Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ellwe

Użytkownik
  • Postów

    1 129
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ellwe

  1. Pomyślałam jeszcze, w związku z moimi osobistymi doświadczeniami, które opisywałam we własnym wątku, że być może jesteś uzależniony nie od niej samej, ale od patologicznego związku, który powoduje ból, kłótnie, rozchwiane emocje. To tak jakby brakowało Ci adrenaliny w życiu i musisz ją cały czas dawkować. Po moim ostatnim związku który był jednym wielkim wulkanem zamiennej namiętności i nienawiści, każde z nas chociaż próbowaliśmy się odcinać jakoś co chwilę odzywało się do drugiego, po to żeby się pokłócić i obrazić a po kilku tygodniach znowu przez kilka dni rozmawiać jak nigdy nic i tak w koło Macieju. W tej chwili przy obecnym partnerze mam całkowity spokój i jest mi z nim cudownie - ale czasem brakuje mi właśnie kłótni i adrenaliny - tylko pytam się wtedy po co?
  2. Keenzoo wygląda to jakby Twoje uzależnienie emocjonalne przeszło w natręctwo. To jest choroba którą trzeba leczyć i to wielotorowo moim zdaniem. Potrzebujesz przede wszystkim całkowitego odcięcia się od niej (wymyśl co innego mógłbyś robić w tym czasie, kiedy masz potrzebę pojechania do niej pod dom lub pracę),skasuj wszystkie kontakty, telefony, maile, fb, wszystkie media za pomocą których mógłbyś się z nią kontaktować (chociaż podejrzewam, że przy takiej obsesji znasz wszystkie na pamięć ), bierz leki, i koniecznie terapia. Lekarz rodzinny może Ci wypisać skierowanie do psychologa, jeśli Twój prywatny psychiatra nie może (nie każdy lekarz prywatny ma podpisany kontrakt z NFZ). Zacznij wychodzić do ludzi, może spotkasz kogoś lub masz w swoim otoczeniu kogoś z kim możesz porozmawiać, wiem że automatycznie się wycofujemy w przypadku problemów bo ja mam tak samo, ale dużo lepiej jest opowiedzieć komuś o problemie kto ni jest lekarzem. I ostatnia rzecz, skup się na racjonalizowaniu, dlaczego to robisz, co ci to daje - nie wrócicie do siebie, nie byłeś z nią szczęśliwy, wychodzisz na błazna . Postaraj się skupiać na tych myślach za każdym razem kiedy będziesz chciał się z nią kontaktować. :)
  3. Ellwe

    WTF?

    Najgorsze, że moja lekarka jest ostatnio sama całkiem zdezorientowana. Z jednej strony chad, obecnie z ciężką depra, stany lękowe podchodzące pod agorafobie, bo mam miękkie nogi jak mam wyjść za drzwi mieszkania bez oopieki. Somatyki obajawiające się bieganiem co chwilę do toalety bo za przeproszeniem rzygam i sram. Jak jej teraz palnę o tych natrętnych myślach to mnie wyśle do szpitala jak nic
  4. Ellwe

    WTF?

    Khaleesi, jest ok, nie gniewam się i już o tym zapomniałam. Każdy ma prawo wyrazić woje zdanie. Chociaż pocisnęłaś ostro Ale ja już o wszystkim zapomniałam dawno i sama nie byłam dłuzna :) Swoją drogą bardzo mi miło, że to piszesz :) Co do nerwicy to mam nadzieję, że wynika to z tego. Może też jakieś natręctwo mi się przypałętało.
  5. Ellwe

    WTF?

    Hobbiś mordko miło, że mi podbijasz temat :* powinieneś się zająć pozycjonowaniem stron
  6. Ellwe

    WTF?

    Od pewnego czasu zastanawia mnie pewna sprawa. Od kilku miesięcy spotykam się z naprawdę cudownym, spokojnym facetem, który wie o moich problemach i mojej chorobie, jest bardzo wyrozumiały i dużo przeszedł w życiu. Mamy wspólne zainteresowania, system wartości, czuję się przy nim spokojna nie mamy powodów żeby się kłócić a jeśli już pojawiają się nieporozumienia to wyjaśniamy je na spokojnie i jest ok :) Planujemy wspólną przyszłość i wiem, że udałoby nam się zbudować naprawdę zdrowy i fajny związek :) Mam jednak problem, który nie daje mi spokoju. Jest nim mój były partner z którym byłam co prawda króciutko ale nasz związek był bardzo intensywny, pełen mieszanych emocji, mnóstwo wzlotów i upadków, nagłe przypływy ,,miłości", noszenia mnie na rękach, traktowanie jak księżniczki, kłótnie, wspaniały seks, płacz, wspólne mieszkanie po miesiącu itp. W końcu nie wytrzymałam napięcia i pewnego dnia zakończyłam wszystko. Chciałam spokoju bo i tak moja choroba daje mi wystarczająco w kość. Było wszystko ok i niby jest nadal z tym, że co jakiś czas on odzywa się do mnie a mnie korci żeby też do niego napisać i mi się to zdarza, myślę o nim bardzo często i nie ukrywam że żałuję bardzo że wszystko tak wyglądało i nie wypaliło. Same te myśli są dla mnie przykre, bo czuję jakbym ,,zdradzała" mojego faceta, ale pojawiają się po prostu same i nie mogę nad nimi zapanować. Nie mogę zarzucić naprawdę niczego mojemu obecnemu facetowi, nie mam się do czego przyczepić, jestem spokojna nie mam alkoholowych odlotów jak wcześniej z byłym jestem jakby innym człowiekiem, ale przeszłość niestety wraca. wiem, że brzmi to jak wynurzenia nastolatki a stara baba ze mnie. Zastanawia mnie czy przypadkiem nie jest tak, że sama jestem jakaś patologiczna albo i/lub po prostu taki burzliwy związek mnie bardzo kręci. Dlatego chciałam was zapytać, jakie jest wasze zdanie. Nie krytykujcie tylko proszę, bo ja sama mam świadomość, że: a) źle rrozumuję, b) źle robię C) jestem pierdalnięta Kurde brzmi to wszystko jak wynurzenia
  7. Ja tak samo :) Piwko w sobotę chętnie :)
  8. Fantastycznie bardzo chętnie się z Wami zgadam i też planuję jechać w czwartek :) A co z sobotą? Coś robicie?
  9. Hejka :) Mam dwa pytania: 1. Czy w sobotę jest jakieś spotkanie? 2. Czy ktoś z Was ludki wybiera się na Woodstock. Będę niezmiernie wdzięczna za info
  10. mira.belka moim zdaniem powinnaś przede wszystkim udać się do lekarza rodzinnego lub/i do psychiatry, bez tego ani rusz. Nie zawsze leki są drogie na tyle, że nie byłoby Cię stać na miesięczny wydatek około kilkunastu złotych. W twoim stanie to jest jakby podstawa i może Ci być trudno ruszyć z miejsca. Po drugie powinnaś szczerze porozmawiać z rodzicami i z narzeczonym. Opowiedzieć o wszystkim co Cię gnębi, co nie pozwala Ci iść do przodu. Dopinam się do opinii pozostałych odnośnie ślubu. Wydaje mi się, że to nie jest najlepszy moment bo powinnaś się czuć w takiej chwili wyjątkowo a nie robić nic na siłę. Rozmowa z narzeczonym jest bardzo ważna. Poznasz dzięki temu jego stanowisko i podejście do Twoich problemów. Wsparcie i zrozumienie ze strony najbliższej osoby jest bardzo ważne. Wiem sama po sobie. Jeśli macie budować rodzinę, musisz być pewna, że w przypadku kiedy twoje samopoczucie będzie bardzo złe, Twój partner będzie wiedział jak postępować. Nie każdy potrafi zrozumieć tego typu problemy, tym bardziej jak określiłaś ,,widzi świat w czarno-białych barwach." Mój maż pomimo, że był dobrym człowiekiem, całkowicie nie potrafił zrozumieć mojej choroby, nie wiem czy mu się nie chciało czy po prostu nie potrafił tego ogarnąć, w każdym razie niestety musieliśmy się rozstać, częściowo z tego powodu. Mój obecny facet zmagał się przez długi czas z chorobą tak jak ja i ma zupełnie inne podejście do tematu. Nie mam na myśli w żadnym wypadku tego, że osoby z jakimikolwiek zaburzeniami nie mogą się wiązać ze ,,zdrowymi" ale o pokazanie narzeczonemu skali problemu. No i po trzecie - praca. Doskonale rozumiem Twoje samopoczucie. Ja nie pracuję od prawie pół roku i na ten moment nie widzę żadnych perspektyw. Ze względu na chorobę, która przyczyniła się do utraty przeze mnie pracy nie jestem w stanie podjąć na ten moment nowej i czuję się jak wyrzutek, który jest skazany na utrzymanie przez państwo, chociaż przez całe życie mówiłam sobie, że nigdy nie dopuszczę do tego, że będę bezrobotna. Kiedy mam lepszy dzień wysyłam cv ale każdy brak odezwu jeszcze bardziej mnie przytłacza. Patrząc racjonalnie mam dobre CV, wykształcenie, doświadczenie, ale telefonów brak...Może ze względu na mój wiek, na to że według jednych mam za bardzo rozbudowane CV a według drugich za mało? Miałam plany założenia własnego biznesu. Chciałam otworzyć pracownie artystyczną ale mam już na samym starcie za mało zamówień, żeby to wypaliło. Więc wstaję rano, wysyłam CV a wieczorem oglądam bzdurne seriale i beczę z bezsilności i strachu przed przyszłością. Nie uważam, że to dobre podejście. Mam na myśli to, że na tym etapie na którym jestem trudno mi na ten moment coś zmienić, pomimo starań. Dlatego koniecznie powinnaś udać się do lekarza, żeby choć trochę się podbudować, zanim wszystko się jeszcze bardziej pogłębi. Terapia też na pewno nie zaszkodzi. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia P.S. Jeśli naprawdę będziesz się upierała z tym ślubem, to bardzo chętnie oddam Ci moją suknię, która jest właściwie nowa
  11. u mnie jest też pewien zamknięty krąg. niestety często jest tak, ze organizm wytwarza system obronny w postaci różnych dolegliwości, moim zdaniem po to, żeby odwrócić uwagę od realnych problemów. U mnie przy natłoku złych myśli pojawiają się kłucia, bóle pleców a nawet objawy grypopodobne i alergiczne - te z reguły. Na chwilę zapominam o tym co mam w głowie i skupiam się na ciele, tzn. przeżywam i czuje ten ból i marudzę ale nie boję się go bo wiem że wytwarza go mój mózg. Te bóle wywołują niechęć do robienia wielu rzeczy i pewną niemożność a w moim obecnej sytuacji brak działania i odkładanie wszystkiego na potem wywołuje lęki przed przyszłością, czuje jak czas przecieka mi przez palce. Ostatnio zastanawiam się nad Terapią racjonalnych zachowań. Jest przeprowadzana w prywatnych gabinetach chyba tylko ale jeśli może pomóc to warto pświecić kase chyba :/ niestety mam skłonność do czarnowidztwa i w tym mój problem. Z tego co widzę, to chyba łatwo ci będzie zracjonalizować swoje bóle :) Weż też pod uwagę, ze część z nich ma u ciebie podłoże rzeczywiste.
  12. u mnie jest też pewien zamknięty krąg. niestety często jest tak, ze organizm wytwarza system obronny w postaci różnych dolegliwości, moim zdaniem po to, żeby odwrócić uwagę od realnych problemów. U mnie przy natłoku złych myśli pojawiają się kłucia, bóle pleców a nawet objawy grypopodobne i alergiczne - te z reguły. Na chwilę zapominam o tym co mam w głowie i skupiam się na ciele, tzn. przeżywam i czuje ten ból i marudzę ale nie boję się go bo wiem że wytwarza go mój mózg. Te bóle wywołują niechęć do robienia wielu rzeczy i pewną niemożność a w moim obecnej sytuacji brak działania i odkładanie wszystkiego na potem wywołuje lęki przed przyszłością, czuje jak czas przecieka mi przez palce. Ostatnio zastanawiam się nad Terapią racjonalnych zachowań. Jest przeprowadzana w prywatnych gabinetach chyba tylko ale jeśli może pomóc to warto pświecić kase chyba :/ niestety mam skłonność do czarnowidztwa i w tym mój problem. Z tego co widzę, to chyba łatwo ci będzie zracjonalizować swoje bóle :) Weż też pod uwagę, ze część z nich ma u ciebie podłoże rzeczywiste.
  13. Grumbella ja też mam Hashimoto, moja tarczyca jest mała i podziurawiona Biorę Letrox w razie potrzeby, teraz co prawda zaprzestałam ale co pół roku badam tsh żeby sprawdzić czy jest uregulowane. Oprcz tego T3 i T4. Na dodatek mam endometriozę :) Ale jakoś trzeba se radzić Tarczyca objawia się u mnie tyciem nagłym, zaostrzeniem depresji i strasznym osłabieniem.
  14. Grumbella ja też mam Hashimoto, moja tarczyca jest mała i podziurawiona Biorę Letrox w razie potrzeby, teraz co prawda zaprzestałam ale co pół roku badam tsh żeby sprawdzić czy jest uregulowane. Oprcz tego T3 i T4. Na dodatek mam endometriozę :) Ale jakoś trzeba se radzić Tarczyca objawia się u mnie tyciem nagłym, zaostrzeniem depresji i strasznym osłabieniem.
  15. Aha, jedyne co jeszcze może siać duże spustoszenie, wywoływać lęki i stany depresyjne jest tarczyca :) Szczególnie niedoczynność (znam z autopsji), więc TSH to jest moim zdaniem badanie które warto wykonać :)
  16. Aha, jedyne co jeszcze może siać duże spustoszenie, wywoływać lęki i stany depresyjne jest tarczyca :) Szczególnie niedoczynność (znam z autopsji), więc TSH to jest moim zdaniem badanie które warto wykonać :)
  17. Ardash, ja się borykam w tej chwili z depresją i silnymi lękami, które często nie pozwalają mi funkcjonować ale jeśli chodzi o objawy hipochondryczne to całkowicie mi minęły. Właściwie nie wiem w jaki sposób się to stało. U mnie zaczęło się od problemów w pracy w której źle się czułam, od problemów w małżeństwie i zdrowotnych (realnych). W jakiś sposób przeniosłam wszystkie te złe emocje na swój organizm, który pod wpływem nerwów zaczął pokazywać coraz więcej objawów psychosomatycznych. Były one tak różnorodne i dziwne, że zaczęłam odwiedzać lekarzy wszystkich specjalizacji. Uciekałam w to wszystko, bo dzięki temu zapominałam o innych sprawach. Doszło do tego, że miałam robioną kolonoskopię Zmieniłam pracę, zaczęłam terapie i wszystko ucichło objawy psychosom. zniknęły jak ręką odjął a ja zaczęłam sobie racjonalizować wszystko i starałam sobie tę racjonalizację (przynajmniej w tej kwestii) trenować. Od tego czasu zniknęła całkowicie hipohondria. Właściwie nastąpiło pewne przebiegunowanie bo przez pewien czas wręcz przeciwnie nie stroniłam od szitowego jedzenie alkoholu i fajek ale to inna historia W tej chwili owszem robię badania jak np. morfologia co pół roku, gineklog, usg piersi i chodzę do lekarza kiedy dolega mi coś permanentnie ale robię to już świadomie i profilaktycznie żeby wiedzieć że jest ok a nie tak jak kiedyś w panice. Ostatnio mam sporo problemów, które jak mówiłam wiążą się z ogromnymi lękami co też wywołuje objawy psychosomatyczne ale w tej chwili wiem, że to wszystko siedzi w mojej głowie. Więc jeśli ciężko Wam już z tym wszystkim to naprawdę psychiatra lub/i psycholog nie gryzie. Możecie jeszcze w spokojniejszym momencie usiąść samemu i pomyśleć nad tym, czy przypadkiem gdzieś w zakamarkach umysłu e tkwi coś co was boli (duchowo, psychicznie) i z czym trudno Wam się uporać i z tego powodu skupiacie się przesadnie na waszym ciele :) Życzę powodzenia i zdrówka :)
  18. Ardash, ja się borykam w tej chwili z depresją i silnymi lękami, które często nie pozwalają mi funkcjonować ale jeśli chodzi o objawy hipochondryczne to całkowicie mi minęły. Właściwie nie wiem w jaki sposób się to stało. U mnie zaczęło się od problemów w pracy w której źle się czułam, od problemów w małżeństwie i zdrowotnych (realnych). W jakiś sposób przeniosłam wszystkie te złe emocje na swój organizm, który pod wpływem nerwów zaczął pokazywać coraz więcej objawów psychosomatycznych. Były one tak różnorodne i dziwne, że zaczęłam odwiedzać lekarzy wszystkich specjalizacji. Uciekałam w to wszystko, bo dzięki temu zapominałam o innych sprawach. Doszło do tego, że miałam robioną kolonoskopię Zmieniłam pracę, zaczęłam terapie i wszystko ucichło objawy psychosom. zniknęły jak ręką odjął a ja zaczęłam sobie racjonalizować wszystko i starałam sobie tę racjonalizację (przynajmniej w tej kwestii) trenować. Od tego czasu zniknęła całkowicie hipohondria. Właściwie nastąpiło pewne przebiegunowanie bo przez pewien czas wręcz przeciwnie nie stroniłam od szitowego jedzenie alkoholu i fajek ale to inna historia W tej chwili owszem robię badania jak np. morfologia co pół roku, gineklog, usg piersi i chodzę do lekarza kiedy dolega mi coś permanentnie ale robię to już świadomie i profilaktycznie żeby wiedzieć że jest ok a nie tak jak kiedyś w panice. Ostatnio mam sporo problemów, które jak mówiłam wiążą się z ogromnymi lękami co też wywołuje objawy psychosomatyczne ale w tej chwili wiem, że to wszystko siedzi w mojej głowie. Więc jeśli ciężko Wam już z tym wszystkim to naprawdę psychiatra lub/i psycholog nie gryzie. Możecie jeszcze w spokojniejszym momencie usiąść samemu i pomyśleć nad tym, czy przypadkiem gdzieś w zakamarkach umysłu e tkwi coś co was boli (duchowo, psychicznie) i z czym trudno Wam się uporać i z tego powodu skupiacie się przesadnie na waszym ciele :) Życzę powodzenia i zdrówka :)
  19. Nerwa :* Ty tu jeszcze jesteś? Dziewczyny naprawdę da się z tego wyjść praktycznie całkowicie :)
  20. Nerwa :* Ty tu jeszcze jesteś? Dziewczyny naprawdę da się z tego wyjść praktycznie całkowicie :)
  21. O rany w końcu się może załapię raz jeszcze super! :)
  22. O rany w końcu się może załapię raz jeszcze super! :)
  23. Ellwe

    Spamowa wyspa

    Bonsai, ja mam CHAD więc Lamitrin i Ketrel są jakby w zestawie Wenlę brałam ale dostałam po dwóch tygodniach górki i powiedziałam lekarce że jestem zdrowa a paroksetynę brałam ale strasznie po niej przytyłam, czego efekty mam nadal. Mogę powiedzieć, że jestem królikiem doświadczalnym
  24. Ellwe

    Spamowa wyspa

    Bonsai, brałam Seronil ale prozac mi nie pomagał właściwie, tzn. nie poprawiał nastroju, jedynie wywoływał całkowita obojętność na wszystko. Teraz biorę Escitalopram. Tzn. brałam i skończyłam miesiąc temu i ostawiłam se sama głupia W piątek idę do lekarki bo mi się wszystkie leki skończyły i musze czekać do 3 lipca
×