Witajcie,
nbd24! mam identyczny problem, mam 22 lata, problem alkoholizmu znam od zawsze. Ojciec zab(p)ił się jakieś 6 lat temu. Z matką bywało różnie. Zazwyczaj tygodniowe ciągi, wyzwiska, wstyd... nie będę opisywać bo znasz problem. Sama borykam się z problemami psychicznymi podobnymi do Twoich. Mam też fobię społeczną, problem z narkotykami, chociaż ostatnio nie biorę nic. Zamieniłam za to narkotyki na leki, z braku lepszych, biorę pół nasennego zolpicu w ciągu dnia, żeby choć trochę mnie otumanił. Rada, którą dała magdalenabmw, jest raczej kiepska
:/. Ja nie potrafię zostawić matki i nie martwić się o nią. Matkowanie mojej matce jest tak mocno zakorzenioną częścią mojego życia i mojej osobowości, że nie potrafię działać inaczej. I co dalej? Teraz jeszcze problemy z kasą, takie jakich dawno nie było. Czy cierpienie naprawdę uszlachetnia? Co mnie nie zabije to mnie wzmocni? Póki co to co mnie jeszcze nie zabiło zniszczyło moją psychikę. Wcale nie jestem mocniejsza, jestem coraz słabsza ,chociaż ciężko walczę o normalność. Pozdrawiam poturbowane Matki swoich "matek".