Skocz do zawartości
Nerwica.com

basia_m

Użytkownik
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez basia_m

  1. basia_m

    DDA a ZWIĄZKI

    Mój mąż pił. Ale wtedy było trudno, bo na śląsku, w górnictwie, wszyscy piją... TEraz mam już spokój, ale bałam się o córkę, bo nie chciała iść na terapię, a miała objawy DDA (syn i ja chodziliśmy). Ona ma ten problem, że jest bardzo uległa i choc była z niepijącym chłopcem, to coś było nie tak i dopiero od niedawna jest szczęśliwa z kimś innym. Ale to dlatego, że poszła na terapię i że ja po mojej mogłam jej jakoś pomóc. Teraz mówi, że czasem ją ciągnie do zaburzonych typów, bo brakuje jej tych chorych emocji, ale obie sobie radzimy w śmieszny sposób - lubimy seriale z dreszczykiem i takimi trochę psychopatycznymi draniami (np. House), kochając się w nich platonicznie. Bo wiemy, że potrzebujemy takich dziwnych emocji.
  2. oj, ja mam adwersarza nie do przegadania w mojej głowie, moją mamę czasem też kłócę się z córką, wałkując nasze tematy rozmowy w ciągu dnia i próbuję sobie poukładać, żeby nie być z kolei jak moja własna matka, to jest bardzo trudne... a najgorsze są te dyskusje "po czasie", kiedy nagle przychodzi do głowy "cięta riposta"...
  3. no gdziesz MUSISZ iść, bo inaczej będziesz dalej cierpieć, a tego Ci nie życzymy!
  4. basia_m

    Trudno określić.

    wiesz, możesz po postu pójść i nic nie mówić :) takie sesje też się zdarzają. Dobry psycholog jest cierpliwy i delikatnie będzie Cię "otwierał". Dała radę znaleźć forum i zacząć z siebie wyrzucać - to jest znak, że naprawdę tego potrzebujesz. A obcy człowiek jest o tyle lepszy w wysłuchaniu, bo będzie szczery i nie okłamie Cię, że wszystko będzie dobrze, głaszcząc po główce.
  5. a wyrzucaj z siebie, wyrzucaj, co będę mogła, to pomogę! poproś swoją panią psycholog o naukę komunikatów typu "ja" - to jest bardzo fajna rzecz. Pomaga w zachowaniach asertywnych i są to 4 zdania: 1. Stwierdzenie faktu 2. opinia o fakcie 3.uczucia związane z faktem 4 propozycja oczekiwań. Czyli "Mamo, właśnie nazwałać mnie kretynką. Uważam, że to jest niesprawiedliwe. Jest mi przykro, że tak nisko mnie cenisz. Proszę, nie rób tego więcej". Oczywiście najpewniej na początku jedyne co uzyskasz, to awantura, że jestes bezczelną smarkulą, ale nie daj się :) Bo najwidoczniej mama ma problem z utratą kontroli nad Tobą. Więcej możesz przeczytac tu: http://www.menopauza.pl/psyche/menopauza_w_domu_1/relacje_z_doroslymi_dziecmi/rodzicu_nie_truj_.html Trzymam te kciuki, trzymam!
  6. trzymam kciuki i mam nadzieję, żę się Wam uda wybrnąć z tej sytuacji :) I jeszcze raz życzę Ci wytrwałości i cierpliwości, bo to jest długa droga, ale myślę, że wszystko będzie dobrze - ważne, żeby on uwierzył, że jesteś przy nim i masz w nosie jego preferencje, bo lubisz jego jako człowieka, a nie to, z kim chodzi na randki :)
  7. zobaczymy, jak będzie to wyglądało po 1 wizycie... ja jednak bym poczekała z jakąkolwiek opinią po kolejnych 3, bo przez 1 to jeszcze człowiek może udawać, że mu się chce leczyć... trzymam kciuki i czekam na relację!
  8. cieszę się, żę mogłam pomóc choć trochę. Ta psycholog mi powiedziała, żę to może być tak, że córka nie czuje więzi z grupą i stara się jakby... pokarać swoją twarz, że jest beznadziejna. Ale to się zmieniło, dzięki psychologowi właśnie, bo pani, która z nią rozmawiała była bardzo cierpliwa i madra i nie zbywała jej problemu takim hasłem "to jak obgryzanie paznokci". Zwróć jej proszę uwagę, że to jest duży problem, to się da wyleczyć, bo córka przestała, choć nadal strasznie ją denerwuje, jak coś tam zobaczy (i dusi na siłę), albo widzi to u innych i chce koniecznie się do tego "dorwać". Ale wie, z czego to wypływa i ja też wiem, jak jej pomóc (u nas było tak, żę jak ona miała problem, to ja jej od razu doradzałam i nie wierzyłam w to, że sama sobie poradzi, aż wstyd się przyznać... teraz już staram się tak nie robić mnie też się przydała terapia!) Trzymam za Ciebie kciuki!!
  9. basia_m

    Proszę o pomoc

    pisz, pisz do nas, będziemy wspierać, jakby co :) Cieszę się, że maz zwierzątko i masz obrego człowieka obok siebie. Pozwólmu się zaprowadzić do specjalistki i pomyśl o dziecku tak - przez 9 miesięcy będzie jego serduszko biło wewnątrz Twojego ciała, będzie pachniało Tobą i bedzie częścią Twojego życia. Będzie ciężko, ale masz obok siebie kogoś, kto Cię będzie wspierał, będziesz pod dobrą opieką specjalisty i jestem pewna, że będzie dobrze. nie bój się mówić do zwierzaków, one zabierają smutki i zamieniają je w radość, nie oczekując nic w zamian (no, może oprócz miseczki jedzenia ). Zwierzę potrafi wyczuwać nastroje swojego właściciela i dostraja się do niego, przytulając się czy okazując przywiązanie. Jakby Ci było ciężko, to pisz :) po to między innymi jest forum, żeby wewnętrzne "ble" wyrzucić i posłuchać innych, możę też mają taki problem i doradzą :)
  10. Bardzo wzruszyła mnie Twoja opowieść - mimo długości nie nudziła ani przez chwilę. Widzę, że potrafisz wyrażać swoje myśli i uczucia w formie pisanej, nie wydajesz się być osobą chaotyczną i niepoukładaną. Wydaje mi się, że nie musisz wszystkiego zawrzeć w jednym liście, a nawet, że powinnaś napisać wiecej, niż jeden. To najbardziej da mu odczuć, że chcesz z nim utrzymywać kontakt. Bo rozumiem, że chcesz? Bycie przyjacielem osoby, która boryka się z takim problemem, jak M., który nie jest akceptowany przez innych to trudna rzecz. Wydaje się, że on ciagle będzie oczekiwał, że go zostawisz, bo on sam nie wierzy, że ktoś może z nim być - to częsty problem osób homoseksualnych. Kiedyś się o "tym" w ogóle nie mówiło, mnie też na początku trudno było zrozumieć, ale przyjaciel mojego syna (i syn mojej bliskiej koleżanki) jest homoseksualny. Na początku nie wiedziałam, a potem zaczęłam się bać o mojego syna (nie potrafiłam sobie z tą myślą poradzić), ale on jest mądry chłopak, wziął i mi wyłożył wszystko kawa na ławę, starał się wytłumaczyć jak to z jego kolegą jest i powiedział, że mam spróbować to zrozumieć. Ciężko mi było, wiesz, szczególnie, że koleżanka bardzo nie akceptowała syna i mi się żaliła. A ja ciągle pamiętałam, jak się bawił w piasku z moim synem i tak go traktowałam, aż zaczął mi się zwierzać, tylko go musiałam poprosić, żeby zmieniał imiona chłopców na dziewczyny, bo mi bedzie łatwiej. I działało! Zmierzam do tego, że ten chłopak wyjechał, ułożył sobie życie z jakimś innym chłopakiem i jak się spotkaliśmy to mi powiedział, że bardzo mu pomogło to, że pokazywałam mu rzeczy, które są w nim fajne i że bardzo mu pomagały nasze "wspominki" (np. jak miał problemy z kimś, to przypominałam, jak to było z kimś innym). I że dzięki mnie ma fajne wspomnienia. On do dziś ma problemy z akceptacją siebie (nie odzywa się praktycznie z matką). I dodam, żę nie zawsze rozmawialiśmy na ciężkie tematy, przez większość czasu gadaliśmy o niczym, razem z synem :) Myślę, że takie listy się najbardziej przydadzą, takie zwyczajne i dobre, szczerze napisane. Nie staraj się na siłę mu napisać, że jest kimś wartościowym, bo może uznać, ze to jest fałszywe. A może dasz mu ręcznie zrobioną zakładkę z napisem "dla fajnego człowieka od fajnego człowieka" albo coś z śmiesznym, miłym hasłem? Waszym wspólnym powiedzonkiem czy zdarzeniem?
  11. basia_m

    Samotność

    a mnie się wydaje, że większość z tych dziewczyn pisze, że chodzi, żeby właśnie nie wyjść na szare myszki. A potem się okazuje, zę te "bary i dyskoteki" to jednorazowe wyjście w miesiącu z koleżankami, albo normalne spotkanie ze znajomymi z klasy/studiów/pracy. Z doświadczenia wiem, że im człowiek starszy, tym gorzej mu znaleźc miejsce, gdzie może spotkać się z innymi ludźmi - jeśli nie ma np. hobby i jakiś zlotów, to praktycznie nie ma do kogo gęby otworzyć. Taka pani czy pan 40+ siedzący w barach to obrazek smutny. Kogo oni tam mają nadzieję spotkać? Gorzej jest, jak się jest "seniorem", a w okolicy można się spotkać z rówieśnikami to albo w kościele albo przychodni zdrowia. Ja na szczęście odkryłam internet, choć to czasem smutno, że te kontakty takie niepełne jakieś, bo ja lubię się spotykać i coś robić razem z kimś, a jak tu z kimś z drugiego końca Polski? Ale pomaga na samotność. I wcale mi nie przeszkadza, że nie jestem w tym bezinteresowna, raczej widzę to jako transakcję: ktoś mi da coś miłego, a ja postaram się mu odwdzięczyć i obydwoje będziemy szczęśliwi
  12. być może dziewczyna przez seks podnosi sobie swoje poczucie własnej wartości. Jeśli prawie 30 letni facet był w stanie omotać 14 latkę, to nie obyło się to bez jakiś ingerencji w jej psychikę (wydaje mi się, zę zdrowy, dorosły człowiek nie ma potrzeby seksu z dzieckiem, bo taka dla mnie jest 14latka, więc na pewno ją jakoś skrzywił). Do tego dochodzi jej naturalna, nastoletnia niedojrzałość. Najlepiej by było, gdybyś zerwał tę znajomość, ale jeśli chcesz mimo wszystko w to brnąć, to zapamiętaj najważniejszą rzecz - to nie Ty jesteś winien jej zdrad (i nie daj sobie tego wmówić). Proponuję, żebyście przestali uprawiać seks, w końcu nie na tym związek polega. Może to być dla was bardzo trudne, ale zaobserwuj, jak się będzie wtedy zachowywać - czy będzie celowo prowokować, czy będzie się dąsać, jeśli przytulanie i całusy nie będą prowadzić do "tego". Oczywiście wytłumacz jej, że nie chodzi tu o nią i powtarzaj jej to non stop - jeśli mamy uratować ten związek, to musimy nauczyć się żyć w nim bez seksu. I niestety będziesz musiał być nieprzejednan. Tylko w ten sposób bedziesz wiedział, czy faktycznie się będzie starać dla Ciebie, czy nie ma jakiś poważniejszych problemów. I dlatego ważne, żebyś pamietał, żę nie jesteś winien jej zdrad, bo może jednak zdradzić i potem Ci to wykrzyczeć, że to przez to, że się nią już nie interesujesz i takie tam (standardowe obwinianie drugiej strony za zdradę). Pokaż jej, że zabawą jest bycie razem, a nie tylko pocieranie genitaliów ;P
  13. najgorzej jest, kiedy człowiek się budzi i odkrywa, że jest mu niedobrze na samą myśl, że ma cos zrobić - choć jest to rzecz, którą lubi! Patrzę czasem na zaczęte robótki, na niedokończone doniczki do pomalowania, na materiały, które gromadziłam z taką pasją... Jedyne, co mogę wtedy zrobić, to przeczekać, aż chęć wróci. Jak dotąd zawsze wracała. W tym czasie "niechętnym" przymuszam się do robienia rzeczy nowych i czytania np. ciekawostek, przeglądania blogów i przyznaję - do oglądania ładnych obrazków w internecie. I - aż wstyd się przyznać - bardzo mi pomagają filmiki z kotkami... taka stara panna ze mnie wtedy wychodzi, taka stereotypowa babcia właśnie, co to koty oglada Moi w domu już się przyzwyczaili i sami mi podtykają rózne rzeczy, albo oglądają ze mną i to mi bardzo pomaga w niepoddawaniu się.
  14. Kiedy sie Was czyta, to człowiek nabiera takiej jakiejś siły :)
  15. obudziłam się wyspana, co jest źródłem wielkie radosci, bo zazwyczaj mam problemy ze snem. I dowiedziałam się, że dostanę prezent w postaci mojego ulubionego serialu na dvd!
  16. basia_m

    Proszę o pomoc

    Mirrage, przede wszystkim masz pełne prawo opowiedzieć o wszystkim swojemu narzeczonemu - w końcu ma zamiar spędzić resztę życia z Tobą, więc chyba zasługuje na zaufanie i świadomość, z czym bedzie musiał walczyć. Tak, bo on bedzie walczył u Twojego boku, bo jest w Tobie coś, co pokochał. To, co zaproponuję, mozę wydać się dziwne i straszne, ale może kup sobie zwierzątko - właśnie szczura albo myszkę. Najlepiej takiego zwierzaka, który kolorem nijak nie będzie przypominał altanki... to są bardzo inteligentne, miłe w dotyku, przyjazne zwierzątka. W ten sposób "oswoisz" jedno ze wspomnień, a dodatkowo zyskasz przyjaciela, przed którym nie będziesz musiała nic udawać. Możesz na niego nakrzyczeć, opowiedzieć mu swój zły dzień - jeśli nie jesteś gotowa na kontakty z ludźmi. I nie bój się, że ktoś pomyśli, zę jesteś wariatką, ludzie mówią do zwierząt cały czas No i koniecznie idź do jakiegoś psychologa - takie "wygadanie się" przed lekarzem, który nie ocenia, nie gani, tylko jest po to, by wysłuchać i pokazać palcem, co i jak naprawić jest bardzo, bardzo pomocne.
  17. gdybyś faktycznie wierzył, że ona jest tą jedyną, to nie miałbyś motywacji, by zdradzić. Niestety, prawda jest taka, że w waszym związku czegoś brakowało i nie potrafiłeś tego wyrazić, nie potrafiłeś poszukać tego u niej, tylko zacząłeś na zewnątrz. Tego się nie zmieni w ciagu tygodnia, bo wymaga przede wszystkim ciężkiej pracy nad sobą, szczerego przyznania się do własnych wad i poprawienie umiejętności komunikacji nie tylko z otoczeniem, ale i samym sobą. Potrafisz teraz szczerze powiedzieć, że się nad tym zastanowiłeś? Nad motywami swojego postępowania? I to nie w styylu "oj, no źle zrobiłem, kurcze, zdarzyło się". Jaki jest powód? Brakowało Ci wiary w siebie i szukałeś potwierdzenia atrakcyjności u kogoś innego? A może nie potrafisz rozmawiać z nią o swoich problemach? Warto by było pójść na jakąś terapię i tylko o tym zakomunikować dziewczynie. W stylu "idę na terapię, bo chcę być lepszym człowiekiem dla ciebie". I faktycznie pójść, kopnąć się parę razy w tyłek, zero usprawiedliwiania się. Napraw siebie, jeśli tego nie zrobisz, to prędzej czy później znowu zdradzisz. Tak, jak alkoholik bez terapii sięga po kieliszek, choć dzień wcześniej bił się w piersi, że wiecej już nigdy nie.
  18. to może być objaw nerwicowy, który niekoniecznie ma coś wspólnego z obsesją na punkcie wygladu, ja bym się skłaniala, że to chodzi o poczucie kontroli nad ciałem. Wyciskanie aż do krwi i rozszarpywanie wręcz strupków może być jakimś łagodnym objawem samookaleczania. Kiedyś zauważyłam, żę moja nastoletnia córka potrafi przesiedzieć przed lusterkiem nawet godzinę skubiąc sobie buzię aż była cała czerwona i napuchnięta. Gonienie jej nic nie dało, tłumaczenie też nic, że sobie robi krzywdę, ze będzie miała blizny, że powinna bardziej dbać o cerę, a nie usuwać skutki, ale któregoś dnia ona wybuchnęła i powiedziała, żę ją to uspokaja, że ma wrażenie, żę pozbywa się jakiegoś wewnętrznego brudu i odczuwa przyjemność, jak się jakiegoś głęboko podskórnego czegoś pozbywa. Pomogła nam jej psycholog szkolna, której na początku nie wierzyłam, że to może być też moja wina (bo w opinii córki bardzo ją krytykowałam i nie wierzyłam w nią, to był naprawdę cieżki dla mnie orzech do zgryzienia, ale dałyśmy radę). Warto o tym wspomnieć terapeutce, jeśli takową posiadasz, a jeśli nie, to warto by się przejść do jakiegoś przyjaznego psychologa i się nie wstydzić. Skubanie ciała może być objawem nerwicy. Proszę, porozmawiaj z kimś.
  19. basia_m

    Pod Trzeźwym Aniołem

    ja chciałam tylko powiedzieć, że w mojej rodzinie tez był alkohol (tata), ale wtedy dawniej to górnik musiał się napić, inaczej nie był prawdziwym górnikiem. On nie przestał pić aż do śmierci, ale dzięki jego chorobie poszliśmy z rodziną do AA (grup Al- Anon i Al-Ateen) i poznałam wielu wspaniałych trzeźwiejących alkoholików i wiem, jaka to jest trudna walka. Dlatego podziwiam Was i trzymam za Was kciuki. I uważam, że to wspaniałe, że znajdujecie siły na pomaganie innym w walce dzieląc się swoimi doświadczeniami.
  20. a ja się łapię, żę się uzależniam od seriali i mogę oglądać cały czas swoje ulubione odcinki, kiedy mi źle.
  21. basia_m

    Witam :)

    też mam taką nadzieję (i dziękuję za miłe słowa!), choć się ostatnio pomyliłam i niechcący wysłałam posta, a nie widzę tu opcji "edytuj" ani usuń... strasznie mi głupio, bo nie chcę, żeby ludzie pomyśleli, żę jakaś nawiedzona przyszła i głupoty nie na temat pisze... Nie chcę zaśmiecać Waszego forum :)
  22. w każdym związku nadchodzi ten moment, kiedy ludzie zastanawiają się "co dalej". Szczególnie, kiedy w pozostałych dziedzinach życia szykują sie poważne zmiany. Mówiesz, że to końcówka studiów - maja one to do siebie, że człowiek się zmienia, dojrzewa. Nie jesteś tą samą osobą, która zaczynała studia, prawda? Wygaśniecie namiętności i przejście na plaszczyznę spokojnego współtrwania jest naturalne, poza tym Twoje obniżenie nastroju też wpływa na Twoje postrzeganie związku. Może nadal kochasz, tylko depresja i stres Ci to przesłaniają. A może być tak, że wasze drogi naturalnie zaczęły się rozchodzić. Trudno jest cokolwiek powiedzieć teraz, kiedy w głowie masz taki chaos. Najważniejsze, to żebyś przestała się tak bardzo bać i nauczyła się odporności. Ludzie będą krzywo patrzec i mówić, niezależnie, co zrobisz, bo taka jest natura ludzka. Trzeba tylko przesunąć umiejscownienie Twojego poczucia wartości z zewnątrz do wewnatrz, czyli uzależnić je od Twoich czynów i myśli, a nie czynów otoczenia. Tym niech się zajmie psycholog - możesz zapytać jej, czy powinnaś iść do psychiatry po leki, czy ona uważa, że wszystko da się załatwić porządną terapią. Ja wiem, że czasem jest Ci tak źle, że marzy się o tabletce, która wszystko wymaże, zabierze i jak za dotyiem czarodziejskiej różdżki uspokoi. Ale jesteś jeszcze młoda, może warto spróbować najpierw bez lekarstw :) Trzymam za Ciebie kciuki!
  23. basia_m

    Witam :)

    Witam serdecznie :) Tu Basia, taka trochę seniorka, która swoje w życiu przeszła i trochę wie, ale z przyjemnościa dowie się czegoś więcej. Czasem oczywiście mam swoje dołki, ale to forum jest tak bogate, że myślę, że znajdę na nie lekarstwo, jak dobrze poszukam. Na razie staram się patrzeć optymistycznie do przodu i nie dać się tym "dołkom" :)
  24. basia_m

    Gorzkie żale

    przede wszystkim cookie widzisz, że psycholog, która motywuje sprawiła, że idziesz "do przodu" :) ważne jest, żeby się regularnie z kimś spotykać, kto fachowo i rozsądnie pokaże palcem co jest nie tak, co trzeba przećwiczyć, wysłucha żali i zafunduje pozytywny scenariusz. Na razie nie szukaj psychoterapeuty na siłę. Pisz pamiętnik, żeby wprowadzić w swoje życie regularność (pomaga nastawienie sobie przypomnienia w koórce, po jakimś czasie ten nagły atak niechęci do wykonania czynności przechodzi). Zobaczysz jaki masz progres, bo on jest i to widać już po tych paru postach. już pierwsze kroki za Tobą, nie daj się :)
  25. wiem, że to zabrzmi głupio, ale czy masz może w swoim otoczeniu osobę, której ufasz? Tak bardzo, bardzo, że pozwoliłbyś się jej nakarmić z zawiązanymi oczami? Na początek niech Cię karmi jedzeniem, które znasz i akceptujesz, a potem, kiedy poczujesz się gotowy, możesz spróbować poprosić ją, by wprowadzała potrawy, których nie znasz w trakcie karmienia :) Piszesz, że wypluwasz zanim w ogóle poczujesz smak, więc być może jest to spowodowane nastawieniem przed spróbowaniem potrawy (odczuwasz lek przed czymś nowym). Możesz też spróbować intensywnie wąchać nowe potrawy, potem delikatnie ich dotykać (by zapach został na Twoich palcach). Kiedy poczujesz się "oswojony" z czymś, możesz delikatnie polizać palec i od razu zagryźć czymś, co już znasz. Ważne jest też sprawdzenie co sie działo, kiedy wypluwałeś potrawy (czy przez to w domu byłeś inaczej traktowany, czy spowodowane to było chęcią wymuszenia na rodzicach specjalnego traktowania). Jest to wyraźnie jakaś reakcja obronna przeciw czemuś, co zaistniało w Twoim życiu.
×