Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tomasz

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Tomasz

  1. Tomasz

    [Piła] i okolice

    I ja. Piła pozdrawia :)
  2. Wypalony i inni Drodzy mi Kiedy jest dobra okazja żeby wrócić z Nim do tego tematu? Już sam jako trochę podszkolony w dziedzinie depresji i jej objawów wiem, że mogę podejrzewać u Niego depresję tzw. dwubiegunową. Wiecie zapewne o co biega, stąd nie chcę tego tematu opisywać. I pytanie: Czy wtedy kiedy jest u Niego fajnie i nic się nie dzieje, czy właśnie podaczas ataku jak najwięcej mówić, lub tez nie mówić, albo odpowiednio się zachować, bo to tez potrafię. Mam wrażenie (widac to) że trochę ograniczył ze mną kontakt, bo zdaje sobie sprawę że wiem o jego problemie. Po prostu chce się schować do kąta. Ja z kolei zdaję sobie sprawę, że na siłę z tego kąta nie mogę go wyciągać, ale wtedy jak skoro zamknie się i koniec. Staram się tylko być, dawać znaki o swojej obecności i nic poza tym. Jeśli już pojawi się ten zły biegun wtedy staram się "atakować" (oczywiście problem, nie Jego). Rzecz jasna powoli. Nie wiem czy nie zataił sprawy. Z Rodzicami tak trochę głupio pogadać, nie mają mnie za żaden autorytet. Mozliwe że staraliby się mnie spławić za taki temat, to raczej pewne znając ich. ... I jeszcze jedna sprawa a właściwie podaję jako ciekawostkę.: Odpis psychiatry na wiadomy Wam temat: Szanowny Panie, Nie jest moja rolą stawianie komukolwiek diagnoz i drogą korespondencyjną. Mieści się to poza mozłiwościami korespondencji i charakterem naszej poradni. Można sobie jednak pozwolić na pewne hipotezy, przypuszczenia i zastanowić nad ich ewentualnymi konsekwencjami. Moja hipoteza: Pana kolega aktualnie albo nnie ujawnia objawów depresyjnych , nie ma depresji, albo tylko w łagodnym stopniu. trudno mówić o depresji jak ktoś jest "rozpromieniony i szczęściliwy". Prawdopodobnie on ma pewien charakter, typ osobowości, z którymi zwiazanych jest szereg cech. Byc możę jedna z podstawowych cech jest duża zmiennośc jego emocji, skrajność emocji, a mozę tez i troche taka chęc podporządkowania sobie świata? Stawiam te pytania, bo list Pana wskazuje , że ma Pan ochotę pilnie obserwować jego rózne stany emocjonalne, bardzo pilnie. Czyni to Pan chyba z niesutajacym lękiem, że albo coś zlego się stanie znim, albo Pan coś zlego zrobi. Jeśli tak jest, to w wypadku takiej osoby o takim charakterze (osobowości), mozę to byc, właściwie mu to być , związane z bardzo dużym obciążeniem dla Pana, ryzykiem zaniedbania innych spraw, swoich zadań życiowych, ludzi itp. z szacunkiem SP To ostatnia korespondencja. Jesli wzbudziła zainteresowanie, to moge pokazać poprzednie, bo jak sądzę to bardzo mądry człowiek. [ Dodano: Nie Wrz 17, 2006 11:07 pm ] "bardzo dużym obciążeniem dla Pana, ryzykiem zaniedbania innych spraw, swoich zadań życiowych, ludzi itp. " No ma rację. Nie śpię od 87 godzin... Nie myślcie że czuję zmęczenie. Absolutnie nie. Dziś przepracowałem 12h. Wiem że to pewien objaw przejęcia, no ale co zrobię., Dzis pewnie tez nie zasnę. zaznaczam że to nie jest męczące dla mnie. Sam sobie dziwię się takiej siły. Pierwszy raz takie cos przerabiam.
  3. Dziękuję Wam bardzo! Dziś pierwsza wizyta u specjalisty. Przyznam że odbywa się obecnie. siedzę trochę jak na szpilkach, bo nie wiem jaka będzie jego reakcja. Pojechał z mamą, wczesniej pytał mnie dlaczego musi jechać z mamą, to wytłumaczyłem, że psychiatra musi także porozmawiać z opiekunem. Na szczęście to zrozumiał, ale na tym rozmowa się skończyła. No nic, nie rozgaduję się póki co. Czekam na wynik wizyty. Dzięki Bogu i Waszemu wsparciu staram się być dobrej myśli. [ Dodano: Sro Wrz 13, 2006 12:00 am ] Jest po. I teraz czy dobrą jest jego reakcja: "jest fajnie, no nic wizyta, droga, no zdrowy jestem". Specjalista do bani? Fakt że ma ostatnio dobre dni, rozpromieniony szczęśliwy, tylko boję się że gdy go to dopadnie to będzie źle. Chyba że po prostu nie chce powiedzieć jak było podczas wizyty, bo nie powiedział, a ja nie nalegałem. Mam skontaktować się z rodzicami czy jak? A może ten jego stan to w związku z kontaktem z psychiatrą? Jak to jest?, bo zaczynam sie bać o kolejny atak jego depresji Nic juz nie wiem.
  4. Dziekuję bardzo za odpowiedź Magdo! Zrobię wszystko co w mojej mocy żeby tez stanął na nogi. Czasem jest to tak trudne że mnie to przerasta. Szczególnie teraz gdy sie to nasiliło Trochę poczytałem na leczdepresjepl., co mogą poradzić osoby pomagające ludziom którzy mają depresję. Trochę niby to pomogło, no ale każdy jest inny i trzeba jakoś dostosowac sytuację do osoby Poczekam do wtorku jak się sprawa z nim wyjaśni. Chodzi o tą wizytę u psychologa. Dziś będę z tym kolega rozmawiał. Postaram się uzbroić w cierpliwość. Pozdrawiam - Tomek.
  5. Witam serdecznie! Pragnę zwrócić się do Państwa o poradę. Jakiś czas temu jeden z moich kolegów (16 lat) stał się ofiarą choroby jaką jest depresja. Wahania nastrojów, zamknięcie się w sobie, stany nerwicowe prowadzące do dotkliwych samookaleczeń które skrzętnie ukrywa, myśli samobójcze. Mówi mi o tym, zresztą z tego co widzę nie tylko mnie. Nie powtrafi tego powiedzieć twarzą w twarz, bo to trudne dla niego a i dla mnie taka rozmowa nie była by zapewne łatwą . Powodem tych jego stanów jest zawód miłosny (jak to w tym wieku bywa) oraz (jak twierdzi) ogólne niepowodzenie w życiu. Wsystko było w miarę dobrze do czasu gdy nie rozpoczął się rok szkolny. Tzn tez miał różne stany załamania, no ale nie takie. Po prostu poszedł do szkoły, znów spotkał się ze swoim zawodem miłosnym w klasie i zaczęło sie na nowo, choć te jego stany miały miejsce także podczas wakacji. Nie raz widziałem jak się pociął i ukrywał to przede mną, ja nie miałem odwagi o tym porozmawiać, bałem się że mu jeszcze taką rozmową zaszkodzę. Mam oczywiście kontakt z jego Rodzicami i pytali podczas wakacji, jak radzę sobie z jego stanami emocjonalnymi, odpowiedziałem wprost - "radzę sobie" i tez jakoś nie miałem odwagi powiedzieć że to ewidentnie jest depresja, bo wszelkie objawy ku temu pewnie wskazują. Z jego rozmów ze mną wynika że jego stan pogarsza się z dnia na dzień, miesiąca na miesiąc, ja staję się powoli bezsilny, nie potrafię pomóc, boję się że jeszcze zaszkodzę. Wiem że trzeba podtrzymywac na duchu itd. choć tez mozna pogorszyć sprawę takim podtrzymywaniem, przynajmniej w jego przypadku mówienie że "wszystko będzie dobrze, musisz skorzystać z pomocy specjalisty" nic może nie dac. Udało się go nakłonić (tu zasługa rodziców, których jak stwierdził wczoraj "dydaktyczne uwagi mnie wkurzają" do wizyty u psychologa (we wtorek)), tylko bawiam się że on jeszcze bardziej się załamie po tej wizycie i coś sobie zrobi. W każdym bądź razie mam zamiar mu powiedzieć że pierwszy kontakt ze specjalistą nie zawsze musi być udany. Rodziców nieco denerwują jego stany, wtedy robią mu uwagi, denerwują się, no ale trudno, tez czasem mnie to wyprowadza z równowagi, ale staram się tego nie pokazywać. w każdym bądź razie dużo czasem nie brakuje żebym po prostu przy takiej rozmowie wybuchł. Potem zapewne bym żałował. On twierdzi że nie jest chory i jakoś to przeżyje, ale chyba będzie mu trudno przezyc skoro ta "niechoroba" jest już że tak powiem w takim stadium. (samookaleczenia, stany załamania, wybuchy gniewu prowadzące właśnie do samookaleczeń). Nie mam zamiaru mu wmówić że to jest dpresja, bo on w to nigdy nie uwierzy, psycholog zapewne mu to powie i niewiadomo jaka będzie jego reakcja. Jest bardzo wrażliwy i jeszcze przekonany że niechory. Bardzo mi go szkoda bo jeszcze rok temu był zupełnie innym i fajnym kumplem. Nie twierdzę że taki teraz nie jest, bo przecież ciągle nie ma takiego stanu. Miał jakieś tam problemy, ale takie to tam każdy ma i sobie z nimi radzi, on tez sobie radził. Teraz mam wrażenie że zmienił się. Te jego wybuch "furie" jak to nazywa trochę mnie zaskoczyły, zwłaszcza że byłem ich swiadkiem, prowadzące czasem do płaczu, no i to kaleczenie się. Teraz to już jest prawie co dzień, on twierdzi że z tego wyjdzie, no ale jak wyjdzie skoro mi powiedział że myśli samobójcze są czasem bardzo silne. Czasem mnie to tak przytłacza że już nie wiem co mu powiedzieć. Wiem że psycholog do którego się uda zna się lepiej, tylko jak już mówiłem, on twierdzi że nie jest chory. Powiedziałem coś wczoraj o lekach, to stwierdził że one nic nie dadzą. Mam nadzieję że powie to wszystko psychologowi i nie załamie go to że dowie się że jest chory. To chyba tyle. Proszę o wsparcie. Pozdrawiam - Tomek.
×