
miniSD
Użytkownik-
Postów
166 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez miniSD
-
nic
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
miniSD odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Przyjaciel wysłał mi życzenia urodzinowe. Jak się spytałem kiedy gdzieś razem wyskoczymy do teraz nie odpisał. Minął tydzień. -
Po paru latach nieobecności na forum: - kupiłem mieszkanie bez kredytu - kupiłem samochód - mam dobrą pracę - chodzę na siłownię - dalej się kształcę Powinienem być szczęśliwym, radosnym, spełnionym człowiekiem. Lata deprechy, toksycznych relacji z rodziną mnie zniszczyły, nic nie czuję, jestem wyjałowiony. Jest mi wszystko obojętne. Czuje się cieniem samego siebie. Sukces opłacony zniszczeniem mojego wnętrza.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
miniSD odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Obojętność. Czuję tylko obojętność. Nic nie czuję, zupełnie nic. Zero smutku, radości, zła, strachu. Czarna dziura w sercu i w głowie. Pustka. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
miniSD odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
tak bardzo pragnę wolnego weekendu. upić się wieczorem, zapalić.. papierosa. zapomnieć o wszystkim. włączyć jakąś głupią komedię z punktacją 2,0 na filmwebie. spokój, tego potrzebuje. ciszy i chwili czasu dla siebie... a może tylko lobotomii? -
hupp, Witaj :) Mimo, że mam kogoś, zaczynam powoli układać sobie życie po swojemu. Nie jestem tą samą osobą sprzed roku. Nareszcie czuje się sobą mimo bajzlu w głowie... Jestem zmeczony tym związkiem, chociaż wszyscy mówią, że jesteśmy idealni. I to moje pytanie "i co? znowu dostałbym w pysk, że jesteś wściekły na pracę?" przeważyło. Duchowo umarłem dawno temu, uczuciowo mam niedopałki, coś się tam tli, ale nie chcę tego zgasić z tą osobą. Kocham cię, ale ja tak nie wytrzymam dłużej.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
miniSD odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Nie ma... Kurwa. W połowie MAJA czytam, że jeszcze rekrutacji nie ma. A dzisiaj czytam, że rekrutacja od 30.04 do 07.07. To kurwa jakieś jebane popierdolone kpiny. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
miniSD odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
kurwa... ja pierdole... nie wyrobiłem się z papierami na studia... ja pierdole... -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
miniSD odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
wiecie, co? może jestem po paru piwach i pisze pijany, ale chciałbym aby ktoś napisał do mnie "co tam u ciebie?" "jak się czujesz?" "czy wszystko w porządku?" tak po prostu, spontanicznie... czemu ja muszę kogoś zawsze słuchać i radzić a ja jestem gdzieś obok? -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
miniSD odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
wybaczcie... chujoza w chuj, rozpierdolili mi życie jak tylko można i z budyniem zamiast mózgu musze naprawiać swoje błędy wysłuchując, że jestem nikim. czemu dopiero jak człowiek wszystko straci, dosłownie wszystko co miał, odkrywa, że nie miał zupełnie nic? buduje swoje życie po 11 latach męczarni (żeby to jeszcze minęło). Straciłem kurwa wszystko. Marzenia, plany wszystko poszło się jebać. -
Od dłuższego czasu zauważyłem, że wszystko staje się dla mnie obojętne. Nie mam potrzeby spotykania się z ludźmi, z moim partnerem, z przyjaciółmi, szukania pracy, zmieniania czegokolwiek, wszystko stało się obojętne. Przestaję czuć cokolwiek, nie czuję radości, uśmiecham się automatycznie, nie czuje pozytywnych uczuć a co do negatywnych sa... bo są. Nie czuję jakiegoś doła czy coś, wszystkie domowe rzeczy robie normalnie bo, np. obiad trzeba zjesc, posprzatac, umyc się itp. Czy nawet wyjśc się przejść, ale samemu. Spotkania z ludźmi mnie męczą. Zamiast pogadać z kimś wolę, usiąść przed komputerem i przeglądac bezsensowne strony czy wlaczyc jakis film. Wszystko co zaczynam, nie potrafię tego skończyć. Nie z lenistwa, ale "po co to robić? lepiej usiąść przy kompie i wpatrywac się w monitor albo położyć się i włączyć muzykę". Albo to jest najlepsze. Chciałbym poszukać pracy, znaleźć jakieś hobby czy wrócić do swoich starych zainteresowań (programowanie, etc.), ale po co skoro i tak na dniach ma być koniec świata (te szczególne myślenie mam od paru lat) Uczucie jakby coś wysysało ze mnie życie a zostawiło samą pustą skorupę. Wszystko jest takie "po co to robić?'
-
Od dłuższego czasu zauważyłem, że wszystko staje się dla mnie obojętne. Nie mam potrzeby spotykania się z ludźmi, z moim partnerem, z przyjaciółmi, szukania pracy, zmieniania czegokolwiek, wszystko stało się obojętne. Przestaję czuć cokolwiek, nie czuję radości, uśmiecham się automatycznie, nie czuje pozytywnych uczuć a co do negatywnych sa... bo są. Nie czuję jakiegoś doła czy coś, wszystkie domowe rzeczy robie normalnie bo, np. obiad trzeba zjesc, posprzatac, umyc się itp. Czy nawet wyjśc się przejść, ale samemu. Spotkania z ludźmi mnie męczą. Zamiast pogadać z kimś wolę, usiąść przed komputerem i przeglądac bezsensowne strony czy wlaczyc jakis film. Wszystko co zaczynam, nie potrafię tego skończyć. Nie z lenistwa, ale "po co to robić? lepiej usiąść przy kompie i wpatrywac się w monitor albo położyć się i włączyć muzykę". Albo to jest najlepsze. Chciałbym poszukać pracy, znaleźć jakieś hobby czy wrócić do swoich starych zainteresowań (programowanie, etc.), ale po co skoro i tak na dniach ma być koniec świata (te szczególne myślenie mam od paru lat) Uczucie jakby coś wysysało ze mnie życie a zostawiło samą pustą skorupę. Wszystko jest takie "po co to robić?'
-
I gdzie tu logika? I gdzie tu sens? Ja nienawidzę swoich rodziców byłoby mi obojętne czy ich stracę czy nie a jest osoba, która traci wszystko...
-
Tak. 10 lat temu poznalem kogos kto rozjebal mi zycie. 40 letni 'przyjaciel', ktory mial ochote mnie wyjebac w dupe. Pierdolony pedofil a w momencie, kedy zaczelo sie robic niewygodnie dla mnie bo wiedzialem o co chodzi i robilem wszystko zeby sie z tego wycofac. Moja rodzina sie o tym dowiedziala przypadkiem, pomysl co sie dzialo pozniej. Kochanie, ja mam w dupie pieniadze, ja chce normalnie zyc i normalnie myslec, marzyc, planowac, kochac czuc cieszyc sie a nie 10 lat wegetowac Nie ma sensu, leczylem sie. Predzej sie zabije tabsami a gadanie z psychologiem nazywam glupota. Sam jestem socjologiem wiec wiem na jakiej zasadzie to dziala Znajomi nie, ale matka i ojciec. Puszczanie sie to nie w moim sytlu. Znowu się zaczęło. Zmęczenie swoje robi, nawet to nie kwesta godziny, ktora jest, ale fakt pewnych wydarzen z dzisiejszego dnia. (mam ochote na herbate). rodzina, otoczenie, zwiazek mnie niszcza. Chcialbym uciec, daleko, tak bardzo daleko, ale z doswiadczenia wiem, ze od problemow sie nie ucieka, nie da sie. Czy ktokolwiek z was by sie zainteresowal tym, ze mnie nie ma albo ze chce umrzec? Tak bardzo jak nigdy wczesniej? Odpowiadam za bledy innych osob spoleczenstwa, rzadu, kosciola, pani ze sklepu osiedlowego. Dlaczego kurwa ja musze za to dostawac opierdol? Dlaczego ja musze za to wlasnie cierpiec? Dlaczego to, ze ktos cos napisal pojebanego musi sie na mnie odbija jakby to bylo cos wielkiego i od tego zalezal caly swiat? Tak bardzo chcialbym sie polozyc w lozku, zamknac oczy i przestac sie przejmowac tym wszystkim co sie dzieje. Tak, zeby ktos sie mnie spytal 'jak sie czujesz?' 'chcesz pogadac?' Kurwa, czy to tak wiele? Nie potrafie plakac, smiac sie, cieszyc, zazdroscic, czuje tylko ta rozpierdalajaca obojetnosc,ktorej mam dosc. czuje jak sie we mnie gotuje, ze wybuchne. Mam ochote krzyczec, mam ochote wyc. zwinac sie w klebek, i szlochac jak male dziecko, ale nie potrafie. Ludzie ja mam 170 wzrostu waze 60kg, co ja kurwa moglem komus zrobic, ze tak mam? Wyobrazam sobie jak moi rodzice nie zyja, swiat bez nich tez spokoj... utopia. Powrot do leczenia nie ma sensu. Na kazde pytanie psychologa juz sam sobie odpowiedzialem. wiem jak dzialaja, wiem co mowia, wiem jak rozmawiaja. rownie dobrze moge pogadac z kumplem z osiedla. Leki? co to da? Predzej wpierdole 50 tabletek w ciagu 5 dni jak bralem chloroprotiksen, po 10 na noc 'na lepszy sen'. Anafranil? 10 i budze sie dzien pozniej. Rodzina w sluzbie zdrowia pracujaca w psychiatrii, ja pierdo'le ironia losu. Kogo to obchodzi? Kogo to kurw.a obchodzi, ze tak mam, no kogo? Kto kurw.a ze mna pogada? Kto sie spyta co u mnie? Kto kurw.a mnie ogarnie? Ja pierdol.e! Ja nie chce tak zyc!
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
miniSD odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Wysłuchuje przez tel., jak mój facet chce popelnic samobojstwo. Zajebiste uczucie... -
Pisze ten post, ponieważ mam ochotę się wygadać, taki na swój sposób rachunek sumienia, chaotyczny, chociaż nie wiem po co to robię i nawet nie mam pewności czy napisze wszystko co chciałem. Jest mi wszystko obojętne, zatraciłem się we własnych myślach, marzeniach, we własnej przeszłości. Jak w podpisie ‘moje marzenia to przeszlosc’. Tak, to przeszłośc. Nie widzę sensu dalszej męczarni, zamartwiania się o jutro, zresztą czy ja kiedykolwiek się tym przejmowałem? Próbowano nauczyć mnie, że jestem nikim, że nic nie osiągnę, do niczego nie dojdę i nikt nie zwróci na mnie uwagi. Nie poddałem się temu, walczyłem do ostatniej chwili, udowadniałem sobie, innym, że jednak coś potrafię. Jestem zmęczony udowadnianiem, zmęczony walką. Miałem firmę, miałem. Zamknąłem ją, trud rynku, wiadomo. Straciłem wszystkie swoje oszczędności, pożyczyłem od rodziców. Co czuję? Nic. Obojętność, może jeden mały żal, że pozbyłem się swojej ostoi spokoju (biura). Zawalone plany, nieprzespane noce, własna firma… rzucona od tak. Jak szmaciana lalka. A co ja czuje? Nic. Nie rozumiem własnego stanu, własnych myśli. Zasypiam i wspominam to co było ponad dziesięć lat temu. Słucham muzyki i widzę przebłyski sytuacji, które działy się parę lat temu. Zapach, temperatura, miejsce… wszystkie te rzeczy wywołują wspomnienia, te dobre wspomnienia. Przeszłość odbija się okrutnym echem do dzisiaj: ta zła przeszłość. Czuję ten spokój, brak strachu, żalu, smutku, złości. Jak mi wtedy było dobrze. Jaki ja byłem wtedy szczęśliwy. Tak właśnie dla mnie wygląda szczęście. Kiedyś czytałem, że najgorszym uczuciem dla człowieka nie jest złość, smutek, żal itp. Tylko obojętność bo jednak coś czuje. Ja nie czuję już nic. Od dziesięciu lat tłumię w sobie każde uczucie, wolę nie czuć nic niż być przez chwilę uśmiechnięty. Dobre chwile są złe, dobre są kiedy trwają a złe kiedy przeminęły. Dlatego wolę nie czuć nic. Większośc z was zapewne zadaje sobie to pytanie ’dlaczego ja?’. Więc, dlaczego ja? Dlaczego właśnie mi to musiało się stać? Czy ja naprawdę jestem takim złym człowiekiem? Dlaczego to odziedziczyłem po rodzicach? Moja siostra i mój brat. Stają się tacy sami jak oni. Już dawno temu powiedziałem, że nie będę miał dzieci bo nie chcę dalej przekazywać genów, zachowań czy wychowywać w taki sam sposób jak moi rodzice. Wolę umrzeć samotnie niż patrzeć jak krzywdzę własne dzieci, nawet nieświadomie. Zabawne jest to, że jak wołam kogokolwiek o pomoc, żeby ze mna porozmawiał, żeby posiedział i nawet nic nie mówił ‘wszystko jest ok’’wszystko jest dobrze’’weź się w garść’. Kiedy mowie rodzicom, ze mam dosyć tego zycia i się powieszę albo podetnę sobie zyly, to ‘nie wygłupiaj sie’. Mój brat mieszka w UK od dziewięciu lat, jakiś czas temu pokłócił się z rodzicami, moja siora powiedziała, ze się w to nie miesza, ale nie chce stracić brata. Ja tez nie, ale jak jej mowie, ze nie wytrzymuje już, ze się tez powieszę jak tak dalej będzie itp. To mam się wziąć w garść bo musimy brata jakoś ogarnąć bo tam jest sam (a ma zonę i dzieci). Poczułem się jakbym nie był potrzebny, ze mnie jednak można stracić, ze’ mam się wyspać, wyjść na słonce’ itp. Ja pierdo’le a cala rodzina wie, ze się leczyłem na głowę. Lek na wszystko, się qrwa wyspać i wyjść na słonce. To na chu’j sa psychiatryki? Niech pacjenci się kur’wa wyspia i na słoneczko wyjdą to będą zdrowi. Ja pierdo’le jakie myślenie. Żeby było zabawniej. Mój brat wie o całej sytuacji, wie ze się leczyłem wie o mnie więcej niż stare i siora i jako jedyny, mnie chyba rozumie… Chyba. Ja nie chce umierać, ale jednocześnie nie chcę tak żyć. Kilka lat w poczuciu winy, wstydu, strachu. Nazywania mnie kłamcą, chociaż mówiłem prawdę. Nazywanie mnie… męska dziwka. Chociaż pieniądze na piwo zarobiłem jako grafik czy informatyk i każdy o tym wie. To, ze wyjdę do znajomych o 17 i wrócę po 22 to już podejście w stylu, ze się z kims je’balem za pieniądze. Wiecie? Życie w wiecznym strachu jest męczące, chociaż teraz to już nie ma znaczenia. Oczywiście nis sobie nie zrobie, nie planuję, zyje dla własnych wspomien. Zaczynam tworzyć własny swiat w glowie, zupełnie inny system wartości, zupełnie innego siebie. Tworze swiat w którym mieszkam gdzieś indziej, świat w którym moi rodzice nie żyją a ja jestem zupełnie sam i… czuje spokój. cdn...
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
miniSD odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Chce przez kilka dni zostać samemu w domu. Zamknąć drzwi, wyłączyć telefon, odłączyć neta. Tylko ja, film, książka, muzyka, piwo, acodin. Chce odpocząć od wszystkich dookoła, samego siebie, wyłączyć się na kilka dni. Zapomnieć o problemach i zamknąć się we własnym wyimaginowanym świecie. Ale qrwa, jak zwykle za dużo wymagam.... -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
miniSD odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ja pierdoleeee... Siedzę i wysłuchuje stękania mojej matki, jaki to ja jestem do niczego. Superzajebista niedziela.... Nosz kurwa... -
Jestem już zmęczony, nie mam siły dalej walczyć. nic się nie zmieniło, nawet się pogorszyło. Zawaliłem studia przez pracę, zwolniono mnie dwa miesiące po wykreśleniu ze studiów. Ironia losu? Wyjechałem z domu, żeby odpocząć od tego co się w nim działo. Wynajmowałem mieszkanie, ale przez brak pracy nie mogłem go opłacić, czasami bywało, ze przez kilka dni nie miałem co do garnka włożyć, najdłużej nie jadłem nic przez prawie piec dni. Musiałem wrócić do domu, do koszmaru z którego uciekłem. Po powrocie, otworzyłem firmę, zacząłem zajmować się tym czym zajmowałem się u siebie w pracy. Bylem sam dla siebie panem i władca. Wszystkie swoje siły włożyłem w biznes. Zapożyczyłem się u rodziców, żeby opłacić lokal. Na początku wszystko układało się w miarę dobrze. W domu tez spokój. Do czasu. Minął pierwszy miesiąc. Firma zamiast zysków ma same koszty, jak przy większości bizesów w formie rozwoju, ale tego nie da się przetłumaczyć rodzicom. Chcieliby żebym zarabiał miliony w pierwszym miesiącu. Teraz codziennie wysłuchuje, jakim to ja jestem nierobem, żebym chociaż udawał, że pracuję, że na pewno w pracy siedzę i filmy oglądam albo znajomych sobe sprowadzam i pijemy. Prawda jest taka, ze siedzę po 16-18 godzin i pracuje, nie mam czasu na znajomych, nie pamiętam smaku piwa. Szukam ogłoszeń, wysyłam oferty, kończę stronę, piszę sklep, ogarniam faktury, w wolnej chwili sprzątam żeby odpoczęły oczy. Nie narzekam, sam sobie wybrałem taką pracę, ale żeby chociaż ktoś ją szanował;/ Dzisiaj się dowiedziałem, że nie dostane kasy na następny miesiąc. Że mam sam sobie na to zapracować. Znam dobrze ten rynek i wiem, ze nie zarobię tych pieniędzy w drugim miesiącu. Jestem załamany bo nie wiem co mam robić:/ Bije się o dofinansowanie z UE, ale tez nie wiadomo co z tego będzie:/ Zabawne jest to, że nie mam wizytówek, ulotek itp. 'BO PO CO?!' Co w moim przypadku wygląda żałośnie. Nawet na to mnie nie stać:/ Zawalone studia, praca i teraz jeszcze to. Sorry, ale za dużo już w swoim życiu się nawalczyłem, nie mam już sily. Jestem już zmeczony. Wyjechałem na drugi koniec kraju, miałem dobra prace, KOŃCZYŁEM studia a wszystko zostało mi odebrane w jednej chwili. Teraz mam firme, która może przyniesc zysk, ale nie tak szybko, tego się nie da przetlumaczyc niektorym osobom. Tylko co to da? Z doswiadczenia wiem, ze nawet jak wybije się z firma to cos się sypie w najmniej oczekiwanym momnecie. Daje sobie czas do koca miesiąca. Jeśli nic sie nie zmieni… to się pozegamy. Jest mi to już obojętne co się ze mną stanie.
-
Jestem już zmęczony, nie mam siły dalej walczyć. nic się nie zmieniło, nawet się pogorszyło. Zawaliłem studia przez pracę, zwolniono mnie dwa miesiące po wykreśleniu ze studiów. Ironia losu? Wyjechałem z domu, żeby odpocząć od tego co się w nim działo. Wynajmowałem mieszkanie, ale przez brak pracy nie mogłem go opłacić, czasami bywało, ze przez kilka dni nie miałem co do garnka włożyć, najdłużej nie jadłem nic przez prawie piec dni. Musiałem wrócić do domu, do koszmaru z którego uciekłem. Po powrocie, otworzyłem firmę, zacząłem zajmować się tym czym zajmowałem się u siebie w pracy. Bylem sam dla siebie panem i władca. Wszystkie swoje siły włożyłem w biznes. Zapożyczyłem się u rodziców, żeby opłacić lokal. Na początku wszystko układało się w miarę dobrze. W domu tez spokój. Do czasu. Minął pierwszy miesiąc. Firma zamiast zysków ma same koszty, jak przy większości bizesów w formie rozwoju, ale tego nie da się przetłumaczyć rodzicom. Chcieliby żebym zarabiał miliony w pierwszym miesiącu. Teraz codziennie wysłuchuje, jakim to ja jestem nierobem, żebym chociaż udawał, że pracuję, że na pewno w pracy siedzę i filmy oglądam albo znajomych sobe sprowadzam i pijemy. Prawda jest taka, ze siedzę po 16-18 godzin i pracuje, nie mam czasu na znajomych, nie pamiętam smaku piwa. Szukam ogłoszeń, wysyłam oferty, kończę stronę, piszę sklep, ogarniam faktury, w wolnej chwili sprzątam żeby odpoczęły oczy. Nie narzekam, sam sobie wybrałem taką pracę, ale żeby chociaż ktoś ją szanował;/ Dzisiaj się dowiedziałem, że nie dostane kasy na następny miesiąc. Że mam sam sobie na to zapracować. Znam dobrze ten rynek i wiem, ze nie zarobię tych pieniędzy w drugim miesiącu. Jestem załamany bo nie wiem co mam robić:/ Bije się o dofinansowanie z UE, ale tez nie wiadomo co z tego będzie:/ Zabawne jest to, że nie mam wizytówek, ulotek itp. 'BO PO CO?!' Co w moim przypadku wygląda żałośnie. Nawet na to mnie nie stać:/ Zawalone studia, praca i teraz jeszcze to. Sorry, ale za dużo już w swoim życiu się nawalczyłem, nie mam już sily. Jestem już zmeczony. Wyjechałem na drugi koniec kraju, miałem dobra prace, KOŃCZYŁEM studia a wszystko zostało mi odebrane w jednej chwili. Teraz mam firme, która może przyniesc zysk, ale nie tak szybko, tego się nie da przetlumaczyc niektorym osobom. Tylko co to da? Z doswiadczenia wiem, ze nawet jak wybije się z firma to cos się sypie w najmniej oczekiwanym momnecie. Daje sobie czas do koca miesiąca. Jeśli nic sie nie zmieni… to się pozegamy. Jest mi to już obojętne co się ze mną stanie.
-
Spróbować zawsze warto Czy ktoś z forumowiczów byłby w stanie mi pomóc w napisaniu biznes planu? Własciwie chodzi o samą analizę finansową. Meczę się od kilku dni nad tym a czasu mało. Walczę o dofinansowanie z unii na swój biznes
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
miniSD odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
mam ochote cofnac sie w czasie, stanac przed mlodsza wersja samego siebie i pierdolnac te mlodsza wersje z calej sily prosto w pysk. a potem spojrzec na siebie samego (mlodszego) zakrwawionego i powiedziec: 'dziekuje ku.rwa za taka przyszlosc'... -
Podbije swój własny temat Od powstania tematu minęło +/- 20 miesięcy, niecałe dwa lata. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że... jestem zupełnym przeciwieństwem samego siebie. Dużo się wydarzyło, sporo się zmieniło. Miałem po prostu dosyć, nie chciałem tak żyć ile kurw.a można... Przez nerwicę rozpadł mi się związek, nie wytrzymał. Tak załamałem się, ale nie pozwoliłem na to, żeby to znowu mną zawładnęło, nie chciałem kurw.a no ludzie ile można! Znajomy umówił mnie na sesję do psychiatry, cierpliwie czekałem, poszedłem. Opowiedziałem całą historie życia bez łez z głową do góry, praktycznie z dumą. Chlorprothixen. Nie wziąłem ani jednej tabletki, nie wiem cz dobrze czy źle, czułem, że nie są mi potrzebne, że samemu dam sobie rade. Nie chciałem uciekać, nawet i w leki. Stanąłem z własnymi demonami prosto w twarz, bezpośrednia konfrontacja. Bałem się, że nie dam rady. Wygrałem. Z myślą, że i tak mam przesrane życie to co tracę? Przez ten czas samemu nadrabiałem 24 lata życia, uczyłem się żyć na nowo. Było kurw.a, zajebiście ciężko, ale już byłem zmęczony tym co się kiedyś działo, chciałem zmian. A jak to wszystko teraz wygląda? Kończę studia, uczę się rosyjskiego, hiszpańskiego, szlifuje angielski, planuje naukę niemieckiego i szwedzkiego, zajmuje się rozwojem trzech firm, planuje otworzyć swoją i mam kogoś komu jestem potrzebny. On sam jest zagubiony we własnym życiu dlatego pomagam mu wyjść z tego. Ciągle mu gadam, że razem damy rade. I damy. No bo jak byśmy nie mieli dać? Nie popełnię tych samych błędów co kiedyś. To moje życie, to ja je przeżyje, nikt za mnie nie umrze.
-
On
-
Pałeczki? Nigdy o nich nie słyszałem http://www.fundacjauj.pl/declaration.php?l=pl Wypełnij deklarację, którą znajdziesz na tej stronie i odeślij. Zostaniesz zaproszony na badanie krwi i to wszystko. Prawdopodobieństwo, że będziesz dawcą niespokrewnionym jest nikłe, chyba 2%, ale nie jestem pewien.