Witam po krótkiej nieobecności.
Niedawno wróciłem z tygodniowego pobytu w Wiedniu. Było super, ale co najważniejsze w trakcie tego pobytu poczułem się znacznie lepiej psychicznie. Poczułem się lekko, zacząłem cieszyć się i było mi z sobą dobrze! Naprawdę czułem się szczęśliwy - żadnych trosk i zmartwień!
Po powrocie dowiedziałem się, że jutro moja drużyna ma zagrać pierwszy mecz - sparing. Na początku muszę przyznać, że nieco się wystraszyłem - nie wiem czemu. Ale choć czasu jest mało to muszę przygotować się psychicznie do tego wydarzenia - mój pierwszy oficjalny w życiu mecz.
.
Przed moim wyjazdem pisałem, że na ostatnim treningu było lepiej bo nastawiłem się inaczej. Jednakże nie oznacza to, że problem zniknął - on nadal jest i muszę z nim walczyć, choćby nie wiem co. Znam moje możliwości i jeśli tylko jestem na luzie potrafię grać wszystko bardzo dobrze. Może to perfekcjonizm, nie wiem. W każdym razie czuję, że coś siedzi w moim wnętrzu bądź w podświadomości. Mówię sobię, że gra na luzie jest jak najbardziej możliwa i ja też tak mogę. Jednakże u mnie jest coś takiego, że głowa mówi jedno, ale we wnętrzu mnie to niedokońca jest tak. Cóż czasu jest niewiele ale postaram się przygotować psychicznie jak najlepiej.
PS: prywatne podziękowania dla Ashley, zwłaszcza za temat "Wiara czyni cuda" i "Zakaz poddawania się". Po przeczytaniu ich poczułem się lepiej.
"Walcz, Walcz, Walcz! Ty walczysz ja walczę! Ja walczę"