityczną. Pewnego dnia świeżo po ostatnich wyborach kolega pytał się wszystkich na luzie na kogo głosowali, odpowiedziałem mu że na Dudka a ona ze swojego biurka cyt. "no to nie wiem czy się z Kuwerty dogadamy" i wcale nie brzmiało to jak żart. Klasykiem na zawsze pozostanie "ale ci ludzie muszą być zmanipulowani że nie ufają Komorowskiemu" xDD I ona powiedziała to całkowicie serio X.X - pewnego dnia wprost mi powiedziała że celowo dostaję na stażu takie zadania żebym nie wiedział co z nimi robić i się jej pytał, brak słów - przy kilku osobach z zespołu powiedziała wprost że dostała posadę kierownika po znajomości - pewnego dnia siedzi sobie w pokoju z blacharą (nie muszę tłumaczyć prawda?) i jak zwykle narzekają na swoich facetów (to jej ulubiony temat obok agitowania za Bulem) i w pewnej chwili wypala (na opowieść blaszki o flircie z Inną) "ja to nie wiem co.. chyba bym swojego zamordowała i upozorowała wypadek żeby się ustawić za odszkodowanie hihihi" Baba jest pod trzydziestkę a pierdoli jak dziecko przed dojrzewaniem. Barachło nazywa się Karolina Topa i mieszka w pruszczu gdańskim.
×