Skocz do zawartości
Nerwica.com

take

Użytkownik
  • Postów

    4 068
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez take

  1. take

    Wkurza mnie:

    Strasznie mi się nie podoba, jest dla mnie bardzo nieprzyjemne, jak siostra (zwłaszcza nagle) wali w drzwi (zawsze lub zwykle do mojego pokoju), wywołując "koszmarny" dźwięk. Rozwściecza mnie to Ma się pokusę, aby po prostu ZABIĆ siostrę za takie paskudne zachowanie. Jakby stosowała tortury dla zmysłu słuchu. Mam dość takich patologicznych zachowań. Może, jak się to powtórzy, wezwać policję albo karetkę (aby miała kontakt z psychiatrą)? Takiego zachowania NIE TOLERUJĘ! Kiedy siostra przechodzi w pobliżu mojego pokoju, to często mogę się bać, że walnie w drzwi, a takie walnięcie w drzwi jest dla mnie "koszmarem".
  2. take

    Pikanteria

    Moją "psychikę" ciekawi, czy ekscytowanie się "bąkami" (ich zapachem, dźwiękiem) własnej żony lub zapachem jej "kupy" i dźwiękami jej wydalania (nie musi to oznaczać przebywania w łazience podczas robienia "kupy" przez żonę) czy nawet widokiem "kupy" własnej żony (np. niespuszczonej w toalecie), jeśli nie dopuszcza się orgazmu czy wytrysku, a co najwyżej dopuszcza się erekcję, jest grzechem? Nie trzeba do tego widzieć i dotykać odbytu (czy okolicy pośladkowej) nawet.
  3. https://slate.com/human-interest/2018/03/why-are-a-disproportionate-number-of-autistic-youth-transgender.html - A Disproportionate Number of Autistic Youth Are Transgender. Why? W wieku prawie 17 lat dostałem diagnozę zespołu Aspergera (uznawanego za pewne zaburzenie ze spektrum autyzmu), w ośrodku zajmującym się autyzmem, miałem spotkanie diagnostyczne z matką w tym ośrodku dzięki pedagogowi (a może także psychologowi) ze szkoły średniej, do której chodziłem. W dzieciństwie (już w wieku ok. 6 lat) i wczesnym okresie nastoletnim miałem fantazje czy wręcz "preferencję" bycia dziewczęciem czy kobietą (czy to był jakiś rodzaj dysforii płciowej lub nawet "transseksualizmu")? Nawet teraz moja "seksualność" wolałaby być prawdziwą kobietą (ale wiecznie młodą, bezpłodną, mającą "seksowne" imię, bez miesiączki, oczywiście atrakcyjną seksualnie i ładną) niż mężczyzną, kobiece ciała jawią się mojej naturze jako ładniejsze niż męskie, pociąga mnie "stereotypowa kobieta", a nie "stereotypowy mężczyzna". Chodzi np. o rodzaj owłosienia, budowę ciała. W byciu kobietą "podniecałoby" moją seksualność własne ciało (i oczywiście jego funkcje) i chciałaby ona jak najwięcej partnerek do swoich upodobań seksualnych, także w zbiorowych praktykach Ale nie mam chęci zmiany płci, nie tylko ze względów religijnych, ale i zdrowotnych, poza tym moje DNA po ewentualnej zmianie płci zostałoby takie same, jak w przypadku płci męskiej. Ale "psychika" może hipotetyzować, że ta rzeczywistość to "supersymulacja" i w prawdziwej, autentycznej rzeczywistości jestem atrakcyjną kobietą... "Coś w rodzaju dysforii płciowej" było ze mną już w okresie szkoły podstawowej i gimnazjum. Pod względem erotycznym (czy nawet ogólnie?) wolało się być kobietą niż mężczyzną. Ta "transseksualność" wydaje mi się być objawem wyraźnego całościowego zaburzenia rozwoju. Tylko czy to całościowe zaburzenie rozwoju jest jednocześnie jakąś formą zaburzenia schizotypowego albo wręcz schizofrenii? Oczywiście, moje skłonności seksualne zostały odrzucone i "stłumione" po okresie gimnazjalnym, kiedy to stałem się wyraźnie religijny. Moja bardzo nietypowa seksualność została zwalczana ze względów religijnych przez kilkanaście lat. Miałem skłonności koprofilskie, eproktofilskie, salirofilskie, mysofilskie, ekskrementofilskie, hygrofilskie, bromidrofilskie, olfaktofilskie, w jakimś stopniu alwinolagniczne, może worarefilskie. Gdyby nie religia, to może nadal wolałbym (może nawet jeszcze bardziej) być kobietą, a moje kinki rozwijałyby się. Religia katolicka zabrania wolitywnego transseksualizmu czy koprofilii. To było "coś więcej niż ciekawość" - "preferencja" albo nawet "chęć" bycia dziewczęciem czy kobietą. Żeńskie genitalia mnie nie interesowały w dzieciństwie i okresie dojrzewania (przynajmniej wcześniejszym), nie wiedziałem o nich zbyt dużo (dopiero w pierwszej klasie gimnazjum uświadomiono mnie, że dziecko wychodzi z wulwy, a nie przez odbyt). Moja dziecięca seksualność była skoncentrowana wokół okolicy pośladkowej czy nawet dolnej części przewodu pokarmowego (i procesów tam zachodzących). W gimnazjum mogłem zwykle odbywać nietypowe czynności seksualne z myślą, że jestem różnymi dziewczętami czy kobietami i defekuję, flatuluję, mam majtki na sobie, mam majtki zabrudzone kałem itp. Miałem skłonności autoseksualne (rzeczy związane z własną pupą i własnym trawieniem podniecały mnie, ale wtedy, jeśli byłbym dziewczęciem czy kobietą, a nie chłopcem czy mężczyzną). Pociągała mnie płeć żeńska. Mężczyźni (przynajmniej "typowo" wyglądający) nie byli dla mnie atrakcyjni seksualnie. Nigdy nie czułem większej potrzeby posiadania potomstwa. Niestety, nie jestem aseksualny i aromantyczny. Nie pociąga mnie bycie penetrowanym prąciem, nawet penetrowanie prąciem nieszczególnie mnie pociąga (waginalne, analne, szczególnie oralne jest nieatrakcyjne dla mnie). Nie pamiętam, abym kiedykolwiek uprawiał klasyczną masturbację, zwłaszcza zakończoną wytryskiem. Miałem ponad 10 rozmów z seksuologiem w życiu, ostatnio co kilka tygodni (zdalnie, w postaci teleporady). W okresie szkoły podstawowej i gimnazjum miałem trwające latami "obsesje" na punkcie pewnych trzech dziewczynek (dwie z nich mieszkały bardzo blisko mnie), chciałem, aby były moimi partnerkami, ale one nie chciały mnie jako partnera i im dokuczałem w związku z tym
  4. Mi to przypomina spektrum autyzmu. Nie musi ono oznaczać niepełnosprawności. Jestem jakby "wyczulony" na tego typu "zjawiska". Masz trudności z rozpoczęciem, podtrzymaniem rozmowy, z tym, aby wiedzieć, na jakie tematy należałoby porozmawiać. Mnie moda nie interesowała, ba, nie interesowały mnie wręcz w ogóle "emocjonalne", "platoniczne" przyjaźnie, "bycie kochanym" (mimo tego nawet w dzieciństwie nie byłem aseksualny i aromantyczny ). Też miałem nietypowe pasje, moja "psychika" przejmuje się dziwnymi sprawami.
  5. Chyba już kilkadziesiąt godzin wcześniej chciałem odpowiedzieć w tym temacie, ale "nie chciało mi się", miałem "objawy negatywne" czy coś podobnego. Mam diagnozę całościowego zaburzenia rozwoju (ZA) od ponad 13 lat. Mi na tym, co "praktyczne w dorosłym życiu" też jakby nigdy nie zależało. Mam "straszne skłonności do lenistwa". Nie czuję potrzeby poświęcania się, przezwyciężania większych trudności. Dla mnie "albo coś jest łatwiutkie, albo przy czymś wymiękam". Diagnozy ADHD nigdy nie miałem jako takiej, chociaż w dzieciństwie napisano o mnie raz czy więcej razy, że jestem "nadpobudliwy psychoruchowo". Lubię pisać w zeszytach dla przyjemności, lubię statystyki i kolekcjonowanie. Od ponad sześciu i pół roku zapisuję zeszyty. "Sprawia mi to przyjemność". Znaczenia praktycznego prawie nie ma (albo w ogóle nie ma). Nigdy nie interesowało mnie posiadanie przyjaciół czy znajomych, bycie emocjonalnie kochanym, od dziecka za to mam obsesję na punkcie seksualności i romantyczności, pragnienie bycia w związku. Mam też dziwaczne skłonności seksualne i odbywam rozmowy z seksuologiem. Jestem heteroseksualny. Od dziecka mam "nastrój ekspansywny", "chciałbym" jakby sterować wszystkimi. Moja natura lubi mieć "bekę". Mam "skrajnie hedonistyczną" naturę. Miałem fantazje i myśli wielkościowe. Ostatnio psychiatra zdiagnozowała mi ChAD (i OCD) i przepisała lamotryginę w małej dawce, dołączając ją do leków psychotropowych, które brałem wcześniej (sertraliny, paroksetyny, kwetiapiny, sulpirydu). Przez kilka lat miałem diagnozę zaburzeń schizotypowych (często razem z ZA i OCD), przez krótki okres w pierwszej połowie 2016 r. miałem rozpoznanie schizofrenii. Możliwe, że na wypisie z przedostatniej teleporady psychiatra wpisała mi rozpoznanie zaburzeń schizoafektywnych (jakoś "dziwnie tanio" kupiłem Kwetaplex we wrześniu 2021). Mam problemy z zabraniem się za coś raczej nie dlatego, że stwierdzam, że to nie ma sensu, tylko dlatego, że jest to dla mnie "trudne". Mam częste problemy z pisaniem dłuższych postów w Internecie. Dotyczy to także tematów, którymi się wyraźnie interesuję. Wydaje mi się, że nie mam czy raczej nie mam depresji. Jestem "powolny".
  6. take

    Wkurza mnie:

    NIE CHCĘ GRZESZYĆ, ale bardzo nie podoba mi się to, że w obecnej bardzo trudnej sytuacji nie ogłoszono dyspensy od uczestnictwa fizycznego we mszy w dni nakazane. Mojej "psychice" bardzo nie podoba się w to, że nie ma w dzisiejszych czasach (grudzień 2021) dyspensy od FIZYCZNEGO udziału we mszy św. (czyli w kościele lub przed kościołem - nie przez Internet, radio czy telewizję) w dni nakazane, pomimo tego, że jest naprawdę dużo zakażeń SARS-CoV-2, są pewne limity osób w kościołach i obowiązek zasłaniania ust i nosa, a na dodatek dni są krótkie i chłodne (to nie to, co w ciepłej porze roku, kiedy dni są długie)! Dla niej to SKANDAL!!! Myśli się, że szczepienia na COVID-19 (które też wiążą się z pewnym ryzykiem) nie powinny wpływać na rezygnację z dyspensy! Ostatnio regularnie wychodziłem z domu na mszę w niedziele około 16:30 (na pieszo) czy później (jeśli ktoś z rodziny podwoził samochodem), a wtedy było już wyraźnie ciemno, wracać też musiałem w mroku (ok. 2,5 km z domu do kościoła).
  7. Nie mam żony i jakoś "nic mi się nie chce robić w życiu" Obawiam się, że bezżenność mnie skrajnie rozleniwia... Jeszcze do tego leki psychiatryczne (SSRI i neuroleptyki), zaburzenia psychiczne posiadane przeze mnie (na tyle poważne, że dano mi rentę socjalną i orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym z symbolami dwóch schorzeń specjalnych), dysfunkcyjna i wręcz patologiczna rodzina, i oczywiście straszna pandemia... "Potworne "rozleniwienie"" mnie dotyka w ostatnich miesiącach
  8. Dostałem diagnozę zespołu Aspergera w miejscu zajmującym się autyzmem ponad 13 lat temu. Niektórzy ją podważali na polskim forum o zespole Aspergera. Nie jestem wysokofunkcjonujący, bo trzy razy przyznali mi rentę socjalną i to bez odwoływania się. Myślę, że poza ZA (całościowym zaburzeniem rozwoju) mam także nawet nie zaburzenia schizotypowe, a schizofrenię, psychozę klasyfikowaną w ICD-10 jako F20.
  9. Nie chcę nikogo gorszyć! Mam bardzo niekatolickie myśli i "uczucia"... Moja "psychika" nienawidzi doktryny o wiecznym potępieniu jakiegokolwiek człowieka. Nieważne, czy w niekończących się mękach, czy przez anihilację. Nie tylko katolicy są wśród wierzących w wieczne potępienie człowieka, ale też mnóstwo np. protestantów czy muzułmanów. https://www.tentmaker.org/articles/evely.htm - "How Can You Be Right, and the Whole Church Wrong?" by Bob Evely. Tekst prouniwersalistyczny, niekatolicki czy wręcz antykatolicki, witryna, na której jest on zamieszczony, opowiada się za wiarą w to, że prędzej czy później wszyscy ludzie będą zbawieni bez końca (nie tylko Adam i Ewa, ale także dzieci nienarodzone czy nawet np. Hitler czy Stalin). "Psychika" uważa, że wszyscy ludzie, którzy się poczęli, będą zbawieni bez końca w rozkoszy i wygodzie. Nie wierzy ona w to, że dzieci nienarodzone nie mają szans na zbawienie, wierzy zaś w coś przeciwnego - że dzieci nienarodzone (podobnie jak wszyscy inni ludzie) nie mają szans na wieczne potępienie. Psychika zadaje pytanie: skoro Adam i Ewa nie są potępieni na wieki, to dlaczego np. dzieci nienarodzone mają być bez końca niezbawione? Psychika uważa za "najważniejszy dogmat mrocznej wersji monoteizmu" stwierdzenie, że nie wszyscy ludzie będą zbawieni bez końca w szczęśliwości oraz wygodzie.
  10. Ja mam tylko 30 lat i nigdy nie byłem w związku, chociaż już na początku szkoły podstawowej "zadurzałem się" w pojedynczych dziewczynkach (w podobnym wieku do mnie albo nawet w starszej o ok. 3 lata może). "Myślę", że od bezżenności "o wiele mocniej pada mi na łeb"
  11. take

    Wkurza mnie:

    "Wkurza" mnie to, co pisała na mój temat pewna osoba na jednym z innych forów internetowych. Teksty tej osoby moja "psychika" może odbierać jako WREDNE i BEZDUSZNE.
  12. take

    Wkurza mnie:

    Moją "naturę" "wkurza" to, że żyję w celibacie, a nie w dobrym małżeństwie. Mój stan psychiczny jest "bardzo zły". Nie chce mi się spać wciąż. Ostatnio często wstaję "na dobre" po południu.
  13. Nie mam pracy, nie mam żony, nie mam potomstwa. Mam ponad 30 lat. Poza NN mam zaburzenia ze spektrów autyzmu i schizofrenii. Teraz biorę 150 mg sertraliny i 20 mg paroksetyny na dobę. Maksymalne dobowe dawki tych leków to odpowiednio: 200 mg i 60 mg. Po przeliczeniu wychodzi, że na dobę biorę 13/12 maksymalnej dawki SSRI... Nie mam ochoty męczyć się z natręctwami. W czasie pandemii jest znacznie mniej cierpienia przez natręctwa w moim życiu niż ok. 3 lata temu, ale w ciągu ostatnich dwóch lat tylko dwa razy byłem u spowiedzi i komunii. Mam wielkie problemy religijne. Chyba kilkanaście razy w życiu odprawiałem spowiedź generalną, w liceum (lata 2008 - 2009 czy 2010, może ponad 10 razy wtedy odprawiałem spowiedź generalną) i w styczniu 2017 (kilka razy). Nie chcę nikogo gorszyć swymi postami. Powiedziałbym, że mam poważne problemy z funkcjami wykonawczymi.
  14. Mam podobną myśl - że jako piętnastolatek odbyłem stosunek płciowy przeciwko naturze lub (i) przez swoje inne czynności seksualne pojąłem pewną osobę za żonę według Biblii i że nie wolno mi i tej osobie wejść w związek małżeński, dopóki ja albo ta osoba nie umrze, bo będzie cudzołóstwo. Gdy dopuszczałem się tych głupich czynności seksualnych, miałem mniej niż 16 lat i nie byłem jeszcze bierzmowany, byłem w gimnazjum, jeszcze nie miałem żadnych czy prawie żadnych kontaktów z psychiatrami. Boję się, że dopuściłem się obcowania płciowego (gwałtu, co prawda bez penetracji waginalnej), gdy miałem ponad 15 lat (ale nie miałem ukończonego 16. roku życia (byłem przed 16. urodzinami)) i że powinienem odpowiadać karnie za gwałt, że nie były to tylko inne czynności seksualne, przy których odpowiedzialność karna jest od 17. urodzin, tylko gwałt, za który można odpowiadać po ukończeniu 15. roku życia. W tamtym roku (czyli 2020) rozmawiałem z psychoterapeutą o tej sprawie i ta osoba nawet zastanawiała się nad tym, czy nie zgłosić tego policji czy prokuraturze, bo mówiłem, że nie wykluczam, że po ukończeniu 15 lat, przed bierzmowaniem dopuściłem się gwałtu. Co ciekawe, kiedy byłem wcześniej po tych głupich wybrykach (gdzieś w liceum), to nie myślałem o tym, że niby czy być może odbyłem stosunek płciowy, nie myślałem o tym, że rzekomo dokonałem penetracji odbytnicy (ohydne!), za swój najgorszy grzech nieczysty uznałem "symulowanie gwałtu" w ubraniach i na mnie, i na drugiej osobie, z tego, co pamiętam, to podczas tego "symulowania gwałtu" nie było nawet erekcji ani jakiejkolwiek przyjemności erotycznej, podczas dokonywania tej głupiej czynności byłem po piętnastych urodzinach. Mam diagnozę OCD (i nie tylko) od prawie 13 lat (otrzymałem ją po wykonywaniu tych bardzo niemądrych czynności seksualnych) i od tego czasu biorę leki (dawniej bardziej lub mniej nieregularnie, od kilku lat regularnie). Przypuszczam, że te moje żałosne wygłupy seksualne mogły być spowodowane jakimś zaburzeniem ze spektrum schizofrenii, na dodatek od prawie 13 lat mam diagnozę zespołu Aspergera, a jeżeli chodzi o zaburzenia ze spektrum schizofrenii - na początku 2015 r. dostałem po raz pierwszy w życiu diagnozę zaburzeń schizotypowych i pojawiała się ona w moich dokumentach przez kilka lat.
  15. take

    Co jest gorsze X czy Y?

    brak piwnicy Jabol czy cydr?
  16. Miałem szczęście, że dostałem rentę socjalną. Niestety w rodzinie nie mam wsparcia... Ale dobrze jest, że rodzina zaspokaja podstawowe potrzeby. Mam prawie 30 lat, a rentę dostałem po raz pierwszy w wieku około 24 lat. Kiedy dostałem rentę po raz pierwszy, nie miałem ani diagnozy schizofrenii, ani pobytu na oddziale psychiatrycznym (nie tylko zamkniętym, ale i dziennym), brałem bardzo mało leków, byłem po obronie pracy dyplomowej na pierwszym stopniu studiów i po trzech semestrach studiów drugiego stopnia (nie miałem wtedy jednak napisanej i obronionej pracy magisterskiej). Miałem trzy rozpoznania: zespół Aspergera (jedno z całościowych zaburzeń rozwoju), zaburzenia typu schizofrenii, mieszana nerwica natręctw (OCD, ZOK). Leczyć zacząłem się ok. 7 lat przed pierwszym uzyskaniem renty, miałem wtedy ok. 17 lat i wtedy dostałem diagnozę zespołu Aspergera w profesjonalnym ośrodku. Na studiach nie mieszkałem w mieście, w którym studiowałem, tylko z rodzicami i rodzeństwem w domu jednorodzinnym i codziennie dojeżdżałem na uczelnię. Studiowałem tylko jeden kierunek, studia I stopnia zakończyłem z wynikiem bardzo dobrym, a dopiero wiosną 2017 r. udało się ukończyć studia II stopnia (ponad 18 miesięcy po terminie) z wynikiem ponad dobrym (dzięki wysokim i bardzo wysokim ocenom na pierwszym semestrze studiów magisterskich, na dwóch kolejnych miałem słabe średnie, poniżej 4,0, najniższe podczas całego mojego pobytu na studiach, ale te dwa semestry były już po rozpoczęciu doświadczania przeze mnie zastanawiającego zjawiska "koincydencji"). Na studiach w ogóle nie pracowałem, pobierałem stypendium socjalne dzięki niezbyt wysokiemu dochodowi moich rodziców, do lata 2015 r. nie miałem nawet orzeczenia o niepełnosprawności. Kiedy się o nie starałem, to od razu dostałem stopień umiarkowany na schorzenie specjalne psychiatryczne ze wskazaniem, że niepełnosprawność istnieje od 17 r. ż. (dlatego, bo dopiero wtedy "zacząłem się leczyć"(?)). Jedyną pracą na umowie, jaką miałem jak do tej pory, było roznoszenie ulotek dzięki orzeczeniu o niepełnosprawności (02-P, stopień umiarkowany) za minimalną stawkę na umowie o pracę przez kilka miesięcy (w IV kwartale 2017 r. przez kilka tygodni i od połowy lipca 2018 do 11 stycznia 2019).
  17. Może straciłem przede wszystkim możliwość zarobkowania i bardziej samodzielnego życia. Przez zaburzenia i leki mogę nie nadawać się do tego, aby prowadzić samochód, a to może dużo przeszkadzać w życiu (dojazdy do pracy, na zakupy itp.). Niestety, miałem bardzo głupie myśli, którym dawniej ulegałem... Prawie w ogóle nie przyjmuję sakramentów pokuty i Eucharystii (nie chcę nikogo gorszyć, pisząc to).
  18. take

    Samotność

    Pewnie należę do osób, które ze względu na stan zdrowia nie mogą zawrzeć małżeństwa... Nie radzę sobie z samym sobą, z wręcz jakimkolwiek zarabianiem, więc utrzymanie rodziny mogłoby być jeszcze większym problemem w moim przypadku... Nienawidzę pożądliwości seksualnej i chcę w ogóle nie mieć libido. Tradycyjny katolicyzm uważa pragnienia seksualne za bardzo niebezpieczną pokusę (albo przynajmniej tak mi się wydaje po tym, co przeczytałem?). Na szczęście ostatnio mam niewielkie libido, może nawet mniejsze niż kilka miesięcy temu, co może mieć związek z tym, że na dobę biorę 150 mg sertraliny i 20 mg paroksetyny (razem jest to nawet nieco ponad maksynalną dawkę SSRI (dla sertraliny maksymalna to 200 mg, a dla paroksetyny 46 mg)). Nie mam żony, nie mam potomstwa, nie mam "opiekunki", w pewnym sensie "matki zastępczej" w postaci żony. Samemu może być trudniej żyć niż we dwoje (w małżeństwie), z potomstwem czy z bliską rodziną (np. rodzicami, dziadkami, rodzeństwem). Ale zdarzają się ludzie na tyle zaburzeni psychicznie, że nie są zdolni do podjęcia obowiązków małżeńskich, do zawarcia małżeństwa, i to do śmierci...
  19. take

    Czy to schizofrenia?

    Mi to nie przypomina objawów nerwicowych. Od kilku lat doświadczam całkiem podobnych zjawisk do tych, których doświadcza autorka tego wątku. Nazwałem je "koincydencjami" (słowo to znaczy dosłownie dokładnie czy mniej więcej "zbieg okoliczności"). Może to być zjawisko nadprzyrodzone... Na przykład związane ze złymi duchami, jak podejrzewać mogę, że było w moim przypadku. Mogłem teoretyzować, że duchy nieczyste chcą mnie przekonać, abym zmienił wiarę, podsyłając mi "cudowne znaki" w postaci "koincydencji". Myślę, że (głównie) przez "koincydencje" miałem częste diagnozy zaburzeń typu schizofrenii (F21 w ICD-10), to także choroba psychiczna, tak jak schizofrenia, schizoafekt, uporczywe zaburzenia osobowości (chociaż w amerykańskiej klasyfikacji DSM tego typu zaburzenie jest sklasyfikowane jako (schizotypowe) zaburzenie osobowości). Nie trzeba było przy tym brać dużych dawek neuroleptyków, w przeciwieństwie schizofrenii paranoidalnej. Oczywiście nie oznacza to, że musisz mieć zaburzenia schizotypowe czy osobowość schizotypową albo coś innego ze spektrum schizofrenii, zwłaszcza poważniejszego. Pomimo bardzo licznych "koincydencji" w ogóle nie miałem problemów z omamami.
  20. Ze mną może być podobnie... A może to przez mój domniemany skrajny egoizm?
  21. take

    Skojarzenia

    Windows (system operacyjny)
  22. https://salusprodomo.pl/blog/osobowosc-schizoidalna-leczenie/ - OSOBOWOŚĆ SCHIZOIDALNA – PRZYCZYNY I LECZENIE Ciekawy tekst, ale przedstawia on osobowość schizoidalną jako coś, co wygląda mi na całościowe zaburzenie rozwoju, rodzaj autyzmu, rodzaj zespołu Aspergera. Sporo w tym tekście do mnie pasuje. Ale nie wszystko (np. nie jestem aseksualny, niestety). Nie miałem ani razu diagnozy osobowości schizoidalnej na papierze (ale rozpoznanie zaburzeń schizotypowych miałem przez kilka lat). Diagnozę zespołu Aspergera (całościowego zaburzenia rozwoju) otrzymałem ponad 12 lat temu.
  23. Niestety, przez ponad 10,5 miesiąca nie byłem u spowiedzi i Komunii Świętej A moja druga ostatnia spowiedź i drugie ostatnie przyjęcie Komunii Świętej były mniej więcej w połowie sierpnia 2019 roku Pandemia może mieć na to pewien wpływ, ale "boję się" rachunku sumienia, "nie potrafię go ogarnąć". Czytałem, że niektóre osoby, które uważają siebie za katolików, uważają za grzech ((może) nawet śmiertelny) np. noszenie spodni przez kobiety, oglądanie sportu zawodowego (zwłaszcza rozgrywanego w niedzielę lub święta), wiarę w to, że dzieci nienarodzone nie będą potępione na wieki, uważanie papieży z ostatnich kilkudziesięciu czy nawet kilkuset lat za ważnych... Na pewno nie chcę nikomu zaszkodzić pisaniem o tym! Nie chcę nikogo zgorszyć! Nieraz na forach sugerowano mi takie rzeczy, jak lenistwo, nieróbstwo, pasożytnictwo. "Boję się" koronawirusa. W związku z tym bardzo rzadko jeżdżę komunikacją zbiorową. Od ponad roku nie szukam pracy. Przez ostatnie 12 miesięcy nie byłem na oddziale dziennym (a nawet dłużej). Często zdarza mi się, że nie odmawiam nawet pacierza rano czy wieczorem, zwłaszcza na klęcząco, a zaległe pacierze zdarza mi się odmawiać nawet kilka dni później. Ostatnio naprawdę rzadko odmawiam chociażby dziesiątkę różańca Ostatnio mam o wiele mniej natręctw "przysięgowych", ale to może w dużej części dlatego, że unikam przystępowania do sakramentów pokuty i Eucharystii Chociaż biorę regularnie leki przepisane przez psychiatrę.
  24. take

    Co jest gorsze X czy Y?

    kota raczej bardziej szkoda... trzymanie kota w domu czy trzymanie w domu świnki morskiej?
  25. take

    Cześć...

    No cóż, Twój problem to nie "zwykłe zaburzenia osobowości". Jakby to były tylko przeciętne zaburzenia osobowości, to nie dostałbyś orzeczeń o niepełnosprawności czy niezdolności do pracy, które dostałeś. Ja zdaję się być mniej "łatwowierny" od Ciebie, ale mogę mieć problem "w drugą stronę" - "boję się" każdego obcego człowieka, że może chce mi zrobić coś strasznego (zabić, otruć itp.)... "Wolę" zachować daleko idącą ostrożność w kontaktach z innymi, np. nie podawać w Internecie, jak się nazywam, gdzie mieszkam czy nawet co studiowałem.
×