O śmierci nie myślę jak dawniej. ,Możesz to naprawić. Wiem ze podjęcie takiej próby jest trudne ale zawsze można spróbować. Małe kroczki ,nie musisz się wysilać. Zrób to dla siebie samego . Mam tak samo ,czuję ze nie ma potrzeby abym istniała.
Zmuszam się do wykonania pewnych czynności . Nie jest to proste ale przecież
nie można tak. Czasami gdy poczytam coś to moje nerwy ulegają małej
poprawie ale jak już dopadnie mnie choć jedno zmartwienie(sytuacja)nawet może być
idiotyczna to po mnie Uspokoić się nie mogę. Leki pomagają tylko na chwilę. A rano pojawia się znowu na nowo.
Samotność .. Pomimo tego ze mam przyjaciółkę odczuwam ją
bardzo mocno.Nie potrafię zblizyć się do ludzi Jest to dla mnie wyzywanie nie do przeskoczenia. W szkole jestem odbierana jako odmieniec. Ktoś kto nie wpasowuje się w kanon młodzieży. Mam zupełnie inne podejście poglądy ,zachowanie dziecinne pojawia się u mnie czasami. Coraz bardziej odcinam się od rzeczywistości . A co tu mówić o miłości którą kiedyś "niby mam znaleźć"
Sama mam identyczne odczucia. Nie potrafię zmienić zdania
Czuję ze wszelkie moje czynności są nic niewarte. Chciałabym to zmienić ale coraz bardziej
staje się marionetka. Wrak który nie ma nic w sobie ciekawego. Po co prowadzę życie? i tak kiedyś
znikne z tego świata.