Jeśli chodzi o muzyke w głowie - mam to od dziecka i NIGDY nie myślałąm o tym jak o jakiejś chorobie, było to dla mnie tylko wtedy uciążliwe, gdy przyczepiła się mnie jakaś melodyjka której nie lubiłam. Mam zdolności muzyczne i zawsze to przypisywałam "muzyczności" swojego mózgu Po za tym bardzo wiele moich zdrowych znajomych ma to samo i nikt tego nie uważa za nienormalne. Czasem coś się włączy w głowie i gra,najczęściej pod wpływem jakiegoś skojarzenia, nawet nieświadomego Także myśle że nie masz się co akurat TYM martwić. A co do natręctw - mam to od 4 lat, przez jakiś czas brałam leki ale mi nie pomogły, pomogła psychoterapia i wypracowane własne sposoby, m.in powiedzenie sobie, że NIC MI NIE DA myślenie o tym, że to NIC NIE ZMIENI, (więc nie muszę o tym myśleć)a na strachy że np w nocy wstane i zabiję swoją rodzinę, myślę sobie, że przecież KAŻDY może się czegoś takiego bać i staram się (a to jest bardzo trudne) odsunąć te myśli i nie zwracać na nie uwagi, a jak wracają, patrzeć na nie tak jakby z zewnątrz,jakby mnie nie dotyczyły i wyobrazam sobie że są obok mnie, ale nie mają do mnie dostępu, po jakimś czasie jest ciekawe uczucie, jakby jakieś kłębowisko hałasu szumiało w głowie,ale nie pozwalam sobie słuchać, co tam hałasuje, (najgorzej to się wgłębiać i rozdrapywać)potem już tylko czuję że jest, ale nie pamiętam co to było,(i nie usiłuję sobie przypominać) odracam na siłę swoją uwagę,aż w końcu... zapominam - NIE MA!