
Faunik
Użytkownik-
Postów
46 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia Faunik
-
Wczoraj po 1-szym km ,pojawiły mi się zaburzenia równowagi i osłabłem ,a po chwili zwymiotowałem wszystko co wczoraj jadłem ( niewiele tego było - to przez mój wstręt do jedzenia ,muszę się zmuszać bo wiem ,że potrzebuje go ,żeby mieć siłę aby zachować aktywność ) .Już nie raz mi się to zdarzało ,ale po totalnym wyczerpani ,gdy zwiększałem dystans i tępo ,ale jeszcze nigdy zaraz na początku ( a biegam już od dość dawna - ok. 9 lat ,ale bardzo nieregularnie ) .Potem przebiegłem jeszcze km i zawróciłem do domu .To nie był strach czy poddanie się ,ale kierowałem się rozsądkiem ( mam go chociaż trochę ) ,było mi tak słabo ,że pomyślałem ,że mogę stracić przytomność i zamarznąć bo raczej nikt do rana by mnie w tym ciemnym parku nie znalazł ( a może to i lepiej jakby się tak stało ) .Dzisiaj nie biegnę bo nic nie zjadłem ,może jutro . Przesyłam w myślach szepczący i kojący ciepły podmuch dla Śliwki .....szszszszszszsuuuummmmm......
-
To dla mnie straszne ,że tak piszesz Wiem ,że trochę się uniosłem ,ale Twoje rady na moje cierpienie powodują większy smutek i rozdrażnienie ,a już raz pisałem - i pewnie nie tylko ja ,że pomimo kogoś chęci ,łatwo wypowiadane słowa nie pomagają lecz wyżądzają szkodę ( i warto zastanowić się dokładniej co się chce powiedzieć ) komuś cierpiącemu na depresję ( silną ) ,a jest to strasznie wyniszczająca człowieka choroba i chyba nie wiesz do końca czym tak naprawdę jest ta choroba ,więc nie potrafisz też mi pomóc .Dlaczego tak lekceważysz mój problem ,czuję się jakbyś chciał mnie poniżyć i odebrać mi resztki mojego poczucia własnej wartości .To potwierdza tylko ,że Ty tego nie zrozumiesz i wolałbym żebyś więcej się w tym temacie nie wypowiadał ,ale myślę też o opuszczeniu tego forum bo nie chcę żeby więcej ktoś taki jak Ty szarpał moją wrażliwością ,która może pęknąć bo jest cienka jak błonka .A nie chodzi tylko o okaleczanie się ,ale zadawanie sobie bólu wogóle ,bo on zwiększa moje poczucie wartości ,które jest tak małe jak słaba jest moja wrażliwość . Chcesz to wszystko odemnie ,mogę ci dać moje imperium brudu i bólu ,ale nawet gdybym to umiał ,a ty byś tego chciał ( a wiem ,że nie ) to bym tego nie zrobił ,bo wiem ,że nie wytrzymałbyś tego i w końcu byś upadł . Musisz wiedzieć ,że przez Ciebie w tej chwili płaczę ,a gdy skończę ( nie prędko ) to będę musiał odbudować jakoś tą cząstkę mojej wartości ,którą mi skruszyłeś .Ale nie zrobię tego jak mi radziłeś ,bo aż taki słaby nie jestem ( w tej chwili ) ,żeby twoje słowa mnie do tego skłoniły .Mam inne sposoby żeby ją podnieść ,ból to ostateczność ,kiedy depresja zapędzi mnie w ślepy zaułek i nie będę miał wyjścia ,a są różne rodzaje bólu ,ale to wiesz ,bo ty wszystko pewnie wiesz . A wiesz co to znaczy kiedy nic nie czujesz ,jakby cię nie było i wtedy zadajesz sobie ból i skupiasz się na nim i jest to jedyna prawdziwa rzecz ,dzięki niej czujesz się realny Po co ja to wszystko piszę , nie wiem ,nie wiem ,nie wiem ,nie wiem ,nic nie wiem.......Może to nie ja ,nie ja ,nie ja ,nie ja
-
Też myślałem już nad takim pytaniem ( pułapką ) ,żeby wiedzieć kogo unikać tutaj na forum ( zaczynam porządnie zastanawiać się czy go nie opuścić na zawsze ) .A sądzę ,że można ,ale tylko wtedy ,gdy ktoś udaje ,że ma deprechę albo wydaje mu się ,że ją ma .I chociaż diabelnie drażni mnie to pytanie to nawet dobrze ,że tutaj padło ,bo teraz wiem po niektórych wypowiedziach ,że kilka tu osób to przewrażliwieni symulanci i paranoicy i napewno jest tutaj takich więcej .A moja nieufność do wszystkich właśnie wzrosła ,a jestem tu z wami dwa miesiące i zaczynało mi się wydawać ,że mógłbym się bardziej otworzyć przed wami bo kontakt i rozmowa z kimś bez szczerości jest mi nie potrzebna ,bo takich relacji mam pod dostatkiem z otaczającymi mnie ludzmi .Zasrany świat ,tak trudno znalezc kogoś kto ceni szczerość i prawdę bez której nie ma przyjazni
-
Przepraszam kurwa bardzo ,ale ja nie napisałem ,że jestem od tego uzależniony ( i pozostałe osoby żyjące z tym przekleństwem też chyba nie ) i wiem ,że jast to dla mnie ( i dla wszystkich ,którzy się okaleczają ) niszczące i szkodliwe . Ile razy zadasz jeszcze to pytanie ( choć odpowiedż już otrzymałeś ) i po co chcesz to zrozumieć ,co ci to da i tak nikomu dotkniętemu tym cierpieniem nie pomożesz bo do tego oprócz zrozumienia potrzebny jest bliski kontakt ,porozumienie ,cierpliwość i odwaga . Sam nie wiem po co Ci się tłumaczę ,przecież ciebie to nie dotyczy ,patrzysz sobie na to ciekawsko z boku i wydziwiasz ,jak kierowcy ,którzy zwalniają i gapią się na zakrwawione ofiary wypadku i mamroczą pod nosem - dobrze im tak ,tym piratom - szaleńcom . Ale co mi tam w cholerę jasną ,napiszę jeszcze raz . Kiedy dopada cię przygnębienie i nie opuszcza cię przez 12 - 15 dni ( to jest najkrótszy okres po jakim opadłem kompletnie z sił ) i ciągle się utrzymuje i nasila ( życzę ci ,aby nigdy nie dotknęło cię takie uczucie pustki i rezygnacji i oczekiwania na szybką śmierć ) ,skuteczność lekow spada na ryj ,więc bierzesz więcej ,ale efektem jest tylko silne zamroczenie i otępienie .Nie zależy ci na niczym ,nie jesz prawie wcale ( garstkę płatków czy herbatnika ) ,przestajesz odczuwać cokolwiek ,a gdy przestajesz się bać i obojętnośc jest tak silna ,że jest ci wszystko jedno co się z tobą za chwilę stanie - czy będzie to najstraszliwsza krzywda ( włącznie ze śmiercią ) ,czy wręczony w prezencie zaczarowany ołówek .Wtedy żeby uniknąć śmierci albo popadnięcia w obłęd ,wsłuchujesz się w siebie i słyszysz głos ,który mówi ci ,że to jedyny sposób abyś mógł coś poczuć - najpierw ból ,a potem przyjemnośc kiedy odchodzi - i otrząsnąć się z tego stanu - prawie agonalnego . To chyba tyle do cholery ,czy może życzysz sobie żebym ci opisał w szczegółach jak dokładnie to robię i jakie mam wtedy myśli.......Bo jeżeli tak to byłby już objaw zwyrodniałego zboczenia ,a ja na takie cechy reaguje obrzydzeniem
-
Też zastanawiam się ,jak Ty Maiev ,jak się czuje i gdzie jest Czarownica Akara ,zależy mi na jej szczęściu .Zniknęła doładnie wtedy jak ja się pojawiłem ( ale mam przez to porąbane myśli ) ,ciągle sprawdzałem czy coś napisała i nadal to robię i chociaż ze sobą nie gadaliśmy ( nie pisaliśmy ) to martwię się o nią .Coś mi się wydaje ,że jest w szpitalu i wolałbym żeby tak było niż żeby sprawdziły się moje inne domysły .Tak chciałbym napisać coś do niej ,dodać jej jakoś otuchy .
-
Pasqda ( smutny jest Twój nick ,ale sam z chęcią bym go sobie przypisał ) ,chyba wiem jak się czujesz i dlaczego to robisz .Pierwszy raz zrobiłem to 6 miesięcy temu ,a do dzisiaj powtórzyłem to - trudno mi policzyć ,ale chyba - 10 razy ,a ostatni raz zraniłem się 14 dni temu .Wiele jest przyczyn z których to zrobiłem ( i robią to inni i Ty ) ,o jednej z nich już tu napisałem - takie udawane samobójstwo ,ale największy powód jest jeden ,o którym napiszę za chwilę .Rozumiem Cię i uważam ,że zasługujesz na czyjąś troskę i czułą opiekę ,a niektórzy tuaj się dziwią dlaczego to robisz i jak możesz kaleczyć swoje ciało .Więc oni nie wiedzą co to znaczy gdy przestaje się czuć cokolwiek ,kiedy ogarnia zobojętnienie i opuszcza nadzieja ,wtedy jest mi wszystko jedno i jestem gotowy na wszystko żeby poczuć cokolwiek ( i dlatego nie powinni zabierać głoosu w tym temacie ,a przynajmniej nie krytykować - tutaj zarzucam im brak współodczuwania ) .A wtedy gdy mój głos ( ten niesłyszalny ) podsunie mi tą parszywą myśl ,wtedy poddaję się jej bez oporów i .....staje się .Nie chcę pisać o uzależnieniu od tego ( z którego też można wyjść ) ,ale to mnie nie dotyczy i wydaje mi się ,że ciebie Pasqdo też . Więc teraz napiszę krótko ,dlaczego to robię i być może Ty też krzywdzisz się w ten straszny sposób z tej samej przyczyny . Wiecie dlaczego dlaczego się krzywdzę ,zadając sobie ból ,przeciągając ostrze po skórze........bo jest tak przyjemnie kiedy przestaje boleć .A tak bardzo potrzebuję tego uczucia kiedy ogarnia mnie zimna pustka i jestem zupełnie sam .
-
Śliwko ,też mam słabe czasy i wcale nie mam szaleńczego tempa , kiedy biegnę sam to wlokę się jak żółw , a kiedy z moim kochanym psem to trochę szybciej i pewnie zgrabnie byś nas prześcignęła ( ścigamy się w pewnych odcinkach i ogólnie podkręcamy sobie tempo na zmianę ) .Wczoraj ( tzn.dzisiaj ) wybiegałem się o 2 ( miałem średnio 6 min na km -więc słabo ,ale to co ) ,a mieszkam 60 km od poznania ,więc mamy tą samą godz. na zegarku Śliweczko .Jak przybiegłem mój pies leżał i czekał pod drzwiami ( wewnątrz domu oczywiście ,a ja mu się tłumaczyłem ,że dzisiaj chciałem pobiegać sam) .Już taki jestem dziwny ,że lubię biegać w nocy ( przeważnie między 23 a 1 ,ale może kiedyś się przestawię i będę to robił jak normalni ludzie,czyli rano lub za dnia ) ,czuję się wtedy wolny ,niezależny ,czuję spokój i ciszę .Ulice i chodniki są puste ,z rzadka przejeżdżają samochody ,w niektórych oknach pali się światło albo widać włączony tv ,a ja przemierzam swój dystans ,a latarnie rozjaśniały mi drogę ,co noc oświetlają komuś ścierzkę ,a wczoraj świeciły się dla mnie . Fajnie ,że sobie pływasz Kings ( kiedyś też lubiłem basen ,ale długo już nie mogę się przełamać żeby pójść ) .Wyliczyłem sobie ,że jedną długość -25m- pokonujesz w min. ,to ładnie ,mocna jesteś . A ty Śliwko błagam powiedz ,że robisz jakieś przerwy podczas skakania ,bo zaczynam myśleć ,że jesteś ze stali i przy tobie wymiękam ,ja skaczę 45 min. z jedną przerwą ,a najwięcej powtórzeń to 162 ,a jak kończę to łydki mi płoną ( mój brat 300-pare ) . A co do wspólnego jogingu to może kiedyś się uda bo na dzisiaj brak mi ufności i zdecydowania i nie zdobyłbym się na to . Życzę Ci zdrowia ,ale jednak bardziej tego psychicznego .
-
Od 10-ciu dni nie biegałem ( tylko ćwiczenia w domu , ze skakanką też -daje w kość i za to ją lubię ) ,zaraz idę przebiec moją trasę - 12 km . Śliwka ,może kiedyś razem przebiegniemy jakiś dystans , a teraz idę biegać sam .Trzymaj się A co do mojej wagi ( 59 kg ) to mam ją przy wzroście 183 cm .Taki już jestem
-
Różo ,ale ja nawet przez chwilę nie pomyślałem o tym ( i nigdy bym nie pomyślał ) ,że w każdym związku jest taka miłość ( to byłoby okropnie straszne ) ,pomyślałem o dużej rodzinie ( tak jakby spojrzeć na drzewo genealogiczne ) .A ja też nie chcę i nie mam zamiaru wyrządzać komuś krzywdy zadręczając go moimi przygnębiającymi myślami .A chęć odebrania sobie życia często do mnie wraca ( ale o tym poza psycholog z nikim nie rozmawiam ,nawet z tymi którzy przyjeliby to ze zrozumieniem ,ani nawet tutaj ) i już napewno nikogo nie chciałbym tym straszyć . A kiedy wymieniam żarówkę czy chcę przejść przez ulice ( wychylanie się z dużych wysokości też ) ,to coś mi mówi -dalej teraz masz okazję .Gdybym to chciał zrobić to nikomu bym nie mówił ani go nie ostrzegał .Moja pierwsza próba i mam nadzieję ostatnia była przez nikogo niezauważona ( żadnego listu ,żadnych pożegnań czy wołania o pomoc ) i nieraz myślę ,że wogóle jej nie było ( bo jak można po takim czynie oprzytomnieć ,doczołgać się do łazienki i spędzić w niej pół dnia dochodząc do siebie ,a potem pójść do kuchni i usłyszeć - chcesz herbatę czy kawę ,wtedy zalać się łzami jak wodospad i jeszcze usłyszeć -długo byłeś w pokoju ,coś jest nie tak ) .A u siebie leżałem 2 -3 dni nie jestem pewien .Ale nie martwcie się mną czasami ,zresztą gdzieś już tu o tym wspominałem .
-
Bardzo przejrzyście przedstawiłeś tą smutną prawdę Grzesiek ( z autopsji - niestety ) .Taka chora miłość jest w wielu związkach ,ale często niewidoczna ,bo szczelnie ukryta pod maską .Ale ja chciałbym ( jestem pewien) nawet taką niż żadną ,bo prawie już nie wierzę w nią wogóle ,a to jest najgorsze .U mnie w rodzinie jest taka miłość ( i chyba w każdej większej - obym się mylił ).
-
Dziękuję Wam z całego serca ( chociaż dużo w nim nieufności ,samotności i smutku ) za to ,że mnie dostrzegacie i staracie się zrozumieć ( a może nawet dobrze rozumiecie co czuję ,ale musiałbym więcej o sobie pisać ,to byłoby Wam o to łatwiej ,a jakoś nie umiem albo nie mam ochoty ) .Wiecie ...bo ja tak bardzo chciałbym być zauważony ,że robię te wszystkie dziwne rzeczy ( a one mnie niszczą ) ....Jak ostatnio ( przedwczoraj wieczorem ) ,sprzątałem w kuchni i kiedy stałem na krześle ,celowo przechyliłem je na bok i runąłem na podłogę ,dzisiaj jeszcze czuję efekty tego upadku ,ale to mnie nie martwi tlyko to ,że potrafię usiąść i rozpocząc rozmowę ( która powinna dać mi poczucie bliskości ) ,a pomimo tego to robię .Ale gdy chcę porozmawiać - to ja podchodzę i zaczynam i pomimo,że widze jak rozmowa kogoś męczy i nudzi ( bo mówię o rzeczach trudno dostrzegalnych ,kontrowersyjnych i nie umiem jak kiedyś o takich zwyczajnych i miłych i tylko mi nie mówcie ,że to ja jestem normalny ,bo kiedy oni chcą rozmawiać o podwyżkach ,polityce ,m jak miłość , to ja chcę o tym - czym jest wiara o śmierci ,grzechach ) to ja ją ciągnę dalej i nie zmieniam tematu ,a kończy się kiedy przestaję mówić i zapada cisza ( która pzecież też jest przyjemna ,ale dla większości albo prawie wszystkich niewygodna , a chciałbym spotkać kogoś z kim mógłbym siedzieć tak nieskrępowanie i swobodnie w milczeniu i ciszy ,która by nas splatała i zbliżała ) i uzmysławiam sobie ,że on z grzeczności nie każe mi się zamknąć i z litości słucha mnie do końca ,nie może się doczekać i cierpliwie czeka aż skończę ,wtedy jestem zły i speszony i nagle bez słowa odchodzę ,a potem tłumaczę sobie ,że to nic ,że mnie nie rozumie ,ale jestem mu wdzięczny ,że przynajmniej mnie wysłuchał . Zaczynam myśleć ,że to forum i bycie między Wami to dla mnie niewłaściwe miejsce bo musiałbym być trochę mniej dziwny albo bardziej normalny .
-
To dziwne ,ale łatwiej teraz wyjść mi z domu czy wyjechać na kilka dni ( a wyjazd miałem dopiero co ,a bardzo dawno nigdzie na dłużej nie byłem ) ,a to dlatego ,że jest ze mną myśl ,że w domu oprócz moich bliskich czeka na mnie ktoś tutaj ( na tym forum ) ,kto dzieli się ze mną myślami ,osusza moje łzy i daje mi więcej niż ja mogę jej dać .Dziękuje Ci Różo ,że tu jesteś i jeszcze kilku osobom - Gusi ,Ginie ,Samotniczce , Maiev ,Kaji ,Śliwce ,Lusi ,Martusi ,jesteście wartościowymi ludzmi ,cieszę się ,że mieszkamy pod tym samym niebem i błyszczą -mrugają do nas te same gwiazdy ( kiedy tak myślę czuję taką trudno wyczuwalną bliskość i robi mi się tak cieplej jakby coś w środku zakwitało ).Różo chciałbym częściej się do Ciebie odzywać ,obdarować Cię codziennie komplementem i ciepłym słowem ,ale z trudem mi się pisze bo ta moja złość i smutek kradną moje myśli i często gdy coś napiszę i przed wysłaniem jeszcze przeczytam to zaraz to kasuję ,a zazwyczaj chcę żeby było zwięzle i na temat ,jedno -dwa zdania i już ,ale nie zawsze wychodzi i całość jest nieczytelna ,nielogiczna i jest wielki bałagan ( a do tego jeszcze kupa wulgaryzmów ) .I to co mi wychodzi to nie ja chciałem napisać tylko ona - moja słabośc ,której nie umiem pokonać . Miało być krótko ,ale przynajmniej jest zrozumiale ( chyba ) .
-
Od niedzieli mnie nie było ,ale pewnie nikt nie zauważył .Nawet wam nie napisałem ,że przez tydzień mnie nie będzie ( widać jak dużo mi do ciebie brakuje Różo ,nie stać mnie na taki gest jak Twój ) sam nie wiem dlaczego nic nie napisałem ,na usprawiedliwienie mogę powiedzieć ,że mocno mnie stresował ten wyjazd ,ale wiem ,że to i tak nie jest żadne wytłumaczenie .A byłem u siostry ,żeby zająć się jej synkiem ,Ona wyjechała na podszkolenie - rachunki i księgowość ,a ja sobie z nim siedziałem ,był trochę przeziębiony i zamiast w przedszkolu był ciągle ze mną .Nawet nie było ze mną tak zle ,bo myślałem-bałem się ,że deprecha może mi się nasilić i moje towarzystwo - obecność będzie niewyczuwalna i nieznośna i zamiast pomóc tylko zaszkodzę ,ale zdołałem wykrzesać z siebie niewielką ilość optymizmu i na tydzień starczyło i nawet jakoś było fajnie ,chociaż pierwszy dzień był marny - nic nie zjadłem i milczałem ,a ich ( teściów siostry ) nieznośnie męczące pytania ,drażniące uwagi i litościwe spojrzenia dodatkowo mnie katowały ,ale oni chyba myśleli ,że jak zjem tego cholernego torta to zacznę tryskać energią i włączę się w ich rozmowy na temat jaką mamy pogode ,jak to fajnie oni mają w pracy czy jak zrobić taki orzechowy tort bez mąki .Siedząc tak z nimi przy stole coraz bardziej uświadamiałem sobie ,jak bardzo nie potrafię znalezc relacji i kontaktu z normalnymi ludzmi .Ale wieczorem już pojechali i potem zostałem sam z małym i dobrze się z nim czułem .A teraz znowu jestem w domu z bratem i mamą no i z wami ,ale znowu wątpię czy kogoś to rusza ,że tu jestem . Pozdrawiam czule wszystkich na R ,G ,S ,M i Ś i przesyłam wam trochę dobrych myśli ,które jeszcze we mnie zostały .
-
Długo się zabierałem żeby coś tu napisać ,musiałem sobie to tak poukładać w tym bałaganie ,jaki mam w głowie ,żeby napisać to co naprawdę myślę ,bo w pierwszej chwili dziewczyny gdy przeczytałem Wasze odważne zwierzenia to miałem zamiar pytać Was o adresy tych łajz i myślałem czy mam dość pojemny bagażnik ,a po twoich słowach Martusiu to się we mnie zagotowało z bezradności i złości .Bo bardzo chcę wyrazić moimi prostymi słowami co czuję gdy myślę o tym jak zstałyście skrzywdzone. Martusiu i Wy dziewczyny ,chciałbym zabrać Wam to cierpienie ,ale nie mogę ,nię umiem .Wiem ,że nie mogę poczuć tego okrutnego uczucia zranienia przez innego człowieka ,które jest częścią Was ,ale chyba choć przez chwilę mogę sobie wyobrazić jakie to musi być strasznie smutne i odbierające wiarę w ludzi ( mężczyzn ) uczucie .Wiem ,że zostałyście mocno zranione i w końcu Wasze rany się zagoją ,ale blizny zostaną i nie będziecie już takie jak kiedyś ,ale chyba nie warto na siłę szukać zemsty ,te bydlaki i tak za to odpłącą ,zostaną ukarani tutaj za życia albo póżniej po śmierci ( chciałbym być tego pewien ) .I wiem ,że czasem cierpienie jest tak silne ,że jedynym ukojeniem jest zemsta i umiem zrozumieć kogoś kto pragnie jej ponad wszystko i potrafiłbym conajmniej okazać empatię w chwili kiedy zacisnąłby pieści . Ale takie kurewskie plugastwo jest wszędzie ,oni są częścią tego pieprzonego świata ,choć bym chciał być cholernym ostatnim sprawiedliwym i tak zła nie wytępię bo ból i cierpienie to częśc naszego życia - a ja się kurwa pytam : Dlaczego ? Martusia ,wiem ,że ból który czujesz ,strasznie Cię zaskoczył ,a Twoje oczy często są pełne łez ,ale bardzo bym chciał żeby nadszedł taki dzień który zabierze ten ból i osuszy Twoje łzy ( sam chciałbym to zrobić ) .I życzę Ci tego z całych moich sił . Tomek ( też ) .
-
Różo - wcale Cię nie unikałem ,nigdy tak więcej nie myśl ,proszę Cię . Znowu miałem ciąg kilku podłych dni ( delikatnie mówiąc ) .Ale w lepszych chwilach ,myślałem o Tobie i co mógłbym do Ciebie niegłupiego napisać .A kiedy wchodziłem na forum to jakoś dziwnie się czułem ,miałem chęć wyrzucić z siebie to całe zło ,ale na szczęście się powstrzymywałem ,bo wiedziałem ,że mogę kogoś tym skrzywdzić .I zamiast napisać coś fajnego do Ciebie to coć tam pisałem do innych . Postaram się pisać do Ciebie częściej ,ale nawet jak nie dotrzymam słowa to nie złość się na mnie . Może żeczywiście tak jak napisałaś ,kiedyś się naprawdę spotkamy ,jak już będziemy oboje na to gotowi . Zapominam o tym co było ,nie myślę o tym co będzie ,chcę żyć tym co jest teraz . Przesyłam Ci w myślach ciepły uścisk ( taki dłuuugi i mocny ) . Aha podbał mi się Twój poprzedni podpis ( szkoda ,że tak szybko go zmieniłaś ,ale i tak ciągle mam go w głowie ) ,wywołuje u mnie jakieś ,takie fajne potymistyczne uczucie ,a ten wcześniejszy i aktualny też są fajne ,mądre i życiowe .