
majmana
Użytkownik-
Postów
27 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez majmana
-
ehhh cierpię na zaparcia, więc nawet stolców mało do pogadania
-
masz szansę przeżyć coś fajnego? czyli czego? bo jak fajne, to ja bardzo chętnie
-
ja nawet kota nie mam, ani nawet chomika.
-
jeśli zazdrościsz komuś czegokolwiek, to znaczy, ze chciałbyś to mieć, czyli czegoś jednak chcesz dopiero kiedy się już nikomu niczego nie zazdrości, kiedy jest Ci zupełnie wszystko obojętne, to wtedy można powiedzieć, że chce się śmierci
-
a co sprawia, ze czujesz się szczęśliwy?
-
bo im tego zazdrościsz
-
jeśli ktoś by chciał sobie pogadać o czymkolwiek to moje gg 48698663
-
samotność to stan umysłu, a nie okoliczności zewnętrzne. mimo, że to wiem i powtarzam to sobie ciągle, nie potrafię czuć się dobrze, bo nie mam nawet z kim porozmawiać, odezwać się do kogoś (na własne życzenie zresztą)
-
a tak w ogóle, to zna ktoś z Was jakiegoś narcyza, który zostałby wyleczony z narcyzmu?
-
z moich obserwacji wynika, ze narcyzów nie lubi się z 2 głównych powodów: 1. albo narcyz jest nadętym, zarozumiałym bufonem zapatrzonym w siebie 2. albo ludzie wyczuwają, że przez cały czas jest jakby sztuczny i nieprawdziwy, jakby miał założoną maskę i grał kogoś innego
-
na takie spotkania twarzą w twarz z osobami zupełnie nieznanymi to ja nie jestem aż taka odważna
-
ale tylko narcyz i borderline rozumie co to jest wewnętrzna pustka, cała reszta świata nie potrafi sobie tego wyobrazić
-
Hej! czy tutaj tylko się wszyscy umawiają na wspólne wyjścia czy są też chętni żeby sobie porozmawiać o czymkolwiek? :) jeśli ktoś chce to moje gg 48698663
-
Hejka! Ktoś tu jeszcze w ogóle bywa? Bo coś martwo się zrobiło.... po dłuższej przerwie na forum postanowiłam wrócić, bo chętnie bym sobie z kimś porozmawiała, a z racji narcystycznego zaburzenia osobowości nie jestem zbytnio lubiana nikt tak dobrze nie zrozumie narcyza jak drugi narcyz
-
Kamaja, masz rację, są rzeczy, których nigdy nikomu nie powiem. ale jestem już na takim etapie walki absurdem narcystycznego myślenia, że byłabym w stanie przyznać się do pewnych słabości, ale wtedy podświadomie starałbym się to skompensować byciem jeszcze lepszą w innym aspekcie życia
-
obawiałam się, że tylko ja mam taki problem ze związkami, ale widzę, że nie tylko ja jestem takim 'dzikusem' hahaha szkoda tylko, że nikt nie wymyślił tabletek na samotność
-
A nie macie czasami takiej ochoty żeby przed jedną jedyną osobą na świecie otworzyć się, pokazać swoje słabości, prawdziwą twarz, zaufać jej i czuć się bezpiecznie, a przed całą resztą świata udawać dalej, że się jest idealnym?
-
to może otwarty związek? powinno być więcej swobody znam osoby, które żyją tak już bardzo długo
-
ale logika nakazuje, że gdyby udało się stworzyć z kimś trwały, związek to się powinno człowiekowi zrobić 'lepiej' - zawsze jakaś stabilność i poczucie bezpieczeństwa w życiu, no i profilaktyka chorób wenerycznych czy coś przeciez jak patrzę na moich znajomych to widzę, ze nie jest to szczególnie skomplikowane, żeby być z kimś przez dłuższy czas, a ja jakoś nie mogę
-
Czy udało się komukolwiek z Was stworzyć z kimś jakiś trwały związek (z kobietą/mężczyzną co kto preferuje)? Bo ja po analizie siebie mam poważne wątpliwości czy to jest w ogóle możliwe
-
ja też mam zdiagnozowane narcystyczne zaburzenie osobowości. Kiedyś byłam dokładnie taka jak opisał to INTEL 1, ale przyszedł moment, w którym coś się załamało, zaczęłam analizować siebie i dotarłam do samego sedna i istoty osobowości narcystycznej i ciężko jest mi się dłużej oszukiwać, że robienie wszystkiego lepiej niż inni i bycie najlepszym i pokazywanie innym na co mnie stać już mnie nie nakręca do działania. Zastanawiam się dlaczego część narcyzów potrafi tak całe życie ustalać sobie nowe wyzwania i zabiegać o podziw ludzi, a inni tak jak ja popadają w 'depresję narcystyczną'
-
wel2, jesteś pewna, że zostałaś dobrze zdiagnozowana? Bo czasami ciężko jest wytłumaczyć psychologowi/psychiatrze swój problem i oni to źle interpretują. może trochę mylnie napisałam, że nie mam siły wstać z łóżka i ogarniać codziennych rzeczy (bo nie mam siły, każda prosta czynność to dla mnie ogromny wysiłek) ale mimo to studiuję i udaję przed ludźmi, że wszystko jest dobrze (nawet nieźle mi to wychodzi). Z doświadczenia wiem, że jak człowiek musi sobie sam w życiu poradzić, pracować, zarabiać pieniądze, a nie ma siły tego robić, to trzeba sobie ustalić jakiś podstawowy zakres rzeczy, które się robi w zyciu i trzymać się tego bezwzględnie, nawet jeśli się nie chce i już nie można wytrzymać. Zacisnąć zęby, przykleić uśmiech i udawać. No ale to się sprawdza tylko jakiś czas (mi się udaje to już 8 lat) -- 26 gru 2014, 18:49 -- Kamaja, zdecydowanie masz rację, to co opisuje INTEL 1, jest tylko 'przykrywką' dla pustki, poczucia niższości, bezwartościowości, która jest tak ogromna, że świadomość nie mogłaby tego znieść, więc dla ochrony siebie ego narzuca takie mechanizmy 'kompensacyjne'
-
Zastanawiam się na jakiej zasadzie wyznaczasz sobie jakiś cel i to co chcesz osiągnąć. W sensie skąd wiesz, że cel jest wystarczająco ambitny żeby jego osiągnięcie dało Ci poczucie bycia kimś wartościowym. Bo przecież gdy osiągasz jakiś sukces to jesteś podziwiany tylko przez pewną grupę ludzi, na których chcesz zrobić wrażenie i tu się pojawia kolejne pytanie: na jakiej zasadzie wybierasz grupę ludzi, którym chcesz udowodnić, że jesteś od nich lepszy? Niezależnie od tego czy są to koledzy z pracy/uczelni/znajomi czy inna grupa ludzi to i tak jest to jakiś ograniczony krąg osób (których i tak pewnie uważasz za mniej wartościowych od siebie). Dlaczego za cel nie postawić sobie bycia najlepszym na świecie w czymś? Ale to i tak jest bez sensu, bo przecież nie wszyscy ludzie będą to podziwiali, bo każdy ma inny własny 'standard' na wszystko. Nie wszyscy będą podziwiali twoją willę z basenem, bo najzwyczajniej w świecie nie każdemu na tym zależy. Więc budowanie poczucia własnej wartości na podstawie bycia najlepszym w czymś/ podziwianym przez kogoś jest tak bardzo ograniczające, tak bardzo żałosne i prymitywne, że inteligentny człowiek nie da rady przez dłuższy czas się tak oszukiwać. Ale Ty to potrafisz skoro masz siłę się podnieść i iść do przodu - NAUCZ MNIE TEGO od nowa, bo już zapomniałam jak to się robi, plissss
-
Mnie w tym całym zaburzeniu najbardziej dobija to, że kiedyś potrafiłam sobie postawić ambitny cel w życiu i bardzo fascynujące, ciekawe było osiąganie tego celu. Miałam wtedy tyle energii, chęci do działania, pasji, nic nie mogło mnie powstrzymać. No i przyszedł ten moment kiedy uświadomiłam sobie, że niezależnie od tego co osiągnę i jak wielkie to będzie i to i tak będzie to dla mnie 'za mało'. Niezależnie od tego co osiągnę i co zrobię i jak bardzo będę się starała być najlepsza we wszystkim to i tak nie będę się czuła wartościowa, że zasługuję na miłość, nie będę siebie szanowała. I teraz jak już jestem tego świadoma, to nie mogę się zmotywować do robienia czegokolwiek, nie mam nawet siły wstawać rano z łóżka i wykonywać codziennych czynności, no bo po co, skoro nie mam marzeń, celów, a jedyny sposób na odczuwanie radości i przyjemności to osiąganie ambitnych celów. A przecież nie ma wystarczająco ambitnych celów, bo każdy cel to i tak za mało, Wszechświat to za mało. Ludzie z mojego otoczenia mówią, że tak dużo osiągnęłam w życiu, a ja wiem, że mogłabym dużo dużo więcej ale mi się już nie chce, nie mam siły żeby się zmotywować do czegokolwiek. Wy też macie podobny problem, czy tylko ja tak źle to znoszę? Macie jakiś sposób żeby sobie z tym choć trochę poradzić?
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
majmana odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
Samotność to stan umysłu, a nie brak faceta.