
lotta
Użytkownik-
Postów
10 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez lotta
-
kiedyś też wiele razy słyszałam, że mam się wziąć w garść i byłam zła na siebie, że nie potrafię. wydawało się to z jednej strony proste a z drugiej tak bardzo nieosiągalne. teraz już wiem, że czasami trzeba się "rozsypać"... i daję sobie do tego prawo
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
lotta odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Twoje problemy wynikają z bardzo niskiej samooceny, błędnych przekonań na temat swój i otaczającej Cię rzeczywistości. wiem, że chciałabyś usłyszeć, że jest lekarstwo, które szybko i skuteczie to uleczy. też chciałabym żeby takie było. niestety... ale wyjdziesz z tego troszcząc się z całą mocą o swoją duszę i ciało. pomyśl co mówiłabyś osobie, którą bardzo kochasz a która byłaby bardzo nieszczęśliwa. widziałabyś jej przygnębienie, pogrążone w smutku oczy. pewnie przytuliłabyś ją i zapewniała, że jest ładna, atrakcyjna, inteligenta i dobra. najważniejszą osobą dla Ciebie powinnaś być Ty sama. zapewnij więc sobie słowa pocieszenia i przede wszystkim akceptacji. pokochaj siebie i mów sobie wiele razy dziennie, że wspaniała. a teraz wyobraź sobie jeszcze, że spotykasz małą dziewczynkę. jest zupełnie sama. siedzi skulona i bardzo płacze. po policzkach spływają jej wielkie łzy a usta drżą. robi Ci się bardzo przykro, czujesz, że musisz do niej podejść i ją pocieszyć, przytulić i otrzeć łzy. kiedy jest Ci źle wyobraź sobie, że jesteś taką małą dziewczynką. Jak chciałabyś być pocieszana? i płacz kiedy tylko będziesz miała na to ochotę, nie ma nic równie uzdrawiającego... -
dokładnie jest tak jak piszesz... lęk jest spowodowany brakiem poczucia bezpieczeństwa i (tak jest np w moim przypadku) wiecznym poczuciem winy. nie czujesz się bezpieczny w swoim otoczeniu i ze sobą. jesteś ciągle spięty, nie możesz sie rozluźnić bo nie ufasz ani sobie ani światu. zaciśnięte szczęki, zmarszczone czoło, mocno zaciskane palce u rąk, uniesione ramiona - organizm jest gotowy do ucieczki (w razie czego) w takiej sytuacji nasze ciało jaki impuls przekazuje do mózgu? trzeba się bać a że realnego zagrożenia nie ma to mózg reaguje irracjonalnym lękiem, odpowiada na sygnały naszego ciała ( w sumie to są kompatybilni:))
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
lotta odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
myślę, że to chwila słabości, że czasami każdy tak ma i chce wtedy ponarzekać; w sumie narzekanie może wyjść tylko na zdrowie, więc nie odmawiaj sobie, zwłaszcza tu:) przepraszam, że tak zadam pytanie "z innej beczki"... co zrobić, żeby się dostać do podobnej redakcji jak ta Twoja i jakie warunki trzeba spełniać. nie żebym Tobie chciała zabrać pracę, ale od jakiegoś czasu myślę o podobnym zajęciu:) nie traktuj więc tego personalnie, proszę... -
ja nadal zawsze muszę przypinać klamerkami w tych samych kolorach... kupiłam jednokolorowe i nie mam innych:) co się będę męczyć jak psychologia okazała się bezsilna:) [ Dodano: Sro Sty 17, 2007 7:29 pm ] a i jeszcze jedno... Lula! popłakałam się ze śmiechu:)
-
witam, cierpiący na nerwicę codziennie walczą z atakami paniki, opierają się ograniczeniom, poddają się, rezygnują z życia, ze swojego szczęścia by następnego dnia znowu podjąć kolejną próbę z nadzieją, że tym razem to oni okażą się zwycięzcami. i tak co dnia... mam dni kiedy jestem tak wyczerpana ochroną swojego spokoju, że padam wczesnym wieczorem. przynajmniej jednym nie muszę się przejmować - nie cierpię na bezsenność:) rano przebudzam się z chwilowym, ledwie kilku sekundowym spokojem. zaraz za mną budzi się jednak moja nerwica, robi się nagle mniej sennie i przyjemnie, pokój zalewa uczucie niepokoju. po tylu latach traktuję to jak drobny dyskomfort, jak otarcie na pięcie od przyciasnego buta. to już trwa tak długo... przez te lata przeżyłam wiele chwil przerażającej paniki, bezradności i bezsensu. byłabym jednak niesprawiedliwa gdybym napisała, że tylko takie. były chwile wesołe, pełne wrażeń i również szeroko rozumianej namiętności:) i były chwilę śmieszne. co dziwne również dzięki szanownej, wszędobylskiej nerwicy (bo my się tak zżyłyśmy ze sobą troszeczkę:)) po dwóch miesiącach przerażenia i ciągłego zastanawiania się co mi jest rozpoczęłam psychoterapię (nie robiłam wcześniej żadnych badań bo i lęków typu zawał albo nagłe zejście z tego świata nie miałam). spotkanie po spotkaniu snułam opowieści o swoim dzieciństwie, dojrzewaniu, nieśmiałości, wiecznym poczuciu winy i całej reszcie składającej się na jakość mojego życia. mówiłam o lękach i natręctwach: - Panie doktorze, męczy mnie kiedy wieszam na suszarce mokre ubrania i nie jestem w stanie przypiąć jednego ciucha klamerką w takim samym kolorze. zawsze muszą być różne kolory. jak sobie z tym poradzić? - proszę przełamać to w sobie i zacząć przypinać tymi samymi kolorami. wróciłam do domu pełna determinacji i z postanowieniem, że walka będzie ostra, do ostatniej kropli krwi! wypowiedziałam mojej nerwicy wojnę na klamerki. zrobiłam pranie i rozpoczęłam ofensywo-defensywę. wzięłam dwie jednakowe klamerki i głęboki wdech (na wypadek jakby to miał być ostatni. starczy na dłużej:)) przypięłam. chwila przerażenia, ogromna potrzeba ucieczki i jeszcze większa przepięcia tej cholernej klamerki. 15 sekund - żyję, 30 - żyję i oddycham. szybko i płytko ale co tam. minuta - lęk stracił na sile. dumna jak paw skończyłam rozwieszanie prania: bluzka i dwie czerwone klamerki, spodnie - dwie zielone... minęło już kilka lat od tamtego dnia i co? - Panie doktorze, męczy mnie kiedy wieszam na suszarce mokre ubrania i nie jestem w stanie przypiąć jednego ciucha klamerką w innym kolorze eh życie:)
-
Gdańsk- psychiatrzy
lotta odpowiedział(a) na osia nie dam sie pokonac! temat w Poradnie i szpitale psychiatryczne
poczytałam o dr Szeluga. może być skuteczny. stosuje różne terapie a to ważne, dobry terpeuta dostosowuje terapię do problemu i potrzeb klienta a nie traktuje wszystkich jednakowo... jak będziesz wiedział ile sobie życzy za wizytę to proszę daj znać, zacznę oszczędzać...i zapytaj o terapię behawioralną:) powodzenia -
jak my walczymy ze swoją chorobą tak jak umawiamy się na piwo to wróżę niejednej nerwicy świetlaną i długą przyszłość:) ja mam inne pytanie; czy ktoś zna super fachowego psychologa i psychiatrę? kogoś z dużym doświadczeniem i osiągnięciami; nie mam czasu na eksperymientowanie i dorabianie pseudoterapeutów...
-
też miałam okres na początku nerwicy, kiedy płacz towarzyszył mi nieodłącznie; wydarzyło się jednak coś co kazało mi podjąć decyzję i zacząć etap zmian w moim życiu... pojechałam z moją (wtedy 7-letnią) córką i jej klasą na wycieczkę. stałam niedaleko córki i jej koleżanki kiedy usłyszałam jak moje dziecko "lansując" mnie informuje koleżankę: "to jest moja mama i ona bardzo często płacze". byłam zdruzgotana, poczułam się jeszcze gorzej niż zazwyczaj bo uświadomiłam sobie, że moje dziecko będzie dorastało z obrazem nieszczęśliwej, sfrustrowanej matki. mając taki wzorzec na co dzień jakie miała szanse wyrosnąć na osobę szczęśliwą, asertywną, pełną wiary w dobro otaczającego ją świata. dziś ma 14 lat i wielokrotnie dała mi do zrozumienia, że jestem dla niej autorytetem; a ja? co zrobiłam? odeszłam od mężczyzny, który zaniżał moje poczucie wartości i wpędzał w wieczne poczucie winy (moja choroba była dla niego fanaberią); zamieszkałam z córką w innym mieście, moja siostra pomogła mi znaleźć pracę, którą uwielbiam a rok temu kupiłam mieszkanie (w kredycie oczywiście:)); mam nowego partnera i mnóstwo planów na przyszłość; tak więc nerwicy wiele zawdzięczam; dodatkowo od kilku lat interesuję się psychologią i już zaczynam się rozglądać za studiami psychologicznymi; wkurzając się na swoją "przypadłość" pomyślcie inaczej... objawy nerwicowe to sygnały z waszego organizmu, że coś jest nie tak; że waszym życiem kierują błędne przekonania o sobie i otaczającej Was rzeczywistości; że żyjecie w wiecznym konflikcie pomiędzy tym co ma dla Was tak naprawdę znaczenie a tym co według opinii innych (ale przez Was przyswojonych jako własne bo tak często wam powtarzane) powinno być ważne; wieczorem leżąc już w łóżku warto wziąć głęboki oddech i zapytać siebie "co tak naprawdę jest dla mnie ważne i co powinnam o sobie wiedzieć?"
-
objawy, które opisałaś (drżenie, przyspieszony oddech, pocenie się) mogą być związane z hiperwentylacją (intensywne oddychanie prowadzące do nadmiernego wydalania dwutlenku węgla); w momencie napięcia lękowego zaczynasz odychać szybko i głęboko, czego sobie nie uświadamiasz; konsekwencją tego są właśnie symptomy, które zuważyłaś u siebie; tak więc nie masz powodu do niepokoju, nic złego się z Tobą nie dzieje, to tylko naturalna reakcja Twojego ogranizmu. dobrze gdybyś pamiętała o tym w momentach kiedy się pojawią i powtarzała sobie, że nie zbliża się żadne niebezpieczeństwo... po drugie idź jak najszybciej do psychiatry lub psychologa,najlepiej gdyby stosował terapię behawioralną, jak najszybciej ponieważ lęk, który odczuwasz staje się z czasem nawykiem a lepiej chyba uzależnić się od czekolady niż lęku na tę chwilę najlepiej stosuj zgodnie z zasadą wzajemnego hamowania emocje rywalizujące z lękami; w momentach kiedy czujesz zbliżający się lęk znajdź coś co dostarczy Ci innych emocji (radości, szczęścia a nawet złości:)); jedna emocja (lęk też jest emocją) może dominować w jednym momencie, więc warto "zająć czymś myśli" życzę powodzenia...