no fajnie by bylo dednac ale ja nie chce sie zabic chcialbym umrzec sam z siebie
ech chcialbym powiedziec wszystkim ze bedzie dobrze itp. ale coraz ciezej samemu w to uwierzyc. czuje ze ten swiat nie jest moj ze jestem z jakiejs innej epoki w ktorej ludzie sa mili i uczciwi a nie kazdy patrzy jak kogos wydymac. nieradze sobie z soba ,zyciem i masa innych rzczy. w dwa miechy ostro schudlem mysle ze jakies 15-20kg. ciagly brak kasy, pracy,leczenia.mam juz takie schizy ze wszystkim sie martwie np powiedzmy ze kupilem sobie samochod normalny czlowiek by sie cieszyl ale ja juz kombinowalbym czy nie jest jakis uszkodzony albo kradziony i czy mi go nie ukradna zaraz, jakos nie potrafie optymistycznie myslec. wysylam mase cv ale co z tego jak nie dzwonia a jak zadzwonia i bedzie daleko to co pojade? doskwiera mi bardzo samotnosc, udusilbym tego kto powiedzial ze "lepiej kochac i stracic niz nie kochac" tylko ze poznanie uczucia milosci i pozniejszy jej brak to ogromny bol. zastanawiam sie czemu ten pojebany kraj nic nie robi zeby pomoc ludziom chorym np jak ja przeciez wystarczylo by zeby mozna bylo isc do dowolnego lekarza w poblizu za free bez ubezpieczenia a lekarz po wypelnieniu wniosku dostalby zwrot kosztow i ja bym sie wyleczyl poszedl do pracy, zalozyl rodzine... normalny czlowiek pelna geba. a tak to tylko nieprzespane noce , niejedzenie z braku checi i kasy, ciagle dolowanie sie, zamartwianie o wszystko. ech szkoda gadac.