Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dobry

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dobry

  1. Też mam podobnie, tylko że u mnie na szczęście nie ma autoagresji. Bardziej boję się o to że mógłbym komuś wyrządzić krzywdę, jak siedzi u mnie dziewczyna to boję się że mogę jej coś zrobić, co powoduje jeszcze większe nerwy :-/ Współczuję Ci bardzo i życzę dużo wytrwałości ;-)
  2. Sam stwarzasz w sobie duże napięcie żyjąc ciągle na wysokich obrotach i w ciągłej presji. Musisz zacząć akceptować również swoje wady i mniej przejmować się opinią innych bo to głupie jest. Bardziej pracuj nad tym aby, być bliżej swoich uczuć i kieruj się nimi.
  3. W październiku pierwszy raz miałem ten atak z mrowieniem rąk i nóg i było to na silnym kacu po dwóch dniach ostrego picia. Dobrze że wtedy wracałem ze znajomym i jego żona, tez już chciałem żeby zawieźli mnie do szpitala, ale mój znajomy powiedział żebym dał mu rękę, a jak mu dałem to uspokoił mnie że wszystko jest w porządku i że nic mi nie jest bo ręka jest przecież ciepła to znaczy że krążenie dochodzi. Po jego słowach jakoś się uspokoiłem. Jeśli chodzi o serce to wcale tak szybko mi nie waliło, myślałem nawet że przestaje mi bić :-( Wydaje mi się, że coraz bardziej wkurzony jestem nic mi nie pasuję i wkurzam się jak muszę coś zrobić. Wie ktoś jak się pozbyć tych coraz większych nerw? Wydaje mi się że to te podwyższone nerwy stoją w dużej mierze za pogorszeniem mojego samopoczucia. Na dodatek wydaje mi się że wszystko robię źle, za wolno i bez sensu :-/ Jak jestem u dziewczyny w bloku to myślę że wyskoczę przez okno, albo zrobię jej krzywdę, albo sobie. Wcześniej tak nie miałem, czuję jakbym był coraz bardziej wkurzony, chce przyspieszyć żeby wszystko ogarnąć, a i tak nie starcza mi czasu :-/
  4. Ostatnio jak sam samochodem wracałem z miasta oddalonego o 80km od mojego domu to dostałem strasznego ataku paniki. Zacząłem czuć mrowienie w rękach i nogach, a w głowie jakieś kucie i straszne napięcie nerwowe. Myślałem że mi siada krążenie i że zaraz zwariuję. Chciałem już dzwonić po pogotowie, ale pomyślałem że jakoś dojadę do domu i zadzwoniłem po brata żeby po mnie wyjechał. W trakcie takiego ataku przerażenia boję się w sumie cokolwiek zrobić. Czuję się tak jakbym był spętany i nic nie mógł zrobić, a śmierć jest 2 sekundy ode mnie. Boję się też zadzwonić po karetkę, bo myślę sobie że może trafię do szpitala, a jak wracam do domu to się uspokajam zaraz. Chciałbym mieć coś przy sobie co by mnie uspokajało od razu po przyjęciu. Jakie leki tak działają? Jeśli chodzi o xanax to na mnie nie działa zbytnio, po 3 tabletkach 5mg byłem tylko lekko zakręcony i nie czułem żeby moje lęki mi przechodziły :-/
  5. Ile kosztuje takie nieuzasadnione wezwanie karetki? Dają wtedy coś na uspokojenie żeby szybko przeszedł atak, czy olewają i jadą w swoją stronę?
  6. Ja ze swoją nerwicą męczę się już 10lat, chociaż z tymi mniejszymi objawami to będzie z 15 :-/ Były już momenty, że czułem się lepiej i myślałem, że mam tą chorobę już za sobą, ale niestety jak przychodzą trudne chwilę to i nerwica się nasila :-/ Leków póki co nie biorę, bo nie chcę być od nich uzależniony i wydaję mi się że jak zacznę brać to będę musiał już tak do końca życia. Gdy złapał mnie pierwszy atak paniki to miałem wtedy jechać do szpitala i teraz żałuję że tego nie zrobiłem, bo bym wiedział że to tylko panika i nie ma się czego bać. Później było już coraz większe nakręcanie, że ten atak wcale nie był taki duży i mogą być większe i w końcu złapie mnie taki że umrę :-/ Wkurza mnie to dlatego że nigdy więcej już takiego ataku nie było, a i tak cały czas myślę że coś mi zagraża i że mogę dostać jeszcze większego :-/ Gdybym miał tylko jakiś lek, który mógłby mnie przed nim ochronić to pewnie bym się już nie bał, ale jakoś boję się testować leki :-(
  7. Odpowiadając na drugą część pytania, leków nie biorę, a jeśli chodzi o leczenie to dwa miesiące temu zakończyłem psychoterapię. Sam nie wiem co teraz zrobić, bo po terapii to chyba jeszcze gorzej się czuję i już nie mogę się pocieszać, że jak mi będzie gorzej to przecież mogę iść na terapię, bo wiem że to mi nie pomoże. Może ten brak nadziei i wiary w to że może być lepiej powoduje gorsze samopoczucie :-/ Jeszcze co do leków to lekarz kiedyś przepisał mi xsanax 5mg bodajże, ale brałem nawet trzy naraz i nie czułem się jakoś uspokojony, więc stwierdziłem że to też raczej do bani :-/
  8. Dziwi mnie to że jak mój nastrój i samopoczucie się poprawiało, a nawet jak już czułem się dobrze to objawy somatyczne wcale nie ustępowały mi. W tamtym roku nawet pojechałem na wakacje na Mazury i źle się nie czułem, a nawet myślałem że pokonam mój strach przed dalekimi wyjazdami ;-) Wy też tak macie że objawy somatyczne są z Wami cały czas, nie zależnie od waszego nastroju? :-/
  9. Jeśli nie zaczniesz zmieniać swoich przekonań to zmiana dziewczyny Ci nie pomoże. Twoje wymagania strasznie odbiegają od rzeczywistości, przecież żeby wiedzieć czy będzie Ci z kimś dobrze musisz dużo wiedzieć o tej osobie, a to wymaga dużo czasu żeby kogoś tak poznać. Musisz nauczyć akceptować się rzeczywistość taka jaka jest, zacznij dostrzegać jakieś pozytywne rzeczy w swoim życiu, a w związku z dziewczyną obserwuj pozytywne emocję i staraj się żeby było ich coraz więcej. Jak widzisz w życiu nie zawsze ma się to co się chce, ale ważne aby doceniać to co się ma ;-) Nawet jak teraz kogoś nowego poznasz i będzie Ci dobrze, to za dwa lata już tak wcale nie musi być i co wtedy? Znowu wejdziesz na forum i założysz podobny temat, tylko tym razem w stylu: Nie wiem co zrobić, z moją żoną czuję się źle i chcę się z nią rozwieść. Nie oczekuj że ktoś na forum napiszę: Kurdę współczuję Ci bardzo, jesteś taki nieszczęśliwy, zostaw ją bo to na pewno jej wina że tak jest. Nikt Ci tak nie napiszę bo każdy wie że problem jest w Tobie i powinieneś zacząć od siebie, więc idź do jakiegoś innego psychologa, może zapisz się na jakąś psychoterapie i wtedy w końcu uświadomisz sobie po której stronie leży problem.
  10. Cześć Wszystkim!!! :-) Z tego co tu czytam to też zaliczam się do osób, które mają nerwicę lękową. Moje pierwsze objawy zaczęły się w trzeciej klasie podstawówki. Pamiętam że to wszystko zaczęło się od bardzo szybkiego bicia serca, bardzo się tego bałem i przejmowałem się tym, nie wiedziałem co mi jest i coraz bardziej wkręcałem sobie że to jakaś poważna choroba i mogę mieć chore serce, a nawet nagle dostać zawału od takiego szybkiego bicia. Bałem się strasznie o tym mówić, myślałem że jak komuś to powiem to mnie wyśmieje i wyjdę na jakiegoś idiotę. Ponad to nie chciałem być traktowany jako osoba chora, aby nie czuć się gorszy. W tamtym czasie miałem poczucie że chcę być najlepszy, tym bardziej problem z moim sercem mnie przybijał. Niekiedy miałem myśli że niedługo umrę, nie warto już żyć i tak w życiu już nic nie osiągnę bo pewnie niedługo umrę. Takie myślenie nie towarzyszyło mi cały czas, były okresy że czułem się lepiej i nie myślałem w ten sposób. Przed wystąpieniem tych objawów byłem osobą bardzo wesołą i ciekawą świata. Ataki szybkiego bicia serca i tych przykrych myśli towarzyszyły mi ze zmienną częstotliwością i intensywnością do drugiej klasy liceum. Na początku drugiej klasy liceum mój stan się znacznie pogorszył, najpierw zacząłem zauważać że ręce jakoś bardziej mi drętwieją, przez co nieraz musiałem przerywać grę na komputerze, aby krew mogła dopłynąć. Następnie zauważyłem że zaczyna mi towarzyszyć jakieś dziwne napięcie nerwowe (czułem że muszę wszystko szybko i najlepiej robić jak się tylko da, a przy okazji nie mogę popełnić żadnego błędu), razem z tym napięciem pojawiło się skakanie mięśni, zaczęło mi szumieć w uszach, zacząłem widzieć jakieś czarne spirale przed oczami, od tamtej pory towarzyszy mi również śnieżenie na całym tle widzenia. Stałem się jakiś otępiały i zmęczony, moje wyniki w szkole zaczęły się pogarszać. Jak się uczyłem to pojawiały się natrętne myśli że i tak się nie nauczę, że coś mi jest. Z tymi objawami poszedłem w końcu do lekarza, zrobili mi wszystkie badania i nic wielkiego nie znaleźli, nawet tomografie głowy miałem robioną i nic nie wyszło. Ja leżałem później w szpitalu to powiedzieli mi tylko że mam za mało jakiś pierwiastków we krwi i podali mi je w kroplówce. Po tych wynikach poczułem się trochę lepiej bo się trochę uspokoiłem, ale objawy mi wcale nie ustąpiły. Moje napięcie nerwowe i lęki nie opuściły mnie. Strasznie mocno zaczął się ujawniać lęk przed dorosłością i dorosłym życiem, przed studiami i maturą. Przez maturę jakoś przebrnąłem, ale wynik jaki uzyskałem był słaby i nie usatysfakcjonował mnie w ogóle. Chciałem iść na studia dzienne, ale się nie dostałem więc poszedłem na zaoczne. Gdy się zbliżał koniec pierwszego semestru zacząłem chyba odczuwać coraz większy niepokój bo wiedziałem że sesji raczej nie zaliczę. Kiedy byłem na przed ostatnim zjeździe serce znowu zaczęło mi bardzo szybko bić, tak szybko jak nigdy dotąd, myślałem że już po mnie. Byli ze mną moi koledzy z którymi jeździłem na studia, ale wstydziłem się im o tym powiedzieć i nie chciałem im zrobić problemu że będą na mnie źli. Zacząłem się coraz bardziej nakręcać że to już koniec i że do domu nie wrócę, że umrę. Nie wiedziałem wtedy że inni też tak mają i że są to ataki paniki. Przestraszyłem się tego dla mnie takie szybkie bicie serca równe było nagłej śmierci. Dobrze że stało się to pod koniec zajęć, bo nie wiem jak bym od rana to wytrzymał. Do domu jechałem ponad dwie godziny i modliłem się, abym do niego wrócił bo cały czas mi to serce tak szybko biło, nawet lewa ręka z tego wszystkiego zaczęła mnie mocno szczypać. Po tym ataku zacząłem się bać wychodzić z domu, bałem się że znowu mnie taki atak złapię a wtedy na pewno umrę. W domu na szczęście czułem się bezpiecznie. Zawaliłem studia bo bałem się tam jeździć. Obecnie mam 28 lat, z tamtym lękiem nie potrafię sobie poradzić do tej pory, nie jest on już aż tak duży jak był, ale towarzyszy mi cały czas. Myślę że może nawet kiedyś z niego wyjdę. Jeśli chodzi o mój post to chciałem się spytać czy ktoś z was ma podobne objawy somatyczne? Zastanawiam się czy objawy te mam bo mam nerwicę, czy może jakieś inne czynniki mogą takie objawy wywoływać, a przy okazji podnosić napięcie nerwowe i lęk.
  11. Dziwię się twojej dziewczynie że ona z tobą jeszcze nie zerwała, bo moja to już dawno by to zrobiła. Ty w ogóle jej nie kochałeś, pewnie podobał ci się seks i byłeś tym lekko zauroczony!!! Związek dwojga ludzi polega na obustronnej akceptacji i zrozumieniu się na wzajem. Jeśli nie nauczysz się akceptować wad innych i nie zmienisz wymagań dotyczących swojego życia to nigdy nie będziesz szczęśliwym, kochającym człowiekiem. Przemyśl dobrze co chcesz zrobić. Najlepiej wiesz co czujesz i jak źle ci z tym jest. Jeśli chodzi o mnie to podziwiam twoją dziewczynę za wytrwałość i na pewno nie zerwałbym z nią z takich błahych powodów.
×